Euro 2012 w pięciu smakach

Chińczycy zrobili film promujący Euro 2012. Postanowiliśmy na tym zakończyć część opisową tego artykułu, bo komentowanie tego dzieła jest trochę, jak przerabianie Mony Lisy, której już wcześniej ktoś domalował wąsy.

Pokaż jak kibicujesz i wygraj nagrodę - weź udział w konkursie

 

Podobno na Euro przyjedzie 200 dziennikarzy z Chin . Jeśli już są po projekcji dzieła, wszyscy przybędą uzbrojeni po uszy, co może być zabawne, ale nie musi. Chińczycy uzbrojeni po uszy dowiedzą się bowiem na miejscu, że nie mamy Big Bena, ani Koloseum. Mogą się wkurzyć. Trzeba będzie im pokazać, że przynajmniej drogi mamy takie, jak w teledysku, dziurawe z czającym się na każdym metrze niebezpieczeństwem. Mamy też pieśni patriotyczne o charakterze bojowym, ale rzadko wykonywane są w tak śmiałej, umcykowej aranżacji. No ale od czego jest Stachursky.

Mieliśmy nie komentować. Nie udało się. Ale już się zamykamy i puszczamy bombowce od nowa.

Ps. Ciekawe, czy Mario Balotelli już to widział. Okazało się właśnie, że połączenie fajerwerków z piłką nożną nie jest już jego domeną.

Spiro DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Agora SA