Harry Potter już nie kibicuje Fulham. W zasadzie to już w ogóle nie kibicuje piłce nożnej

Tak, wiemy, że Daniel Radcliffe to nie Harry Potter, tylko aktor go grający, choć zdarzały się również głosy, że tak naprawdę Radcliffe to właśnie Harry Potter tylko udający młodego angielskiego aktora. Tak czy siak na Fulham spadł kolejny w ostatnich tygodniach poważny cios. Najpierw londyńczycy nie weszli do fazy pucharowej Ligi Europy, kończąc rywalizację w grupie K za Wisłą Kraków, a teraz stracili jeszcze jednego ze swoich najbardziej znanych kibiców. Radcliffe nie będzie już bowiem wspierał ''Wieśniaków''. Tak naprawdę nie będzie już też wspierał żadnej innej drużyny piłkarskiej. Nigdy.

Radcliffe urodził się w zachodnim Londynie i już od dziecka kibicował tamtejszemu Fulham. Zdecydowanie przestało mu się jednak podobać to, jak opłacane grubymi tysiącami funtów, złotem oraz innymi darami gwiazdy futbolu zachowują się na boisku.

- Jeśli chodzi o angielską piłkę, już jej nie śledzę. Oni się tylko przewracają na boisku i płaczą.

22-letni aktor ujawnił też, że znacznie bardziej zainteresowany jest innym sportem. Takim, w którym się nie przewracają. A przynajmniej nie, dopóki nie wjedzie w nich wytatuowana ciężarówka zwana dla niepoznaki ''zawodnikiem rywali''.

- Naprawdę zakochałem się w futbolu amerykańskim. Poziom atletyzmu w nim zdecydowanie przewyższa ten w angielskiej piłce, co sprawia, że oglądanie tej dyscypliny jest ekscytujące.

Nie wiadomo, czy Fulham oraz fultbol futbol jeszcze kiedykolwiek podniosą się po takiej stracie. Nie wiemy też, jak tam preferencje kibicowskie Sarumana, Gandalfa, Rincewinda, Czarnoksiężnika z Oz oraz Davida Copperfielda. Oraz czy Voldemort Roman Abramowicz nie zamierza przypadkiem kupić jakiegoś klubu NFL.

ŁM

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.