Poligon: ''Zapiski kłusownika'' czyli ostatni mecz XXI kolejki Ekstraklasy

- Czy pojęcie ''chaos deterministyczny'' coś ci mówi? - zapytał z ekranu człowiek z mikrofonem.- Oczywiście - odparłem - Potocznie nazywane jest ''efektem motyla noga''.- Takie jest życie piłkarza... - westchnął drugi człowiek z mikrofonem - Każdy procent ma znaczenie.- Ale ja tylko kawę... - zaprotestowałem - Inkę w dodatku.- Z meduzą?

- Przyjrzyjmy się Gruzinowi z Polonii! - uratował sytuację pierwszy człowiek z mikrofonem. Przyjrzeliśmy się. Gruzin był sympatyczny, czarniawy jak koszula kuminiorza spod Sandomierza i taki trochę gru.. - KTO JEST GRUBY?! - ryknęło coś z małej wioski, leżącej między Akwarium a Delirium Przepraszam - zaokrąglony był nieco. Idealnie równoważył dwóch szczupłych Gruzinów, grających w Jagiellonii. - Kiedyś przypadkiem obejrzałem mecz Wisły Kraków z Polonią - opowiadał do kamery - Po prostu włączyłem telewizor i zobaczyłem, że grają. Obejrzałem 30 minut. Tylko? Proszę bardzo - i rozsądny na dodatek...

Trybuny wypełniały się powoli. Po lewej zasiadał Franciszek Smuda, po bardziej lewej Jacek Kazimierski...

Zapiski kłusownikaZapiski kłusownika fot. AK

Ale jak ich wtedy rozróżnimy, pani baronowo? Ach, już wiem: trener Kazimierski ma włosy, a trener Smuda nie ziewa tak szeroko. A jak odróżnimy trenera Wojciechowskiego od trenera Hajto? Obaj przecież mają szaliczki zawiązane ''na Mourinho'', obaj są zdenerwowani, bo w razie porażki mogą stracić posady... O, właśnie - a propos utraty posad: zabawną koincydencją był fakt, że trener Zieliński już raz wyleciał z Polonii i że w dniu meczu obchodziliśmy dokładnie trzecią rocznicę tego wydarzenia. - Czy historia się powtórzy? - zastanawiała się Opinia Publiczna. - Przypuszczam, że wątpię - tłumaczył Głos Wewnętrzny. Po pierwsze, Jagiellonia gra na wyjeździe. Po drugie, Jagiellonia gra na wyjeździe. Po trzecie... - Jagiellonia gra na wyjeździe? - domyśliła się Opinia Publiczna. - To też, a poza tym trener Hajto ustawił jedenastkę ''w grzybka'' czyli w układzie 1-4-6-0, bez napastników, ale za to z Gusiciem w obronie.

Zapiski kłusownikaZapiski kłusownika fot. AK Wydział Szkolenia PZPN oferuje młodym trenerom bogaty paletaż podręczników

- Dawaj! Dawaj! - krzyczał trener Hajto. Makuszewski dał. Przyrowski wziął. Na trybunach siedziała Anna Maria.

Przepraszam, to chyba jednak był Daniel Sikorski.

- Dawaj! Dawaj! - krzyczał znowu trener Hajto. Tym razem dał Dwaliszwili. Miał gest, więc dał - lekko licząc - trzy metry nad bramką. Zdenerwowany Bruno postanowił wziąć sprawy we własne nogi. Przejął piłkę, zakręcił, ruszył, zrobił zwód, drugi, szybko zbliżał się do bramki... A wtedy przyszedł Tomasz Bandrowski i zabrał mu piłkę.

Ławka rezerwowych Polonii zawijała się właśnie w koce. Tu nie było problemu z rozróżnianiem - Jakub Tosik miał kręcone włosy, a Radek Mynar miał czapkę, Jakub Tosik zawinięty był w koc imitujący tygrysią skórę, a Radek Mynar - w koc koloru buro-pomarańczowego. Pozostali zawodnicy też byli zawinięci - każdy koc był inny pod względem wielkości, koloru, tkaniny... pod każdym względem. Zjawisko to nosi nazwę ''chaos dywersyfikacyjny''.

Zapiski kłusownika ''Dratewka nie czuł...''

- Oj, to po prostu znaczy, że klubowe koszulki w magazynie są, klubowe dresy są, klubowe czapki też, ale o kocach nikt nie pomyślał, więc każdy zawodnik przyniósł swój własny.

- Jacek! Zieliński! - krzyknęły trybuny, podważając prezesowskie fundamenty i godząc w sojusze - Jacek Zieliński! Jacek Zieliński! Poparcie dla trenera postanowili wyrazić także zawodnicy. Dwaliszwili podał, Cani uderzył piłkę głową, trener Hajto uderzył się dłonią w czoło, a na tablicy pojawił się wynik 1:0. Luka Gusić nie pojawił się przy Canim, bo przebywał w zupełnie innym miejscu czasoprzestrzeni (zwłaszcza ''czaso'').

- Dawaj! Dawaaaaaj! - trener Hajto wzmógł doping. Głos Wewnętrzny chwycił się za głowę. - Dajcie mu, proszę! - jęczał żałośnie - Niech ktoś mu wreszcie da! Niech on już tak nie krzyczy!

''...że tam komu w uszach strzyka Albo że tam czyj łeb chory,. Przez to nigdy w śpiew słowika Nie odmienią głos stentory!''

- Czy to ''Zemsta''? - zapytała Opinia Publiczna. - Tak! Zemsta! Zemsta! Zemsta na wrooooga! - zaśpiewał Maciej Makuszewski i wyrównał. - ''Dziady''! - ucieszyła się Opinia Publiczna. Piłkarze Polonii obrazili się na Opinię Publiczną. Trener Zieliński obraził się na piłkarzy, prezes Wojciechowski obraził się na trenera Zielińskiego, wnuczek obraził się na babcię, babcia na dziadka, dziadek na rzepkę, a za rzepkę trzymał się Bruno i pewnie dlatego trener Zieliński zdjął go z boiska.

Zapiski kłusownikaZapiski kłusownika fot. AK

Jagiellonia ruszyła do ataku. Na bramkę Przyrowskiego strzelał Nowotka i to strzelał tak udanie, że trener Hajto o mały włos zrobiłby sobie Mineralwasserdusche. Po chwili Tomasz Kupisz wywalczył piłkę i pozycję w starciu z Tomaszem Brzyskim, ale sędzia liniowy machnął chorągiewką. Kibicom ze zdziwienia wypadły oczy i szczęki, a fonia trenera Hajto przesunęła arbitra technicznego o pół metra na wschód. Kamery pokazały arbitra liniowego - stał i się bał. W jego głowie krążyła jedna myśl: była przerażona i krążyła w kółko w trybie jednostajnie przyspieszonym: ''Rany boskie, oni teraz oglądają powtórki''...

Parę minut potem Łukasz Nowotka idealnie podał do Ermina Seratlicia - Czarnogórzec śmignął w przód i już-już miał znaleźć się na idealnej pozycji, gdy pan Jarzębak odgwizdał spalonego. - Cze... czeczeczemu gwiżdżesz? - zabrzęczało w słuchawkach sędziowskiego zestawu komunikacyjnego. - Bo zasygnalizowałeś spalonego - wyjaśnił sędzia Jarzębak. Sędzia liniowy skamieniał. Myśl krążąca w jego głowie ukłoniła się nóżką i zacytowała kultową kwestię Grundola z ''Piłkarskiego pokera''. - Nie no... spalą nas! - powiedziała i zapłakała głośno. Pan sędzia liniowy też wyglądał jakby się miał rozpłakać.

Na ekranach telewizorów ukazał się Ermin Seratlić w momencie podania. Lekko licząc, ze dwa metry przed ostatnim obrońcą. Kibice Jagiellonii spojrzeli na liniowego, a potem na siebie. - Tyy, czy to nie jest ta sama trójka sędziowska, która prowadziła mecz z Lechem? - zapytał kibic w czapce. - Wtedy, gdy Rudniew strzelił dwie bramki ze spalonego, a za faul Kamińskiego na Kukolu nie podyktowano rzutu karnego? - upewniał się drugi.

Zapiski kłusownikaZapiski kłusownika fot. internet Regulacja wzroku. Dla arbitrów ligowych - 50% zniżki!

- Jacek! Zieliński! - krzyknęła publiczność, pamiętając, jak poparcie dla trenera zadziałało przy pierwszej bramce. - Nic dwa razy się nie zdarza - wzruszył ramionami Głos Wewnętrzny, ale Władimer Dwaliszwili i Paweł Wszołek chyba nie czytali Szymborskiej, bo pierwszy wrzucił piłkę w pole karne, a drugi przyjął, zrobił trzy kroki i mimo asysty czterech obrońców wpakował piłkę do siatki. Kibice obserwujący mecz z dachów okolicznych kamienic odtańczyli taniec radości...

...trener Hajto mówił długo i warcząco, prezes Wojciechowski uśmiechnął się z ukontentowaniem, a w kabinie komentatorów zadzwonił telefon. Kiedy cała Polska czekała na kanoniczny ciąg dalszy, Brzyski podał do Dwaliszwilego, Dwaliszwili do Brzyskiego, obrona Jagielloni zniknęła jak lokaty bankowe ludu greckiego i zamiast ''Mamuśka? Mamuśka? Na meczu jestem! NA MECZU!'' usłyszeliśmy ''Goooool! Trzy do jednego!'' - ''Piłkarska perfekcja! Jak on to robi?'' - mówiła twarz trenera Zielińskiego. Twarz trenera Hajto też mówiła, ale z oczywistych względów nie mogę zacytować tego, co mówiła. Twarze piłkarzy Jagiellonii mówiły: ''Dzień dobry, jesteśmy nieszczęśliwymi piłkarzami Jagiellonii, która gra na wyjeździe. Czy możemy już iść do domu, proszęproszęproszę?'' Twarz Luki Gusicia mówiła o zielonych wzgórzach nad Soliną, Polesiaczarze i rządach Piotra I Pietrowicia-Niegosza.

Polonia atakowała nadal - w duszy prezesa grał Chopin, w duszach piłkarzy - Wagner, a w powietrzu unosił się zamach zwycięstwa. Dzieła zniszczenia dopełnił Łukasz Teodorczyk, który wykorzystał podanie Tomasza Brzyskiego. 4:1. Białostoczczanie nawet nie próbowali reklamować spalonego. Patrzyli błagalnie na sędziego i wyglądali rozpaczliwie.

Żal się zrobiło panu sędziemu piłkarzy gości i odgwizdał koniec spotkania. Ale nie był to jeszcze koniec emocji, o nie... Tomasz Bandrowski nakreślił obraz szatni Jagiellonii w czasie przerwy. - W trenerze było widać agresywną mowę - powiedział piłkarz, a wyobraźnia Głosu Wewnętrznego zaczęła iskrzyć z powodu przeciążenia. - Ale teraz jest koncepcja ochłonięcia - dodał uspokajająco pomocnik Jagiellonii.

Dziennikarze usiłowali dowiedzieć się od prezesa Wojciechowskiego jak to było z ewentualną dymisją trenera Zielińskiego, a ja zadumałem się nad niedzielną wizytą prezesa na przedmeczowym zgrupowaniu i przemówieniem do piłkarzy. Podobno było plastyczne, akustyczne i trwało aż półtorej godziny. Chyba podziałało, skoro Polonia wygrała i to tak zdecydowanie i teraz powstaje pytanie, czy było to działanie jednorazowe, czy może prezes widząc efekty swoich działań wychowawczych, nie będzie chciał powtórzyć speechu przed derbami? I przed każdym następnym meczem? I czy prezesowska wunderwaffe nie skończy się jakimiś powikłaniami?

Prezes Wojciechowski umiejętnie tymczasem omijał mielizny dziennikarskich pytań, oddawał trenerowi, co trenerskie, piłkarzom - co piłkarskie, sobie przypisując jedynie skromną rolę pomocniczą. - Ja jestem w ostatnim układzie przewodu pokarmowego - powiedział. Zagrzmiało. To kurtyna opadła z hukiem i stłumionym chichotem.

Zapiski kłusownika

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.