Co tam rajd Dakar. Kibicowanie Angoli w PNA to jest przygoda!

Jeśli jest coś fajniejszego, niż jazda po bezdrożach przez dwa tygodnie... czy my właśnie powiedzieliśmy, że jazda po bezdrożach jest fajna? Tak czy siak, fajniejsza od jazdy po bezdrożach jest jazda po bezdrożach w celem obejrzenia meczów swojej ulubionej drużyny. Tak właśnie zrobili kibice reprezentacji Angoli, którzy na turniej do Gwinei Równikowej pojechali na własną rękę, drogą lądową.

Do Malabo, gdzie reprezentacja Angoli rozgrywa mecze fazy grupowej Pucharu Narododów Afryki, z Luandy jest 2,5 tysiąca kilometrów - podobno. Google Maps tego nie potwierdza, bo nie potrafi wytyczyć trasy. Tym większy podziw u nas wywołuje fakt, że dziesięcioosobowa grupa kibiców podróżująca motocyklami i samochodami tę trasę wytyczyła i dotarła do mety swojego prywatnego rajdu Dakar, za co w nagrodę ogląda mecze grupowe idolów.

Jechaliśmy tu tydzień. Czterokrotnie musieliśmy przekraczać granice. Jednak warto było przyjechać, aby wspierać nasz zespół. Poza tym spotkaliśmy tu wspaniałych ludzi.

Oddani kibice reprezentacji Angoli obejrzeli w Gwinei Równikowej dwa mecze kadry swojego kraju - z Burkiną Faso i Sudanem. W poniedziałek Angola gra ostatni mecz fazy grupowej z Wybrzeżem Kości Słoniowej - jeśli go nie przegra - będzie grała dalej - niestety już bez wsparcia z trybun dziesiątki swoich najbardziej zagorzałych fanów, którzy muszą wracać do domu w związku z obowiązkami zawodowymi.

Właśnie nam się przypomniało, że i my będziemy niebawem mieli okazję wykazać się oddaniem dla naszej kadry. Euro za pasem, a drogom do stadionów wciąż bliżej do kategorii bezdroży.

Spiro

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.