MŚ 2010. Grupa C: USA, czyli sezonowe trendy Kowbojów

Precyzyjnie zaplanowany produkt jakim jest reprezentacja Stanów Zjednoczonych w piłce nożnej soccer można jak na razie oceniać ambiwalentnie. Z jednej strony tylko sędziowie gwiżdżący Korei w 2002 roku ślepy nie zauważy ogromnego postępu, który poczynili Amerykanie w ostatnich latach. Z drugiej jednak strony, trudno porównywać sukcesy kopaczy z sukcesami koszykarzy, siatkarzy, pływaków czy setki innych przedstawicieli Kraju Wujka Sama.

Szeroka kadra

Bramkarze: Tim Howard (Everton), Brad Guzan (Aston Villa), Marcus Hahnemann (Wolverhampton Wanderers)

Obrońcy: Carlos Bocanegra (Stade Rennais), Jonathan Bornstein (Chivas USA), Steve Cherundolo (Hannover), Jay DeMerit (Watford), Clarence Goodson (IK Start), Chad Marshall (Columbus Crew), Onyewu Oguchi (Milan), Heath Pearce (Dallas), Jonathan Spector (West Ham)

Pomocnicy: Da Marcus Beasley (Glasgow Rangers), Alejandro Bedoya (Orebro SK), Michael Bradley (Borussia Moenchengladbach), Ricardo Clark (Eintracht Frankfurt), Landon Donovan (Los Angeles Galaxy), Maurice Edu (Glasgow Rangers), Benny Feilhaber (AGF Aarhus), Stuart Holden (Bolton), Sacha Kljestan (Chivas USA), Robbie Rogers (Columbus Crew), Jose Torres (Pachuca)

Napastnicy: Jozy Altidore (Villarreal), Edson Buddle (Los Angeles Galaxy), Brian Ching (Houston Dynamo), Clint Dempsey (Fulham), Tobbie Findley (Real Salt Lake), Herculez Gomez (Puebla), Eddie Johnson (Aris Saloniki)

Trzej przyjaciele z boiska

Pewnie wypadałoby napisać o Landonie Donovanie, że w Stanach to on jest Soccer God i cała gra reprezentacji spoczywa na jego barkach. Ale tak o nim piszą wszyscy, więc jeśli ktoś łaknie informacji o jego psie i siedmiu domach, to niech sięgnie po "Błyski i flesze". Lepiej zwrócić uwagę na innego człowieka, którego rola w środku pola jest nie do przecenienia. Michael Bradley , syn selekcjonera, odpowiada w zasadzie za wszystko co dzieje się między jednym a drugim polem karnym. Asystuje, strzela, walczy. No i zupełnie nie ma problemu z European football - przez długi czas był gwiazdą holenderskiego Heerenveen, a od dwóch sezonów występuje w Bundeslidze w barwach Borussii Moenchengladbach.

Z europejską piłką nie mają też problemów bramkarze reprezentacji USA. W komplecie reprezentują oni angielskie kluby. Marcus Hahnemann broni w Wolverhampton, Brad Guzan jest rezerwowym w Aston Villi (pierwszym bramkarzem jest tam... Amerykanin Brad Friedel), ale koszulka z numerem 1 w kadrze należy do Tima Howarda . Golkiper znany z występów w Manchesterze United pozostaje obecnie podporą Evertonu.

Wyjątkowo interesującym zawodnikiem jest także Jozy Altidore . Młody napastnik (1989 r.) zabłysnął jako żółtodziób w barwach New York Red Bulls i szybko został podkupiony przez Villareal. Tam jednak oczywiście nie był jeszcze w stanie wywalczyć sobie miejsca w składzie, w związku z pałętał się po wypożyczeniach - zwiedził Xerez i ostatnio Hull City. W reprezentacji jednak nie zawodzi i to on jest pewniakiem w amerykańskim ataku.

Chwila chwały z eliminacji

Droga Stanów Zjednoczonych do RPA była długa niczym droga polskich zespołów do III rundy kwalifikacji do Ligi Europejskiej. Podopieczni Boba Bradleya zaczęli ją bowiem już w czerwcu 2008 roku. Na przystawkę Kowboje połknęli Barbados (8:0 i 1:0). Drugim daniem była grupa z Trynidadem i Tobago, Gwatemalą i Kubą. Tutaj również poza jedną obsuwą z T&T (wyjazdowe 1:2) reprezentanci USA zaliczyli komplet zwycięstw. W grupie rundy finałowej bywało już ciężej (dwie porażki i dwa remisy), ale Stany Zjednoczone zakończyły i ten etap na pierwszym miejscu. Najsmakowitszymi punktami dla Kowbojów były pewnie te zdobyte na Meksyku (2:0), ale ja przypomnę dramatyczne spotkanie w ostatniej kolejce  z Kostaryką. Junior Diaz i spółka prowadzili wtedy do 72. minuty 2:0 a jeszcze w 90. minucie było 2:1. Ten wynik dawał im przepustkę na mundial. Wtedy jednak pojawił się Jonathan Bornstein (cały na biało!) i zrobiło się 2:2. Takie rozstrzygnięcie spychało Kostarykańczyków do meczów barażowych, a te jak wiadomo przegrali oni z Urugwajem.

Fajny mecz kiedyś panowie zagraliście

"Było ciepłe lato, choć czasem padało. Dużo meczów się oglądało i mało się spało...". Mistrzostwa Świata 1994 rozgrywane w Stanach Zjednoczonych były moimi pierwszymi mistrzostwami, które świadomie przetrawiłem od A do Z. Znałem na pamięć wszystkie kadry zespołów, wiedziałem w jakim klubie gra boczny pomocnik Szwajcarii i jakie problemy ma rozgrywający reprezentacji Norwegii. Do dziś zresztą pamiętam wszystkie wyniki i strzelców bramek amerykańskiego mundialu. Ktoś nie wierzy? Proszę bardzo. - To ile było Korea - Boliwia? - 0:0. - A Belgia - Maroko? - 1:0. Marc Degryse strzelił. I co, jeszcze ktoś nie wierzy? Dla młodego chłopaka, który chłonął wszystkie kolory futbolowego świata ekipa Stanów Zjednoczonych była wymarzonym obiektem zainteresowania. Już same fantazyjne koszulki znamionowały przybyszów z innej planety, a galeria typów w nich występują rozpalała młodzieńczą wyobraźnie. Alexi Lalas sprawiał wrażenie wyciągniętego przed chwilą z jakieś rockowej spelunki, a Tony Meola - z filmu dla dorosłych.

W tym szaleństwie była jednak jakaś metoda i Kowboje dzielnie radzili sobie w kolejnych meczach. Na inaugurację zremisowali 1:1 ze Szwajcarią, potem wygrali 2:1 z Kolumbią, by na zakończenie przegrać 0:1 z Rumunią. W konsekwencji reprezentacja Stanów Zjednoczonych przedostała się do 1/8 finału a tam czekała już Brazylia. Choć Canarinhos zwyciężyli 1:0, to dla kibiców za Oceanem i tak Jankesi byli bohaterami.

Z Czuba typuje mętnie

Spoglądając na wyczyny Amerykanów na mistrzostwach świata od początku lat dziewięćdziesiątych (grali oni na wszystkich mundialach od 1990), to można zauważyć pewien trend: nie wychodzą z grupy (1990) - wychodzą z grupy (1994) - nie wychodzą z grupy (1998) - wychodzą z grupy (2002) - nie wychodzą z grupy (2006). W takim razie wychodzi, że tym razem wyjdą oni z grupy. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że USA zdobędzie w pierwszej fazie mistrzostw tyle samo punktów co Anglicy i o ulokowaniu się na odpowiednim miejscu zadecyduje bilans bramek. W fazie pucharowej będzie już ciężko, bo przeciwnikiem będzie ktoś z grupy D (Niemcy, Serbia, Ghana, Australia), ale o tym jak nieprzewidywalną drużyną jest zespół Boba Bradleya mogliśmy się przekonać już podczas zeszłorocznego Pucharu Konfederacji.

Nikomu niepotrzebna ciekawostka

W Sacco w stanie Missouri (USA) kobiety nie mogą nosić kapeluszy, które mogłyby przerazić dzieci, osoby wrażliwe i zwierzęta. A potem wielkie zdziwienie, że ludzie noszą tak mało kapeluszy. Wiadomo, że nikt nie chce ryzykować.

Przemysław Nosal

Zostań ekspertem Z Czuba.pl, relacjonuj z nami mundial

Uważasz, że robienie relacji Z Czuba jest fajne? Masz rację. Chcesz się przekonać o tym, że masz rację? Nic prostszego - zostań ekspertem Z Czuba.pl od wybranej drużyny mundialowej i relacjonuj z nami jej mecze. Od dziecka kręci Cię liga algierska? Nikt od Ciebie nie orientuje się lepiej w niuansach powołań do kadry Hondurasu? W pogoni za słońcem udałeś/-łaś się do Nowej Zelandii i okazało się tam tak fajnie, że mieszkasz tam od lat? Jeśli tak - podziel się swoją wiedzą . A do tego, wygrywaj nagrody.

Komu kibicujesz

Oprócz udziału w naszym konkursie możecie też wziąć udział w wyborze drużyny idealnej do tego, żeby jej zastępczo kibicować pod nieobecność reprezentacji Polski. Takiej drużyny szukamy w ramach akcji ''Komu kibicujesz'' . Tam też możecie wesprzeć ''swoją'' drużynę - może właśnie ona zwycięży w plebiscycie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.