Ekstraklasa rezerwowych

Chcielibyście zostać sędziami w NFL? Macie szansę, gdyż liga, która w 1987 roku nie mogąc dojść do porozumienia z zawodnikami, postanowiła zatrudnić w ich miejsce łamistrajków (na tej podstawie nakręcono ''Sezon rezerwowych''), teraz zastanawia się czy podobnie nie postąpić w przypadku arbitrów. Pchnęło mnie to do zastanawiania się, co byłoby, gdyby instytucje ''zastępczaków'' wprowadzić w Ekstraklasie.

Zastępczy kibice

Nie udaje się znaleźć niemal nikogo, kto choćby za pieniądze zgodziłby się chodzić na mecze Ekstraklasy. Nieliczni, a w zasadzie nieliczne, które się na to godzą po 20 minutach na stadionie zaczynają domagać się, żeby na telebimach włączono ''M jak Miłość''.

Zastępczy trenerzy

Ponoć wszyscy Polacy uważają, że znają się na medycynie i podobnie wygląda sprawa z piłkarskimi kibicami, którzy są przekonani, iż o futbolu wiedzą więcej niż Chuck Norris o półobrotach. Posadzenie na ławkach trenerskich kibiców daje odpowiedź na odwieczne pytanie - czy grając w managery można nauczyć się trenowania drużyny. Większość rezygnuje, po odkryciu, że zasadnicza różnica między grą na komputerze i na boisku jest taka, że w tym drugim przypadku nie można załadować ''save'a'', gdy już wyjdzie na jaw, że transfer typu ''ściągnięcie Tshibamby'' jednak nie był genialnym posunięciem. Jeszcze gorzej mają wielbiciele serii FIFA i PES, gdyż polscy ligowcy nie chcą szybko biegać, niezależnie od tego jak energicznie wciska się przyciski na padzie.

Zastępczy PZPN

Pojawia się długa kolejka osób, chcących zastąpić leśne dziadki. Na jej czele stoi dość dziwna postać

Grzegorz LatoGrzegorz Lato fot. Internet, montaż zczuba.pl

Zza jej pleców dochodzi chrapanie.

Zastępczy właściciele

Na początku są dziesiątki chętnych, ale masowo wykruszają się, gdy odkrywają, że za zabawkę pod tytułem klub piłkarski muszą płacić z własnej kieszeni. Zostają tylko ci, którym gra w zwalnianie trenerów spodobała się najbardziej, w tym tajemniczy Wojciech Józefowski.

Zastępczy piłkarze

Zamiast zawodowych piłkarzy, koszulki klubów przywdziewają ich kibice. Na boiskach pojawiają się więc ludzie, którzy walczą o każdą piłkę jakby od tego zależało uratowanie niedźwiedzi polarnych i harują przez 90 minut plus czas doliczony, plus jeszcze 7 minut z rozpędu. Niestety, nie mają umiejętności, więc efekty są czasem komiczne. Po dojściu do porozumienia i powrocie zawodowców okazuje się, że ludzie wolą ''zastępczaków'', którzy przynajmniej zostawiają na boisku serce, dusze i śledziony zamiast facetów, z których większość na pełnym sprincie pędzi tylko po wypłatę.

Zastępczy sędziowie

Co kolejkę roi się od kontrowersji, a obie drużyny uważają, że sędzia sprzyjał rywalom. Czyli zasadniczo wszystko zostaje po staremu.

Andrzej Bazylczuk

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.