MŚ 2010. Grupa A: Francja, czyli psy szczekają, karawana jedzie dalej

Afrykańska orgia futbolu zbliża się wielkimi krokami! Jako, że najbardziej lubimy oglądać te zespoły, które już znamy, to od dziś codziennie prezentować będziemy dwie ekipy mające chrapkę na mistrzostwo świata. Na początek kaszlące anioły znad Loary czyli Francuzi.

Szeroka kadra:

Bramkarze: Cedric Carrasso (Bordeaux), Mickael Landreau (Lille), Hugo Lloris (Lyon), Steve Mandanda (Olympique Marsylia);

Obrońcy: Eric Abidal (Barcelona), Gael Clichy (Arsenal), Patrice Evra (Manchester United), Rod Fanni (Rennes), William Gallas (Arsenal), Marc Planus (Bordeaux), Adil Rami (Lille), Anthony Reveillere (Lyon), Bacary Sagna (Arsenal), Sebastien Squillaci (Sevilla);

Pomocnicy: Abou Diaby (Arsenal), Alou Diarra (Bordeaux), Lassana Diarra (Real Madryt), Yoann Gourcuff (Bordeaux), Yann M'Vila (Rennes), Franck Ribery (Bayern Monachium), Florent Malouda (Chelsea), Jeremy Toulalan (Lyon);

Napastnicy: Nicolas Anelka (Chelsea), Hatem Ben Arfa (Olympique Marsylia), Jimmy Briand (Rennes), Djibril Cisse (Panathinaikos), Andre-Pierre Gignac (Toulouse), Sidney Govou (Lyon), Thierry Henry (Barcelona), Mathieu Valbuena (Olympique Marsylia).

Trzej przyjaciele z boiska:

Nie mam pomysłu, kto może poprowadzić Trójkolorowych do sukcesów na MŚ 2010. Jeszcze rok temu powiedziałbym, że Gourcuff, że to nowy ZZ, że bosko rozdziela piłki i na boisku widzi więcej rozwiązań niż program do analizy danych. Tylko, że to było rok temu. Dziś pomocnik Bourdeaux prezentuje jakieś 60, no dobra, 65% swoich możliwości. Jeszcze trzy miesiące temu powiedziałbym, że motorem będzie na pewno Ribery, że ma drybling, pomysł, tę iskrę, której nie ma zbyt wielu zawodników. W międzyczasie jednak wyszło w jaki sposób zawodnik Bayernu spędza swoje urodziny, załapał czerwoną kartkę w LM za brutalny faul, no i generalnie atmosfera siadła. Więc kto? Sercem drużyny powinien być William Gallas - on jedyny potrafi chyba wstrząsnąć osowiałym chwilami towarzystwem. Z pomocników aktualnie w najwyższej formie znajduje się Florent Malouda . W Chelsea ostatnio prezentował się wybornie, a że poprzednie imprezy w jego wykonaniu były kiepskie (MŚ 2006, EURO 2008), to powinien być podwójnie zmotywowany do dobrej gry. Trochę podobnie rzecz się ma z Nicolasem Anelką . Choć trudno w to uwierzyć, zawody w RPA będą pierwszymi mistrzostwami świata, na których on zagra! Krnąbrny zawodnik na najwyższym światowym poziomie kopie już grubo ponad dekadę, ale z mundialem jakoś było mu zawsze nie po drodze - a to się pokłócił z trenerem, a to był bez formy, a to wreszcie łapał kontuzję. Teraz jest ważnym ogniwem drużyny Domenecha (super ważny gol w barażowym meczu z Irlandią) i wreszcie ma szanse błysnąć w walce o światowy czempionat. Przy okazji zwraca również uwagę brak wśród powołanych nazwisk Karima Benzemy, Samira Nasriego oraz Patricka Viery. Szczególnie ostatni ma ten brak selekcjonerowi za złe .

Chwila chwały z eliminacji:

Proces wyszarpywania przepustki do RPA był dla Francuzów bolesny i wstydliwy niczym rozmowa z rodzicami o pszczółkach i "tych sprawach" dla nastolatka. Trójkolorowi przegrali na inaugurację z Austrią (1-3) , dwa razy remisowali ze słabowitą Rumunią, o dwumeczu z Irlandią nawet nie wspominam. Prezentowali oni przy tym futbol toporny, bez polotu, skupiony na szczelnej defensywie i organizowanych co jakiś czas wyprawach łupieżczych. Na plus dla nich jednak na pewno jest dwukrotne ogranie Litwy, z którą męczyli się inni rywale oraz dodatni bilans meczów ze zwycięzcą grupy - Serbią. Nad Loarą wygrali Francuzi 2-1:

a w rewanżu padł remis 1-1 .

Fajny mecz kiedyś panowie zagraliście:

Patrząc na obecną przeciętność/ nijakość/ mymłowatość kibice z tęsknotą klikają po youtubie przypominając sobie mecze futbolowej chwały. Przede wszystkim TEN mecz. Mecz, który każdy Francuz wymienia jednym tchem, obok "Marsylianki", wina i filmów z Louisem de Funesem.

Po tym spotkaniu widać też czego brakuje Trójkolorowym dzisiaj - charyzmatycznych postaci. W 1998 roku był Barthez, Blanc, Desailly, Thuram i Deschamps. No i ON. Jego imienia nie powinno się zbyt często wymieniać, a już na pewno nie podczas jedzenia, w rozchełstanej koszuli albo w trakcie robienia porządków w szafie. Spytajcie Francuzów, to samo Wam powiedzą.

Z Czuba typuje mętnie:

"Psy szczekają, karawana jedzie dalej" - to powiedzenie obrazuje klimat wokół reprezentacji. Przeciwko Domenechowi są wszyscy - kibice, piłkarze, związki zawodowe, Beduini, podzespoły pralek automatycznych. Ja również nie będę silił się na bezstronność i twierdził, że selekcjoner odwala dobrą robotę. W głowie nie mieści mi się jak federacja mogła zatrzymać go na stanowisku po tak spektakularnej kompromitacji na EURO 2008 (przypomnę dla lepszego efektu: 0-0 z Rumunią, 1-4 z Holandią, 0-2 z Włochami). Wszyscy przywołują MŚ 2006, że wtedy też było źle a na koniec wyszło srebro. Przypomnę jednak tylko, że wtedy był  Pan Nr 10 (teraz go nie ma), będący na fali Henry (obecnie z tej fali raczej spadający) oraz eksplodujący Ribery (teraz eksplodujący w nieco inny sposób). Jedyne co Francuzów ratuje to nie najlepsza grupa. Moim zdaniem następcy Karola Młota i Pepina Krótkiego wyjdą z niej (z drugiego miejsca), ale 1/8 finału to już będą za wysokie progi.

Nikomu niepotrzebna ciekawostka:

W 2003 roku grupa francuskich wiosek, których nazwy brzmią głupawo lub ordynarnie, zorganizowała spotkanie na szczycie "wiosek o nazwach poetyckich lub zabawnych". Odbyło się ono w osadzie Mingecobs (jedz cebulę), a przybyli na nie przedstawiciele miejscowości o nazwach takich jak Saligos (brudna świnia), Beaufou (piękny szalony) i Cocumont (wzgórze rogacza). Organizatorzy liczą na przyłączenie się również Trecon (bardzo głupi) i Montcuq (mój tyłek).

Przemysław Nosal

Copyright © Agora SA