Moskwa nie kocha polskich klubów

Jest trójkąt bermudzki, przeraża Wembley, kiepsko gra się przy laptopie Stefana Majewskiego. Do tych nieprzychylnych polskim drużynom klimatów dodać należy także Moskwę. Na sześć pucharowych gier w stolicy Rosji przegraliśmy pięć.

1982/1983 UEFA: Śląsk Wrocław - Dynamo Moskwa 2:2 i 1:0

Popisy wrocławskiej ekipy to jedyny jak na razie skuteczny futbolowy podbój Moskwy. Wicemistrz Polski 1982 w pierwszej rundzie europejskich rozgrywek trafił na swych "przyjaciół" z ZSRR. Śląsk dysponował wówczas bardzo ciekawym składem. W jego obronie występował znany dziś biznesmen Ryszard Sobiesiak, w pomocy prym wiedli Ryszard Tarasiewicz i nieśmiertelny Waldemar Prusik , a w ataku straszyła śląska legenda, którą kochali "generałowie, złodzieje, cinkciarze, księża, partyjni i klasa robotnicza" - Janusz Sybis . Nad Odrą padł jednak niezbyt satysfakcjonujący remis 2-2 (po bramkach Sybisa i Sochy). W Moskwie trzeba więc było zremisować jeszcze wyżej lub... wygrać. No to się wygrało. Już w 17. minucie Tarasiewicz zdobył jedyną bramkę spotkania i Polacy mogli powiedzieć swoim gospodarzom to, co się zwykle mówi w takich sytuacjach: " ratata! ". Jednocześnie młodszym czytelnikom przypominamy, że zanim Ryszard T. stał się pofukującym trenerem był człowiekiem z lewą nogą nastrojoną jak japoński kontrabas.

 

1993/1994 el. LM: Lech Poznań - Spartak Moskwa 1:5 i 1:2

Mając na uwadze, że w pierwszym spotkaniu Rosjanie pożarli Lecha, przeżuli i wypluli na murawę przy ul. Bułgarskiej, to porażkę 1:2 w Moskwie należy postrzegać w kategoriach sportowego progresu. W Poznaniu bramkę strzelił obecny trener Spartaka Walerij Karpin oraz Onopko (dwie) i Pisariew (dwie) a honoru lechitów bronił Podbrożny (skrót meczu tutaj ). W rewanżu znów trafił Karpin oraz Pisariew, a dla poznaniaków ukąsił Dembiński. Skrót moskiewskiego spotkania tutaj .

1995/1996 LM: Spartak Moskwa - Legia Warszawa 2:1 i 1:0

Po euforii związanej ze zwycięstwem nad Rosenborgiem i pierwszy przymiarkach do podziału pieniędzy za wygranie w Lidze Mistrzów przyszła pora na zimny prysznic. Na Łużnikach Spartak przerastał piłkarsko Wojskowych o dwa poziomy. Jednak dzięki bramce dzisiejszego dyrektora Jóźwiaka Marka rezultat spotkania jest jak oferta last minute do Tunezji - wygląda dużo lepiej niż to, co faktycznie się za nim kryje.

1998/1999 UEFA: Polonia Warszawa - Dynamo Moskwa 0:1 i 0:1

 

Mecze-widmo, które podobno się odbył, ale jedyne dwie osoby, które go widziały zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach po bójce na norweskim kutrze rybackim. W spotkaniu na Konwiktorskiej Czarne Koszule przegrały 0:1 i już w zasadzie było po zawodach. W rewanżu wynik się powtórzył, mimo że Dynamo nie wykorzystało rzutu karnego. Unikatowy skrót zawodów z Moskwy zdobyłem rozwiązując zagadkę zadaną przez jednonogiego karła w miejscu, gdzie niebo styka się z morzem.

2008/2009 UEFA: CSKA Moskwa - Lech Poznań 2:1

Sztuczna nawierzchnia w Moskwie wyjątkowo nie podeszła podopiecznym Franza Smudy. Piłkarze biegali po niej jak pies Pluto po lodowisku, popełniali bardzo głupie błędy i w efekcie przegrali jedyny mecz w fazie grupowej Pucharu UEFA. Na pocieszenie pozostaje fakt, że CSKA grało wówczas świetny futbol i - znów! - wynik zawodów był dużo lepszy niż gra poznaniaków.

 

2008/2009 UEFA: Legia Warszawa - FK Moskwa 1:2 i 0:2

Legia skompromitowała się już w pierwszym meczu przegrywając przed własną publicznością 1:2 ( gol Rogera ). Jakby tego było mało, to Rosjanie przed rewanżem wypuścili dość kontrowersyjną zapowiedź spotkania:

 

Oczywiście zaraz zrobiła się awantura w mięsnym, że jakim prawem i jak ma się wojna z XVII wieku do pucharowego spotkania. Ano ma się tak, że jedną i drugą batalię Polacy przegrali. W Moskwie obyło się już bez honorowego trafienia i sędzia do protokołu wpisał wynik 2:0 dla FK.

 
 

Konkluzja jedyna słuszna

Jak widać polskim ekipom wybitnie nie wiodło się na saksach w Moskwie. Ba, Legii nie wiodło się tam nawet dwukrotnie. Moja rada na dziś dla warszawskiej ekipy więc brzmi: zróbcie akcję "Śląsk". Tylko ten z 1982 roku, a nie sprzed tygodnia.

Przemysław Nosal

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.