Dwukrotny MVP ligi NBA nie poleciał do Afryki prywatnym samolotem. Nie dostał też miejsca w pierwszej klasie lotu kursowego. Jego podróż była nieco bardziej skomplikowana...
Kolejne próby dały jednak efekt. Steve dotarł do RPA...
Podróż do Afryki to nie było jedyne wyzwanie, jakie czekało na Steve'a podczas pracy korespondenta z kraju, w którym się urodził... Bo mecze zaczynają się za wcześnie , bo powrót z meczów bywa karkołomny , bo musisz przyjmować wyzwania rzucone przez mistrzów świata , a mundialowe areny bywają szturmowane przez dźwięki jerychońskich wuwuzeli. Steve mimo wszystko jest tam szczęśliwy...
I o dziwo, przekonuje się powoli do plastikowych trąbek.
Źle natomiast znosi ignorancję piłkarskich fanów, nieznających dwukrotnego najlepszego zawodnika NBA.
Ma też kłopoty ze zdobyciem biletów na mecz Anglia - Słowenia, a znajomość z Seppem Blatterem nie pomaga.
Polecamy śledzenie kolejnych donosów Steve'a Nasha z mundialowego świata ... czy raczej ze świata Nashowego. Ten mundialowy byłby znacznie ciekawszy, gdyby po boisku biegali tacy zawodnicy.
Spiro