"Zapiski kłusownika" czyli ostatni mecz XXII kolejki Ekstraklasy

Krzesełko, krzesełko, krzesełko, widz. Krzesełko, krzesełko, krzesełko, krzesełko, widz. Widz. Krzesełko. Krzesełko. Widz. Kibic, kibic, kibic, puszka, kibic, krzesełko, krzesełko, kibic, widz. Trybuny Cośtamcośtam Areny nie wyglądały szczególnie imponująco, ale w sumie trudno się dziwić - Lechia gra... yyy... Lechia przedstawia sobą... znaczy, tego... no, że prezen... Oj, każdy widzi, co Lechia i jak Lechia.

Gdańscy kibice zerkali w tabelę i zazdrościli kibicom Korony, trener Janas zerkał na płaszczyk trenera Ojrzyńskiego i sądząc po reakcjach też chyba trochę zazdrościł, a kibice Korony zerkali na pana sędziego Lyczmańskego i zgrzytali zębami. Pan sędzia prowadził w tym sezonie sześć spotkań, z czego cztery źle i dwa katastrofalnie, a ponieważ poprzedni sezon miał równie efektowny, Kolegium Sędziów podjęło decyzję o wysłaniu pana sędziego na zieloną trawkę pierwszoligową. Odpoczął parę miesięcy, a w zeszłym tygodniu poprowadził mecz pucharu Polski. Nikt nie zaprotestował (no, Gryf zaprotestował, ale kto by słuchał Gryfa), więc dano panu sędziemu szansę powrotu na łono Ekstraklasy.

Zapiski kłusownikaZapiski kłusownika fot. Internet

Zaczęło się nawet nieźle. Maciej Korzym przedzierał się i strzelał, Jakub Kosecki tylko strzelał, bo na przedzieranie był za mały i za wątły, Łukasz Surma ciągle coś tłumaczył Abdou Razackowi Traore, przy czym Abdou słuchał swojego kapitana, Razack był o drugiej stronie boiska, a Traore zupełnie nie rozumiał, o czym ten gościu do niego rozmawia. Był jeszcze Piotr Grzelczak, który poruszał się trybem jednostajnie ambitnym, choć jakby nieco niezorganizowanym.

Minął kwadrans i pan sędzia Lyczmański musiał podjąć pierwszą decyzję - Łukasz Surma dogonił w polu karnym Macieja Korzyma i energicznym wślizgiem wyślizgał mu piłkę spod nóg. Maciej Korzym oczywiście się wywalił. Wszyscy popatrzyli na pana sędziego... pan sędzia popatrzył na wszystkich...

Zapiski kłusownika

Rzut rożny. Wszyscy popatrzyli na powtórkę... Zgadza się rzut rożny. ''Pan zdał, pani się zdawało'' - jak powiedział król Dezmod na egzaminie z anatomii.

Po dwóch minutach Kamil Kuzera dostał żółtą kartkę. Stanął przy arbitrze i zaciął się:

- Panie sędzio! Za co? Za co? Za co? Za co? Za co? Za co? Za co?

Pan sędzia nie reagował (inny to by może powiedział piłkarzowi coś do rymu, ale pan Lyczmański był twardy jak Roman Bratny i Jerzy Putrament). Na zapleczu pojawiła się forma sieroca i zaczęła improwizować:

Pan sędzia wiedział jednak co i za co. Faul był ewidentny, kartka się należała.

- Męski pojedynek - cieszył się komentator.

Zadumałem się: ''Lechia'' to rodzaj żeński, ''Korona'' to rodzaj żeński... - I może jeszcze ''Kuba''? - żachnął się redaktor Strzyczkowski. - A kto mówi? - zapytał obywatel z Lubartowa 33. - Ale czy Kuba? - naciskał Beniek Rappaport. - Jak wulkan gorąca... - śpiewał Janusz Gniatkowski. - Oj, la! Ej-ja! - Ale kto mówi?! - irytował się Kuba (niezbyt męski, ale jednak męski). - Mówią wieki! - odpowiedziała redakcja. - Mecz! - wrzasnął Glos Wewnętrzny - Skup się!

Zapiski kłusownika

Podenerwowany był także Wojciech Pawłowski - ni z tego, ni z owego chwycił Daniela Gołębiewskiego za tak zwane fraki i zaczął nim wycierać pole karne. Piłkarz Korony początkowo nie bardzo wiedział, co się dzieje i co nim tak szarpie - sztorm jakiś, nadmorski, gwałtowny, szalejący...

O czym, to my?... Aha, że Pawłowski szarpał i wycierał, Gołębiewski krzyczał ''Enopaniesędzio!'', a pan sędzia Lyczmański stal i patrzył. I patrzył. I patrzył. A kiedy się już napatrzył, obrócił się na pięcie i po prostu poszedł sobie. Głos Wewnętrzny dostał ataku śmiechu, obserwator PZPN trochę się zdziwił...

Zapiski kłusownika

...dziesięć tysięcy miejscowych kibiców odetchnęło z ulgą, bo już widziało podyktowaną ''jedenastkę'', piłkę w siatce i Pawłowskiego z kartką na koncie, a kibice Korony odegrali własną interpretację sztuki ''Dwunastu gniewnych ludzi'' - tym razem jednak ludzi było dwustu ale też mieli silne argumenty.

- Panie Zenku, poprosimy o jakąś zgrabną wizualizację!

Zapiski kłusownika

No, mniej więcej tak. Pociski werbalne świszczały wokół, a pan sędzia truchtał sobie zamyślony i odporny na bodźce zewnętrzne. Mecz toczył się sam i nie bójmy się powiedzieć, że na razie nie był zły. Naprawdę, wiem co piszę - w tej kolejce widziałem hehehewielkie derby Warszawy i mecz Górnika z ŁKS-em, więc mam z czym porównywać. Korona grała swoją twardą i zdecydowaną piłkę, Lechia próbowała się odgryzać i szło jej to nieźle do szesnastego metra, ale potem piłkę dostawał Piotr Grzelczak i kopał ją w kierunku... Znaczy, zasadniczo kopał ją do przodu, ale czasem zdarzało się, że stał bokiem do bramki, co powodowało, że ów ''przód'' wypadał w okolicy linii bocznej. Po lewej stronie strzelał Kuzera i niepewnie interweniował Wojciech Pawłowski, po prawej stronie rozkręcał się Traore, ale koledzy nie nadążali, a Tomasz Lisowski w brutalny sposób sfaulował trawę - po gwizdku pana sędziego zirytowany piłkarz Korony wypłacił murawie solidnego plaskacza i znieważył ją słownie, za co arbiter ukarał go żółtą kartką.

W przerwie sztab szkoleniowy Lechii zastanawiał się, co poprawić w grze zespołu.

Zapiski kłusownika

...przekazywał sugestie naczelny analityk drużyny.

- No dobrze, ale jak przedostaniemy się przez linię kieleckiej defensywy? - zastanawiał się asystent trenera.

Zapiski kłusownika

...podpowiadał kierownik banku danych, przeglądając szkice, plany i przekroje poprzeczne

- Czy jest tu ktoś, kto wie cokolwiek? - dopytywał się trener Janas

- Ja! - krzyknął legendarny agent W4C.

Zapiski kłusownika

Odpowiedzi trenera nie zacytuję, gdyż niewłaściwie stosowana mogłaby zagrażać mojemu życiu lub zdrowiu.

Pan sędzia Lyczmański zaprosił piłkarzy na drugą połowę meczu. Kielczanie wybiegli silni, zwarci i gotowi, zawodników Lechii trzeba było natomiast długo namawiać, prosić i obiecywać. Wyszli z szatni niechętnie, niechętnie kopali piłkę, za to chętniej kopali przeciwników. Reakcje arbitra były natychmiastowe i zdecydowane.

Zapiski kłusownika

Reakcje piłkarzy także były natychmiastowe i zdecydowane - przestawali, wstawali, przenosili się czterdzieści metrów dalej i kopali się nadal. Czasem kopali także piłkę: Stano kopnął ją przewrotką, Grzelczak kopnął ją obok słupka, choć mógł kopnąć do Traore, Gołębiewski kopnął do tyłu... Bandy reklamowe wzdychały ciężko i drwiły z kibiców, wyświetlając apel ''Kup bilet''. Gdyby dodały jeszcze ''Nie siedź w domu - poczuj atmosferę stadionu!'', można by je pozwać o naruszenie, znieważenie i szczególne okrucieństwo.

W 66. minucie Vlastimir Jovanović zderzył się z Jakubem Wilkiem. Coś czerwonego spłynęło z głowy pomocnika Korony i poplamiło mu koszulkę.

- Plamy z czerwonego... plamy z czerwonego usuwa się chyba solą? - przypomniał sobie arbiter i postanowił skonsultować się z sędzią technicznym

Zapiski kłusownika

Zanim jednak pan sędzia mógł usunąć plamy, trener Ojrzyński usunął zakrwawionego zawodnika z boiska. Trenera Janasa, który miał wielką ochotę zrobić to samo z całą swoją drużyną, powstrzymywała wizja walkoweru da Korony, atakującej coraz groźniej i spychającej Lechię do obrony.

- Gol! - krzyknęli w 72 minucie kibice gości. - Nieeee... - jęczał Rafał Janicki, gdy wpychał piłkę do własnej bramki. - Och-żeż-rany-aaaaa! - jęknął Wojciech Pawłowski, którego Daniel Gołębiewski trafił w samo sedno. - Ajć... - jęknęli oglądający powtórkę widzowie i odruchowo złapali się za własne sedno.

Pan sędzia ustalił kolejność priorytetów:

Zapiski kłusownikaZapiski kłusownika fot. Internet

- Rzut wolny dla Lechii! - zadecydował wreszcie i była to prawidłowa decyzja. O dziwo. Ojacie. No offence.

Mecz się toczył... przepraszam: mecz się turlał. Lechia nadal dochodziła tylko do szesnastego metra, chyba że przy piłce był Traore - Burkinafasolczyk docierał czasem aż do linii końcowej, ale wtedy podbiegał Pavol Stano, zabierał piłkę, a na murawie zostawały tylko ślady podków i leżący napastnik Lechii. Korona posyłał piłki do Korzyma, który z kolei zderzał się z obrońcami gospodarzy, ci podawali piłkę do Traore, zabierał ją Stano i tak w kółko...

W pewnym momencie Korzym nie zderzył się Jakubem Wilkiem, tylko minął go i wpadł w pole karne, za to Wilk wpadł na Korzyma, a wpadając wpadł jeszcze na ciekawy pomysł przykopania mu od tyłu w łydkę. Korzym padł jak greckie finanse, kibice i piłkarze Korony wrzasnęli ''Karny!'' (kibice Lechii jęknęli to samo, ale po cichu)... a pan sędzia nakazał wznowienie gry od bramki.

- Dlaczego? - zdziwił się obserwator z ramienia i przesunął się na czoło, żeby łatwiej było się w nie pukać.

Zapiski kłusownika

...odpowiedział uśmiechnięty arbiter.

- Wiesz co, acan? - obserwator rozejrzał się dookoła - Lepiej, żeby po meczu nie widziano nas razem. Nie chciałbym oberwać od jakieś rozczarowanego kibica albo złośliwego dziennikarza. Jakby co, to się nie znamy, klucz pod słomianką, listy szyfrujemy, a...

Zapiski kłusownika

Wkurzeni na pana Lyczmańskiego piłkarze odreagowywali jak mogli. A to sójką w bok potratowali przeciwnika, a to powiedzieli trawie, co o niej myślą, a to naruszyli nietykalność sędziego bocznego... Zżerany przez wyrzuty sumienia pan Lyczmański reagował oszczędnie i dyskretnie.

- Ale to nie do końca moja wina... - usprawiedliwiał się w duchu. - Dawno nie sędziowałem w Ekstraklasie, a tu nagle musiałem wykonać skok na głęboką wodę. - Panie Zenku, mamy jakąś wizualizację? - Oczywiście, panie kerowniku, już niesę!

Skok na głęboką wodę wygląda tak:

Zapiski kłusownika

Końcówka meczu upłynęła nam na podziwianiu efektownych ''pekaesów'' Traore, a relacja pomeczowa - na podziwianiu opanowania trenera Ojrzyńskiego, który pytany o dwa niepodyktowane karne nie powiedział brzydko i nie zadusił reportera kablem od słuchawek i nie popędził do szatni zrobić kęsim panu sędziemu.

Zapiski kłusownika

...jęczał w szatni pan sędzia Lyczmański, oglądając powtórki spornych sytuacji razem z Pajdą, psem rasy nieokreślonej.

- Ja jestem nowym piłkarzem! - tłumaczył wytatuowany uciesznie Jakub Kosecki - Gram tylko i wyłącznie dla siebie.

Niejaki Timspirit był bardzo rozczarowany.

Po bardzo ciężkostrawnym meczu Lechia Gdańsk zremisowała bezbramkowo z Koroną Kielce.

.. .

PS

Udział wzięli: Cyrill Juan Borquette czyli Agent W4C, pan Foustka, pies Pajda oraz agenci bliżej niesprecyzowanych tajnych organizacji, działających na rzecz niezidentyfikowanych, ale zdecydowanie obcych (zwłaszcza ideowo) sił oraz zakulisowo pociągający za sznurki jego reżyserska dostojność Vaclav Vorlicek.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.