Upadek piłkarza zrobił na widzach większe wrażenie, niż pocisk, który go drasnął. Gotowi bronić delikatnego gracza, gotowi dowodzić, że taka szpulka nie musi być miękka, nie musi być do przyjęcia na głowę, muszą jeszcze posłuchać samego bohatera, który już się "przebudził ze śpiączki" i chyba nic mu nie jest.
Cóż, nikt nie lubi kas fiskalnych, nikt nie lubi paragonów, tych wszystkich kwitków przewracających się w nieładzie po kieszeniach, a zwłaszcza tych które giną, kiedy są potrzebne. Chyba możemy zdobyć się w związku z tym na współczucie. Nam też się uginają nogi, gdy rachunki pojawiają się zupełnie niespodziewanie, nagle, z góry.
Spiro