MŚ 2010. Grupa H: H jak Hiszpania i wszystko jasne

Nie ma lepszego sposobu na nauczenie dziecka liczenia do dziesięciu niż hasło: "Pokaż na paluszkach, ile zwycięstw w eliminacjach do MŚ 2010 zaliczyła Hiszpania". Właśnie dlatego reprezentacja z Półwyspu Iberyjskiego jest dla mnie jednym z głównych faworytów imprezy.

23-osobowa kadra

Bramkarze: Iker Casillas (Real Madryt), Pepe Reina (Liverpool), Victor Valdes (Barcelona)

Obrońcy: Raul Albiol (Real Madryt), Alvaro Arbeloa (Real Madryt), Joan Capdevila (Villarreal), Carlos Marchena (Valencia), Gerard Pique (Barcelona), Carles Puyol (Barcelona), Sergio Ramos (Real Madryt)

Pomocnicy: Xabi Alonso (Real Madryt), Sergio Busquets (Barcelona), Cesc Fabregas (Arsenal), Andres Iniesta (Barcelona), Javi Martinez (Athletic Bilbao), David Silva (Valencia), Xavi (Barcelona)

Napastnicy: Jesus Navas (Sevilla), Juan Mata (Valencia), Pedro (Barcelona), Fernando Llorente (Athletic Bilbao), Fernando Torres (Liverpool), David Villa (Barcelona)

Trzej przyjaciele z boiska

Wobec ilości gwiazd w kadrze Hiszpanii w zasadzie powinno się mówić o parach przyjaciół. Nie ma bowiem obecnie w żadnej reprezentacji na świecie - to moje osobiste zdanie, a nie raport FIFA, więc hold your horses - drugiej tak dobrej pary stoperów jak Carles Pyuol i Gerard Pique . Są jak Starsky i Hutch, jak Gliniarz i Prokurator. Razem mają oni wszystko to, czego nie mają inni.

AP/Gus Ruelas

Podobnie jest ze środkiem pomocy, choć tutaj już samo mówienie o parze, no i w zasadzie o środku pomocy, jest kategorią lekko naciąganą. Xavi i Andres Iniesta są jak Sherlock Holmes i Doktor Watson, jak Jacek i Placek czy jak Dieter Bohlen i Thomas Anders z Modern Talking. Ich mózgi wspólnie tworzą jeden mózg, ale za to ogromny.

Wspólnie występują nawet w programach TV . Zresztą na nich hiszpańska linia pomocy się nie kończy, ba, są oni w zasadzie jej jednym, choć podwójnym, klockiem. Przecież Fabregas czy Xabi Alonso rezydują na równie astralnym poziomie.

W ataku również duet, a jakże. David Villa i Fernando Torres są z kolei jak Bolek i Lolek albo Pinky i Mózg (nie znaczy to, że Torres ma mniej mózgu niż Mózg, znaczy Villa, no znaczy... no... ehhh). Każdy z nich zaliczył dobry sezon ligowy (Torres pomimo kontuzji i kiepskiej postawy Liverpoolu może być jak najbardziej z siebie zadowolony), każdy jest w stanie zorganizować w trakcie mundialu wiaderko goli.

Ale w ogóle ograniczanie się do kilku zawodnik z całej reprezentacji jest bez sensu. Hiszpania ma zespół naszpikowany indywidualnościami, ale jednocześnie zgrany i świetnie się rozumiejący. No bo niby dlaczego w tej rubryce nie napisać o Jesusie Navasie, który moim zdaniem będzie odkryciem imprezy (o ile Jesus Navas może być jeszcze rozpatrywany w kategoriach "odkrycia")? Albo o Juanie Macie? Albo o Pedro? Albo o Davidzie Silvie? Nie, to hasło "trzej przyjaciele" nie pasuje do Hiszpanii, bo tu sami "przyjaciele". Bez sensu kategoria, głupia, wywalaj ją.

Chwila chwały z eliminacji

"Niszczyć, strzelać, rabować, Hiszpania będzie panować!" - to hasło przyświecało Hiszpanom podczas eliminacji MŚ 2010. Podopieczni Vicente Del Bosque przeszli przez nie z wdziękiem połączonych szeregów Wikingów i Hunów - pustosząc wszystko, co napotkali po drodze, nie biorąc jeńców i łupiąc okrutnie. Bilans ich kwalifikacyjnych dokonań dopasowany jest do umiejętności średniowiecznego księgowego - komplet zwycięstw w dziesięciu meczach i bilans bramek 28-5 (tylko Anglia strzeliła więcej goli). W tym całym katalogu wiktorii bardzo ujmuje mnie bezczelność, z którą Hiszpanie odprawiali kolejnych rywali walczących o życie. Na gorącym tureckim terenie z zimną krwią wypunktowali gospodarzy 2:1, nie dali się podejść również w wybuchowej Armenii (1:2), ani w meczach z Belgami (2:1 i 5:0). Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak dewastacja reprezentacji Bośni w ostatniej kolejce. Piłkarze z Bałkanów chcieli na zakończenie udanej fazy grupowej pokazać, że jak trzeba to i Hiszpanów załatwią. Podopieczni Del Bosque nie wiedzieli o tym planie, więc tradycyjnie roznieśli rywali w pył.

Fajny mecz kiedyś panowie zagraliście

Jeśli mistrzostwa świata porównać do taśmy filmowej, to obecność na niej Hiszpanii jest dla mnie gwarantem tego, że "są momenty". Odkąd tylko pamiętam La Furia Roja organizowali fanom przynajmniej jeden wielki spektakl podczas mistrzostw. W 1986 roku najpierw pożarci zostali Duńczycy (5:1 w 1/8 finału) a potem zjedzono naszych bohaterów w dramatycznym meczu z Belgią (1:1 i wylot po karnych). Cztery lata później we Włoszech Hiszpanie odpadli w 1/8 finału po dramatycznej końcówce i dogrywce z Jugosławią (1:2) a w 1994 roku w podobnych okolicznościach - tylko, że w ćwierćfinale i bez dogrywki - z Włochami (1:2). Roku 2002 i poronionego spotkania z Koreą nawet nie będę przypominał, bo zaraz mi skacze ciśnienie a na ostatnim mundialu dobrze grająca w grupie ekipa Aragonesa w 1/8 finału padła ofiarą Zinedina Zidana i jego kolegów (1:3). "Coś zgubiłeś baranie!" - ubiegam taki komentarz i już wyjaśniam. Najbardziej jednak dla mnie pamiętnym występem Hiszpanów na mistrzostwach był ich ostatni grupowy mecz podczas MŚ 1998. W pierwszej kolejce ulegli oni Nigerii (2:3) a potem zremisowali z Paragwajem (0:0). By awansować do dalszych gier musieli pokonać Bułgarów i liczyć na zwycięstwo Nigeryjczyków z Paragwajczykami. Luis Enrique, Morientes i reszta zespołu uczyniła więc sobie strzelaninę, ale nic to nie dało w obliczu porażki Super Orłów (1:3). Smutne oczy Kiko po kolejnych zdobywanych bramkach to widok, który zostaje na lata.

Z Czuba typuje mętnie

Hiszpanom na mistrzostwach towarzyszy romantyczne niespełnienie. O ile na EURO mają oni jeszcze sukcesy (mistrzostwo 1964 i 2008 plus wicemistrzostwo 1984), o tyle szczytowym osiągnięciem na mundialu jest czwarte miejsce w 1950 roku. Dlatego właśnie ekipa Del Bosque jest dla mnie głównym faworytem tegorocznej z imprezy. Jedyny minus, że na drugiego jej faworyta, czyli Brazylię, może wpaść już w 1/8 finału. Jeśli tak się jednak nie stanie, to widzę Hiszpanię w finale afrykańskich zawodów. Zresztą i Canarinhos mogą zostać połknięci z wdziękiem. W zasadzie na drodze do zdobycia powabnej statuetki Hiszpanom może stanąć głównie "słabszy dzień", jak miało to miejsce w zeszłorocznym Pucharze Konfederacji. No i fakt, że drużyna z Europy nigdy jeszcze nie wygrała mundialu rozgrywanego poza Europą. Ale przecież nigdy nie znaczy zawsze, głupawo mawiał pewien klasyk...

Nikomu niepotrzebna ciekawostka

Prawdziwe nazwisko słynnego malarza Pabla Picasso brzmiało: Pablo Diego Jose Francisco de Paula Juan Nepomuceno Maria de los Remedios Cipriano de la Santisma Trnidad Ruiz Picasso. Cóż, doskonale wiemy, że dla artystów długie nazwisko to przekleństwo.

Przemysław Nosal

Komu kibicujesz

Weź udział w wyborze drużyny idealnej do tego, żeby jej zastępczo kibicować pod nieobecność reprezentacji Polski. Takiej drużyny szukamy w ramach akcji ''Komu kibicujesz'' . Tam też możecie wesprzeć ''swoją'' drużynę - może właśnie ona zwycięży w plebiscycie.

Copyright © Agora SA