Powodów może być kilka.
1. Kobiety (a przynajmniej ich część) kochają Cristiano Ronaldo. Mężczyźni nie lubią, kiedy kobiety kochają innych mężczyzn niż oni. Proste.
2. Mężczyźni nie lubią też, kiedy kobiety mówią im ''Kochanie, widzisz? Cristiano to umie o siebie zadbać. Też mógłbyś sobie zrobić taką sztywno przyłożoną fryzurę górno-boczną''. A jeszcze bardziej nie lubią, kiedy muszą sobie przez to nakładać na włosy konfitury morelowe i przyklepywać całą tę misterną konstrukcję szpadlem.
3. Cristiano jest przekonany o swojej wielkości. Jako Polacy niechętnie przyznajemy się do tego, że coś nam wyszło, często spuszczamy głowę i twierdzimy, że ''tak, to był przypadek'', a każdego, kto wierzy, nawet jeśli słusznie, we własną wartość, uważamy za niepoprawnego aroganta.
4. Choć on jest arogantem.
5. Bo kibice bardziej cenią zawodników, którzy wybiegają na boisko, robią swoje, po czym z niego schodzą. Bardziej niż tych, którzy wybiegają na boisko, robią swoje a przy okazji dziesięć tysięcy min wyrażających po każdym zagraniu wszelkie stadia frustracji lub radości, a po skromnej wygranej nad Czechami rozkładają ręce, jakby właśnie zostali mistrzami świata w rzucie piłką palantową.
6. Bo on ma ich numery telefonów . A 99,999999999% populacji świata nie ma.
7. Każdy z nas grał kiedyś w piłkę, marząc przynajmniej przez chwilę o karierze zawodowego futbolisty, związanych z nimi pieniądzach, kobietach oraz sławie. Jemu to wyszło, a do tego potrafi grać na poziomie kosmicznym, takim, który się nawet w tych naszych marzeniach nie pojawiał. I jak tu mu nie zazdrościć?
ŁM