Gdyby zawodnicy i trenerzy Realu oraz Barcy byli piwami

Zgodnie z akcją 100 Gran Derbi na 100-lecie Warty Poznań, mamy dziś kolejną odsłonę futbolowej wojny pod flagą hiszpańską. W ćwierćfinale Pucharu Króla Real będzie starał się zrewanżować Barcelonie za porażkę 1:2 w pierwszym meczu, a Z Czuba zastanowi się co byłoby, gdyby zawodnicy i trenerzy obu drużyn byli piwami.

Jose Mourinho - Z jednej strony masz świadomość tego, że jest wysokiej jakości, ale wkurzają cię jego nachalne reklamy twierdzące, że jest lepsze od zwykłych piw. W dodatku czasami imprezy z nim bywają bardzo nudne. Za bardzo się pieni.

Pepe - Boisz się je pić, bo mocno kopie w głowę. W plecy, ręce i nogi też.

Cristiano Ronaldo - Jedni je uwielbiają, podkreślając wyrafinowany smak, inni go nie cierpią, wytykając żelową konsystencję. Nie jesteś pewien po której stronie stanąć, ale wkurza cię to, że zawsze ktoś wywraca ci butelkę nim zdążysz je dopić do końca. A może wywraca się sama...

Iker Casillas - Pamiętasz, gdy wchodziło na rynek i czasami smakowało jak papcie zmiksowane z gazoliną. Teraz to piwo, które niemal zawsze smakuje rewelacyjnie i kiedy inne browary zawodzą jest w stanie uratować całą imprezę.

Mesut Özil - Wyprodukowane w Turcji dla niemieckiego koncernu, a sprzedawane w Hiszpanii. Dobre i tak mocne, że po każdym łyku oczy wychodzą z orbit.

Kaka - Niegdyś jedno z najlepszych piw na rynku, ale obecnie coś z nim stało i nie wiesz czy jakość spadła czy po prostu rzadko pojawia się w sklepach.

Pep Guardiola - Wychwalany browar, ale nie wiesz czy rzeczywiście jest taki świetny czy zawdzięcza to dostępowi do składników najwyższej jakości. W każdym razie masz do niego spory sentyment, bo pamiętasz jak był jeszcze młodym, dobrze zapowiadającym się piwkiem. Wtedy nazywało się Josep, ale widać komercjalizacja wymusiła skrócenie nazwy.

Carles Puyol - Może ma nieco odstraszającą etykietkę, ale wiesz, że warto wziąć je na każdą imprezę, gdyż rzadko zawodzi, a nieraz potrafi zafundować bardzo przyjemną bombę.

Lionel Messi - Niektórzy twierdzą, że to najlepsze piwo na świecie, ale zawsze jak je pijesz czujesz wewnętrzną potrzebę, by do ubikacji biec slalomem robiąc po dwa kółka przy każdym mijanym imprezowiczu.

Daniel Alves - Trudno orzec czy jest dobre czy tylko udaje.

Cesc Fabregas - Marka piwa o której przejęciu gadało się tak dużo i od tak dawna, że od samego słuchania można było dostać kaca.

Jose Manuel Pinto - Bierzesz je zamiast piwa Victor Valdes, które znane jest z pękających samoczynnie butelek, nagłego rozgazowania się i innych przykrych niespodzianek. Nie jesteś pewien czy to na pewno zmiana na lepsze, zwłaszcza, że etykietka przywodzi na myśl piwo Iverson.

Andrzej Bazylczuk

Więcej ''Piwnych opowieści'' znajdziecie na zaprzyjaźnionym serwisie Widelec.pl .

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.