Dynamo Drezno wyprzedało stadion na mecz bez udziału publiczności

Mówi się często, że miłość kibica do klubu jest ślepa. Czyli że, kolokwialnie mówiąc, nie widzi. Czego nie widzi? Na przykład meczu, na który tenże kibic wykupił swój bilet.

Drużyna Dynama Drezno za starych, niekoniecznie dobrych czasów była uznaną futbolową marką, zdobywając ośmiokrotnie mistrzostwo NRD i dochodząc w roku 1989 do półfinału Pucharu UEFA. Teraz już nie wiedzie jej się aż tak dobrze, aczkolwiek pod koniec poprzedniego sezonu udało jej się wrócić do drugiej Bundesligi. Nie zmienia to jednak faktu, że kibiców Dynamo Drezno ma wciąż wiernych. A nawet jednych z wierniejszych.

Ostatni meczu u siebie z Ingolstadt, Dynamo musiało rozegrać przy pustych trybunach. Taka była decyzja Niemieckiego Związku Piłki Nożnej, co miało być karą za fajerwerki użyte na trybunach podczas pucharowego meczu z Borussią Dortmund. Który Borussia, nawiasem mówiąc, wygrała 2:0, a pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobył Robert Lewandowski.

Decyzja federacji nie przeszkodziła jednak władzom klubu z Drezna sprzedawać biletów na ten mecz. Okazało się, że ta decyzja była słuszna. Kibice wykupili je wszystkie. Wszystkie 32 066 wejściówek, a może nawet byliby w stanie kupić i więcej, gdyby tylko większa była pojemność stadionu. Mecz i tak został rozegrany przy pustych trybunach, ale Dynamo zobowiązało się ''zapewnić miejsce wszystkim, którzy nie mogą iść na stadion''. Dlatego też wszyscy, którzy tylko chcieli mogli sobie zasiąść w pobliżu Gluckas Stadion i obejrzeć spotkanie na telebimach, mogli to zrobić. I zrobili. Co wyglądało tak.

Tak, miłość kibica zdecydowanie jest ślepa.

ŁM

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Agora SA