Jakim klubom NHL kibicują uczestnicy hokejowych mistrzostw świata

Hokejowy świat jest tak skonstruowany, że mundial zaczyna się, kiedy walka o Puchar Stanleya trwa w najlepsze. Jako, że klonowanie opanowano dotąd tylko w Szwecji , a zawodnicy nie mogą się rozdwoić, to interesy kibiców drużyn z NHL i poszczególnych reprezentacji są diametralnie różne. Postanowiliśmy zastanowić się jakich egzotycznych fanów mogą dzięki temu znaleźć wciąż pozostaję w grze zespoły zza wielkiej wody.

St. Louis Blues

Blues zajęli drugie miejsce na Zachodzie, ale teraz zajrzeli śmierci i wakacjom w oczy, przegrywając 4:0 w serii ze znacznie niżej notowanymi Los Angeles Kings. Dopinowali ich na pewno Norwegowie, którzy nie mają w NHL żadnych graczy i nie mogą liczyć na żadne wzmocnienia, więc pewnie chcieliby, żeby wszystkie serie rozegrały się na pełnym, siedmiomeczowym dystansie. Dzięki temu rywale dostaliby posiłki możliwie późno i możliwie bardzo wymęczone. Niestety jak widać dopingowali nieskutecznie.

Los Angeles Kings

Ekipa z LA niespodziewanie zdążyła już wyeliminować Bluesmanów, co zasmuciło wiele osób. I ucieszyło równie wiele innych. Kings już wcześniej wśród fanów mieli na pewno Duńczyków, którzy dzięki wyeliminowaniu w pierwszej rundzie najlepszych w sezonie zasadniczym Vancouver Canucks dostali potężne wzmocnienie w postaci Jannika Hansena. Teraz za sukces Kings modlili się zapewne Słowacy, którzy jakimś niewytłumaczalnym uczuciem pałają do Jaroslava Halaka. Goaltender Blues wprawdzie umie bronić niesamowite strzały, ale kiedy nie ma dnia, potrafiłby wpuścić do bramki nawet piłkę plażową. Można jednak spodziewać się, że jeśli dołączy do kadry, to przez fanów zostanie przywitany jak zbawca. W sumie nie jest to trudne, skoro na razie słowackiej bramki maja strzec Peter Hamerlik (HC Ocelari Trzyniec) i Jan Laco (Lev Poprad). Jeżeli już przy bramkarzach jesteśmy, to Kings zapewne są faworytami Amerykanów, którzy między słupkami swojej bramki nie zobaczą jednej najjaśniejszych gwiazd tych playoffs - Jonathana Quicka, ani żadnego innego bramkarza, wciąż grającego za oceanem, gdyż mają już na tę pozycję komplet. I to komplet niezbyt zachwycający, gdyż składający się z dalekiego od optymalnej formy Jimmy'ego Howarda z Red Wings, 24-letniego debiutanta z Dallas Richarda Bachmana i Johna Curry'ego, broniącego na co dzień w niemieckim Hamburg Freezers.

Phoenix Coyotes

Awans Coyotes to odpadnięcie Nashville Predators, a odpadnięcie Predators to możliwość powołania zawodników tego zespołu na mistrzostwa świata. Wolne miejsca na liście mieszczącej maksymalnie 22 nazwiska graczy z pola mają wciąż Białorusini, którzy zapewne czekają na braci Siergieja i Andrieja Kostitsynów. Na graczy Preds skusiłyby się także pozostałe kadry, a najbardziej łakomym kąskiem wydaje się kanadyjski obrońca Shea Weber.

Nashville Predators

Istnieje spora szansa, że wśród fanów Predators, którzy nie lubią country przeważają Skandynawowie. Głównie Duńczycy i Finowie. Pierwsi marzą to tym, żeby do składu dołączyła ich największa gwiazda - Mikkel Boedker z Phoenix. Drudzy chcą jak najdłużej oglądać w akcji świetnie spisującego się bramkarza Preds Pekkę Rinne, który podobnie, jak Quick ma już zamkniętą drogę na mundial. Co ciekawe, nie zablokowali mu jej Tuukka Rask z Bostonu, Antti Niemi z San Jose, Miikka Kiprusoff z Calgary, grający ostatnio w Sharks Antero Niittymaki czy mający 266 meczów w NHL Vesa Toskala. Finowie z NHL wzięli tylko Kariego Lehtonena. Pozostała dwójka goaltenderów, czyli Karri Ramo i Petri Vehanen gra w Rosji, więc ogólnie patrząc na obsadę bramki Suomi można powiedzieć to, co Kolumb po odkryciu Ameryki: ''Szału nie ma''.

New Jersey Devils

Mają zagorzałych zwolenników wśród obrońców tytułów, Finów, których linia defensywna wygląda wprawdzie solidnie jak zwykle, ale też i za wielkich emocji nie wzbudza. I z pewnością przydałby jej się najlepszy obecnie fiński obrońca Kimmo Timmonen z Philadelphia Flyers, niewielki gabarytami (178 cm), ale wielki swoim fińskim, walecznym sercem. Innego obrońcę w razie porażki Flyers zyskaliby także w osobie Andreja Meszarosa Słowacy, Duńczycy byliby bogatsi o jeszcze innego defensora - Olivera Lauridsena, do Czechów zwyczajowo dołączyłaby ich legenda: Jaromir Jagr. Nie mówiąc już o tym, że znów do formy wrócił znany rosyjski bramkarz Ilja Bryzgałow, który nie powinien mieć problemów z wygryzieniem z bramki rosyjskiej kadry ani Konstantina Barulina, ani Siemiona Warłamowa. W ataku Kanadyjczyków swobodnie znalazłby miejsce ktokolwiek z ''Lotniczego'' tercetu Danny Briere, Scott Hartnell i Claude Giroux. O tym ostatnim mówi się przecież, zwłaszcza po serii z Penguins, że udowodnił, iż może być nawet najlepszym obecnie zawodnikiem świata.

Philadelphia Flyers

Kanadyjczycy i Szwedzi mają jeszcze jedno wolne miejsce w obsadzie bramki. O tym jeszcze nieco więcej będzie zaraz, ale mogliby je uzupełnić którymś z dwóch weteranów Devils - odpowiednio Martinem Brodeurem lub Johanem Hedbergiem. Oprócz tego mistrzostwa z pewnością będą uboższe bez którejkolwiek z tych trzech gwiazd grających w New Jersey i to grających ostatnio naprawdę nieźle: Ilji Kowalczuka (Rosja), Zacha Parise (USA) oraz Patrika Eliasa (Czechy).

Washington Capitals

Tym najbardziej będą kibicować Szwedzi, którzy mogą dołożyć sobie jeszcze jednego bramkarza. Jak na razie mają wprawdzie w składzie MVP poprzednich mistrzostw - Viktora Fastha (który po ogłoszeniu go MVP wpuścił sześć bramek w przegranym 1:6 finale z Finlandią), ale będący w wybitnej formie Henrik Lundqvist z Rangersów nie zostałby wzgardzony przez żadną kadrę. A także Słowacy, którzy po blamażu na zeszłorocznych mistrzostwach u siebie, rozpaczliwie potrzebują sukcesu. A żeby odnieść sukces, potrzebują z kolei swojego supersnajpera Mariana Gaborika, który strzałem z nadgarstka może krawaty wiązać. No i jest jeszcze Brad Richards, który mógłby poprowadzić Kanadę do odzyskania światowego prymatu.

New York Rangers

Tym powinni kibicować Kanadyjczycy, którzy zgodnie z dewizą ''przezorny zawsze ubezpieczony i bez jednego bramkarza'' pozostawili sobie jedno wolne goaltenderskie miejsce na szwedzko-fińskim turnieju. Oczywiście mogą liczyć na swojego weterana, zwłaszcza weterana walk z Indianami sprzed blisko 300 lat, Martina Brodeura, ale nawet gdyby Devils odpadli w rywalizacji z Flyers, dziadek Brodeur mógłby nie dokuśtykać na kulach do Europy. Zamiast tego liczą zapewne na 22-letniego zaledwie Bradena Holtby`ego, który niespodziewanie dla siebie został po kontuzjach bramkarzy numer 1 i 2 podstawowym goaltenderem Washington Capitals i w tych playoffs spisuje się przerewelacyjnie. Nie tylko wpuszcza on poniżej dwóch bramek na mecz i broni średnio 93,5% strzałów (a zaznaczmy, że tekst ten piszemy w piątek), ale też zdarzają mu się w tych playoffs spotkania z wybronionymi 44 strzałami (z Bostonem) czy z 47 (z NYR). MŚ to zaś nie igrzyska, ale idealna okazja, by przetestować tak naprawdę młodych zawodników. Czechom z kolei w osobie Capitalsowego Romana Hamrlika przydałby się wreszcie jakiś defensor z NHL, a Rosjanie, którzy wzięli jak na razie na mistrzostwa zaledwie 9 napastników (choć są wśród nich Jewgienij Małkin i Paweł Dacjuk) chętnie skorzystaliby z Aleksandrów Owieczkina i Semina.

Andrzej Bazylczuk & Łukasz Miszewski

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.