To nie jest zawód dla starych ludzi?

Są rzeczy, które jako 20-latek możesz odłożyć na później - na przykład zwiedzaniem Bazyliki Mniejszej w Węgrowie możesz zająć się dopiero na emeryturze, zdecydowanie na emeryturze. Niejaka Sharon Simmons uważa, że podobnie jest z realizacją marzenia o zostaniu cheerleaderką. Amerykanka zdecydowała się na to dopiero jako 55-latka i posiadaczka dwojga wnucząt.

Simmons marzyła o byciu cheerleaderką Dallas Cowboys, gdy miała 20 lat, ale wiadomo, 20-latki nie mają czasu na takie zbytki jak bycie pięknymi, zgrabnymi, wysportowanymi dziewczynami. Sharon miała wówczas mnóstwo innych obowiązków, powiększała się jej rodzina. Nie było szans, by znaleźć czas na jeszcze na jedno, całkiem absorbujące zajęcie, jakim jest wymachiwanie pomponami podczas meczów futbolu amerykańskiego.

Fizycznie nie czuje się gorsza od 19-latek, które startują w castingach. Wyglądem również niewiele się różnię od młodszych dziewczyn.

Przesłuchania dla kandydatek na cheerleaderki jednej z najbardziej znanych marek futbolowych odbędą się w maju. Sharon niczego nie ryzykuje, nie naraża się na śmieszność, bo faktycznie, jest w formie, a jeśli mimo wszystko będzie ustępowała młodszym kandydatkom w konkurencjach fizycznych, będzie mogła nadrobić to w testach teoretycznych z historii futbolu, które również czekają na dziewczęta. Simmons powinna tutaj być najlepsza. Kto wie, może nie tylko tutaj.

Jeśli Simmons zostanie cheerleaderką Cowboys, będzie drugą babcią na tym stanowisku w NFL. W Oakland Riders tańczy Susie Sanchez, która ma jednak zaledwie 37 lat, 18 lat mniej od Sharon. Szykuje się dość spektakularny rekord.

Życzymy wam, byście jako 55-latkowie również realizowali jakieś swoje młodzieńcze marzenia, z angażem do piłkarskiej szkółki Barcelony włącznie.

Spiro

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Agora SA