Praca w Tottenhamie czy praca z kadrą Anglii?

Harry Redknapp deklaruje, że dobrze trenuje mu się ''Koguty'' i jego zdaniem przejście na pozycję szkoleniowca angielskiej reprezentacji może być dla niego zbyt ciężkie i frustrujące. Czy dobrze czyni? Czy w ogóle wie, co czyni?

Trochę ciężko się Redknappowi dziwić. Zarząd klubu jest z niego zadowolony, kibice Spursów go lubią i szanują, zresztą nie tylko oni. Nikt nie wymaga od niego wielkich natychmiastowych sukcesów, jak na razie wystarczy miejsce gwarantujące grę w Lidze Mistrzów, jakiś bonusowy Puchar Anglii oraz nieoficjalny tytuł Najlepszego Zespołu w Północnym Londynie. Oczywiście w dłuższej perspektywie wszyscy liczą na większe sukcesy, a może nawet - hoho - pierwsze mistrzostwo od 1961. Ale to, no właśnie, w dłuższej perspektywie.

Z drugiej strony ciężej wygrać coś z co najmniej solidnym klubem niż z co najmniej solidną reprezentacją, za jaką mimo wszystko wciąż uważani są Anglicy. W tym pierwszym przypadku, jeśli mówimy o mistrzostwie kraju i ostatecznym triumfie w Champions League, trzeba rozegrać cały długi sezon w niemalże bezbłędnym stylu. Gdyby zaś Redknapp objął reprezentację, zaledwie sześć kolejnych wygranych na boiskach Polski i Ukrainy zapewniłoby mu zwycięstwo w Euro 2012. Anglicy nie mają żadnych sukcesów z kadrą niemal tak długo jak gra w niej Frank Lampard czyli od blisko 50 lat. Wygrana w Euro 2012 zapewniłaby Redknappowi nieśmiertelność, wieczną chwałę, a minstrele jeszcze długo układaliby o nim pieśni pełne niedokładnych rymów.

Ten miecz ma jednak oczywiście dwa ostrza, a granica między reprezentacyjnym sukcesem czy tragedią to cienka, czerwona linia . Jedna porażka w ćwierćfinale spowoduje, że na głowę `Arry`ego posypią się takie gromy, jakby zawiódł samego Zeusa. A wtedy... Przypomnijcie sobie losy Steve`a McClarena, z którego do dziś szydzi się na Wyspach częściej niż z drugiej w kolejności rzeczy, z której się najczęściej szydzi. O dziwo Anglicy nie przyzwyczaili się jeszcze do ciągłych porażek ''Trzech Lwów'', a im dłużej czekają na sukces, tym bardziej sfrustrowani zdają się być. Przy czym, jak wiemy, jest to kraj, w którym futbol jest trzecim najpopularniejszym tematem rozmów zaraz za pogodą i kiepską pogodą, zna się na nim każdy i mieszka w nim przynajmniej paręnaście milionów potencjalnych trenerów reprezentacji. Każda decyzja Redknappa byłaby komentowana przez cały kraj, każda ostrzeliwana bateriami artyleryjskimi poważnej krytyki, do czego ktoś, kto szlify trenerskie zdobywał w West Hamie, Tottenhamie i zwłaszcza Portsmouth, może nie być przyzwyczajony.

Do tego dochodzi jeszcze fakt, że dzisiejszy Tottenham Redknapp sobie częściowo zbudował. Reprezentacja zostałaby mu podrzucona przez Fabia Capella, a raczej Angielski Związek Piłki Nożnej, niczym kukułcze jajo i to na trzy miesiące przed najważniejszym turniejem w ciągu najbliższych dwóch lat. Do tego jest to reprezentacja, w której suma wszystkich ego może być nawet najwyższa spośród wszystkich uczestników Euro 2012. 'Arry to ''swój chłop'', sympatyczny gość, wychowany z piłką i raz na piłce, raz pod piłką. Tymczasem przyszłoby mu się zmagać z Lampardem, Terrym, Gerrardem, Rooneyem oraz innymi niekwestionowanymi liderami potężnych futbolowych firm. A także z ich żonami/kochankami/przyjaciółkami/koleżankami z Facebooka, które zawsze podążają tłumnie za kadrą i które na Wyspach mają więcej do powiedzenia w sprawach codziennego życia angielskich obywateli niż tamtejsi parlamentarzyści. Użeranie się z nimi wszystkimi oraz ze swoimi gwiazdorami może spowodować, że Harry, u którego obecnie liczba siwych włosów oscyluje w okolicach zera, będzie po Euro 2012 wyglądał jak śp. Leslie Nielsen - znacznie chudszy, całkiem siwy i pomarszczony niczym nieślubne dziecko Keitha Richardsa oraz starego indiańskiego wodza.

Oczywiście można jeszcze próbować połączyć jedno z drugim, ale to z kolei może (choć oczywiście nie musi) skończyć się źle, jak to często bywa z ciągnięciem dwóch srok za ogon. Zwłaszcza że sroki mimo dobrodusznego wyglądu i niewielkich rozmiarów potrafią naprawdę dać człowiekowi popalić.

A jaką decyzję Wy podjęlibyście na miejscu Redknappa?

Łukasz Miszewski

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Na miejscu Redknappa...
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.