Co Juan Veron chce zrobić Leo Messiemu?

Nie chciałbym być tym, który niepotrzebnie woła ''wilk'', ale może lepiej na próżno krzyknąć niż potem wylądować z martwym najlepszym piłkarzem świata. Historia zaczyna się tak - Juan Sebastian i Lionel w jednym spali domku...

Właściwie nie w domku, a w jednym pokoju podczas zgrupowania reprezentacji Argentyny przed mundialem w RPA. Juan Sebastian Veron zapytany o swojego współlokatora - Leo Messiego odpowiedział, że Messi to współlokator niekłopotliwy, jest z nim jednak jeden problem. A właściwie nie z nim, a z jego drogami oddechowymi. Tako rzecze Veron:

To dobry współlokator, niewielkim problemem jest to, że strasznie chrapie. Ale ten problem z łatwością da się załatwić poduszką.

No proszę, Juan Veron okazał się nie tylko piłkarzem, ale także dowcipnisiem. Przynajmniej mam taką nadzieję zakładając, że piłkarze, zwłaszcza ci doświadczeni, muszą wiedzieć co nieco o zależności między dopływem tlenu i, cóż, ludzkim życiem. W przeciwnym bowiem razie trzeba by mu chyba przyznać status honorowego baseballisty . A Messiemu... Czy organizm doprowadzający swoim chrapaniem do śmierci przez uduszenie kwalifikuje do nagrody Darwina?

PM

Copyright © Agora SA