Bohater igrzysk w Vancouver - ostateczne starcie

Każde igrzyska mają swoich bohaterów - nie inaczej było z tymi w Vancouver. Codziennie mogliście wybierać sportowca (bądź niekoniecznie sportowca), który błysnął (najczęściej medalem ze szlachetnego kruszcu) na którymś z etapów olimpijskich zmagań. Teraz macie też niepowtarzalną szansę wskazania osoby, która błysnęła najbardziej i u której stężenie bohaterstwa w bohaterstwie było największe. Pamiętajcie - there can be only one!

Hannu Lepistoe

Człowiek, bez którego nie byłoby Adama Małysza byłby wprawdzie Adam Małysz, ale nie wiadomo czy Polska nie byłaby biedniejsza w olimpijskim bilansie o dwa srebra. Kiedy większość ekspertów już w ''Orła z Wisły'' nie wierzyła, Fin nie dość że wierzył, to jeszcze połączył swój talent trenerski z obsesją dalekiego latania Adama i z połączenia tych mocy powstały dwa medale w Vancouver.

Simon Amman

Szwajcarski Harry Potter znów zaczarował i w Kanadzie był nie do dogonienia... doskoczenia. No w każdym razie był nieosiągalny. I choć jego szybująca gdzieś w okolicach satelitów telekomunikacyjnych forma uniemożliwiła Małyszowi zdobycie dwóch złotych medali olimpijskich, doceniam klasę Ammana. Z pewnością jeden z herosów tych igrzysk.

Armin Zoeggeler

Tak jak niektórzy z bohaterów pojawiali się w Kanadzie znikąd, tak było wiadomo, skąd pojawił się Armin Zoeggeler - ze swojego pokoju obwieszonego olimpijskimi medalami. Dla włoskiego saneczkarza były to piąte już kolejne igrzyska z medalem - w Lillehammer zdobył brąz, w Nagano srebro, w Salt Lake City i Turynie po złocie, w Vancouver brąz. Gdyby nawet na saneczkach zjeżdżał jednorożec i tak byłby mniejszą legendą niż Zoeggeler.

Dachhiri Sherpa

Jakie miejsce w biegu na 15 kilometrów stylem klasycznym może zająć: a) 40-latek, b) z Nepalu, c) który narty po raz pierwszy założył na nogi za namową własnego komitetu olimpijskiego i d) kiedy miał dopiero 33 lata? Poprawna odpowiedź to ''92.''. Ale dla Sherpy najważniejsze było chyba to, że nie był ostatni.

Ewelina Staszulonek

Jedna z polskich kadrowiczek, która pozytywnie zaskoczyła w Kanadzie. Nie dość, że saneczkową rywalizację zakończyła w pierwszej dziesiątce (na ósmym miejscu), to jeszcze jak ślizgający się po lodzie lew walczyła o tę lokatę do końca, w ostatnim przejeździe uzyskując nawet trzeci czas.

Petra Majdić

Vancouver 2010. Petra Majdić po upadku na rozgrzewceVancouver 2010. Petra Majdić po upadku na rozgrzewce Źródło: TVP Sport

Z jednym złamanym żebrem nie wyobrażam sobie nawet pójścia do sklepu. Z czterema złamanymi żebrami nie wyobrażam sobie nawet 1/4 pójścia do sklepu. Tymczasem Słowenka po koszmarnym upadku z kwalifikacjach, w którym właśnie cztery żebra złamała (i uszkodziła opłucną) zdobyła brąz w sprincie. Niesamowite.

Weronika Nowakowska

Vancouver 2010. Petra Majdić po upadku na rozgrzewce

Jedna właśnie z tych postaci, które pojawiły się znikąd. Polka, na którą nikt wcześniej nie stawiał zajęła wysokie piąte miejsce w biathlonowym biegu kobiet na 15 kilometrów. Straciła przy tym zaledwie 0,3 sekundy do pięciokrotnej mistrzyni świata Niemki Kati Wilhelm, która była czwarta.

Marit Bjoergen

Wielka rywalka Justyny Kowalczyk i wielka bohaterka ''Astmagate''. Co by jednak nie mówić, fakt jest jeden, a raczej pięć - bo tyle medali Norweżka wywozi z Vancouver - złoto w sprincie, biegu pościgowym i sztafecie 4x5 kilometrów, srebro na 30 kilometrów i brąz w biegu na 10 kilometrów techniką dowolną. Jeśli to kogoś pocieszy - Norweska Federacja Narciarska ze względu na ograniczony budżet nie przewidziała nagród finansowych za medale. W ogóle.

Adam Małysz

Adam MałyszAdam Małysz Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Adam. Małysz. Dwa. Srebrne. Medale. I wszystko jasne. Wielki powrót wielkiego mistrza nie tylko na wielkiej skoczni.

Andrzej Kulasek

Adam Małysz

Człowiek, który uratował redakcję Z czuba dając pokaz niesamowitych umiejętności radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych, hartu ducha, żelaznej woli oraz odwagi. A wszystko to bez rozgrzewki, lat przygotowań i 70 par nart. Wspaniała postać tych igrzysk.

Leanid Karniejenka

Adam Małysz

Pierwszy w historii narciarskich mistrzostw świata Białorusin z medalem. Pierwszy też w historii igrzysk Białorusin, który prowadząc w biegu półfinałowym sztafet zgubił się i to tak, że nie było zmiłuj się. Nie było też awansu do finału.

Karolina Riemen

Karolina jest bardzo sympatyczna. Karolina zajęła 16. miejsce w ski crossie - najlepsze spośród naszych narciarzy. Karolina wygrała jedno z głosowań na Bohatera Dnia. Mało?

Sven Kramer

Dominator łyżwiarstwa szybkiego. Na 5000 metrów zdemolował rywali, zdobywając złoto, na 10 000 metrów zrobił to samo, przejeżdżając metę jako pierwszy i to do tego z rekordem olimpijskim. Jak się jednak potem okazało, trener Kramera się zagapił, kazał mu zmienić tor o jeden raz za dużo i Holender został zdyskwalifikowany. Zamiast jednak wpaść w furię, albo pociąć się łyżwą, panczenista stanął w obronie Gerarda Kemkersa.

Sylwia Jaśkowiec

Vancouver 2010. Kornelia Marek i Justyna KowalczykVancouver 2010. Kornelia Marek i Justyna Kowalczyk Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Justyna Kowalczyk w sztafecie biegła tak, jakby nie potrzebowała leków na astmę, bo w krwi ma podtlenek azotu . Przed ostatnią zmianą byliśmy jednak i tak na siódmej lokacie. Szusująca po śniegu jako czwarta Sylwia Jaśkowiec nie dość, że się nie dała, to jeszcze dogoniła Francuzkę, do której po zmianie miała osiem sekund straty. Walka przez duże ''W''.

Justyna Kowalczyk

Żadne słowa nie oddadzą występu Królowej Nart w Vancouver, ale postaram się to zrobić w trzech. Brąz. Srebro. Złoto.

Polskie panczenistki

Po wynikach biegów indywidualnych, w których Polki zastosowały genialny kamuflaż i znakomitą zasłonę dymną swoich umiejętności, zajmując w większości ostatnie miejsca w swoich konkurencjach, medalu w biegu drużynowym nie spodziewał się nikt, albo liczba ludzi zbliżona do ''nikt''. Tymczasem co? Tymczasem brąz.

Anja Paerson

Vancouver 2010. Kornelia Marek i Justyna Kowalczyk

Skoczyła dalej niż większość polskich skoczków, a w zasadzie dalej niż każdy polski skoczek nie będący Adamem Małyszem. Szwedzka narciarka w zjeździe zaliczyła spektakularny upadek, poleciała na 60 (!) metrów, lądując na plecach, co zabolało nawet telewizory w redakcji. Potem w superkombinacji (zjazd plus slalom) wywalczyła brąz.

Sidney Crosby

To miały być jego igrzyska - cóż, nie do końca były, Sid the Kid bywał w olimpijskim turnieju niewidoczny, momentami starał się błyszczeć, ale mu to nie wychodziło... Jednak to właśnie on spełnił marzenia milionów Kanadyjczyków i strzelił w hokejowym finale w dogrywce bramkę, która ekipie Klonowego Liścia dała upragnione złoto.

Ryan Miller

Vancouver 2010. Kornelia Marek i Justyna Kowalczyk

Rewelacja olimpijskiego turnieju hokejowego i jego MVP. USA powinno zdobyć złoty medal tylko ze względu na postawę goaltendera Buffalo Sabres, który w bramce reprezentacji był Murem Amerykańskim widzialnym może nie tyle z kosmosu, ale z ekranu telewizora i trybun na pewno. Ciężko było bowiem nie zauważyć tysięcy jego znakomitych interwencji.

Shaun White

Największa chyba na świecie gwiazda sportów zimowych nie będąca hokeistą - osiem milionów dolarów rocznie z kontraktów reklamowych, własna gra komputerowa, drugie z rzędu złoto w halfpipie po punktowym zmasakrowaniu rywali. Geniusz w swoim fachu.

Joannie Rochette

Vancouver 2010. Kornelia Marek i Justyna Kowalczyk

Kilka dni po śmierci matki Kanadyjka zdobyła brąz w łyżwiarstwie figurowym, prezentując programy, które poruszyłyby nawet kamień czy stojącego twardo w bramce USA Ryana Millera. Takie historie możliwe są tylko (prawie tylko) na igrzyskach.

Łukasz Miszewski

Kto bohaterem całych Igrzysk?
Copyright © Agora SA