Poligon: Raport posezonowy - kluby

Raport to brzmi dumnie. Podsumowanie i przegląd nie brzmią dumnie, agregacja brzmi dziwnie, a rezjume wygląda głupio. Raport zatem. Posezonowy, pokontrolny i porozbijany na wiele części, po których złożeniu powinien wyjść nam obraz Ekstraklasy w sezonie 2011/2012, ale ponieważ jesteśmy na ''Poligonie''- zapewne wyjdzie nam przystanek autobusowy albo porcja pierogów z bryndzą i szpinakiem (zawartość bryndzy zależy od indywidualnych gustów kibicowskich).

Zaczynamy szeroko i ogólnie - od klubów.

Cracovia

Fot. Micha? ?epecki / Agencja Wyborcza.pl

Rozczarowanie. Nuda. Piach. Kaszana. Kicha. Słabizna. Masakra. Żałość. Nędza. Żenada. Kolejny sezon Cracovia broniła się przed spadkiem - z solidnymi podstawami finansowymi, nowymi piłkarzami, nowym stadionem była zdecydowanie najgorszą i najmniej ambitną drużyną ligi. Od jej gry czasem oczy bolały, a czasem nawet wypadały i uciekały do lasu, by jeść szyszki i szlochać z rozpaczy. Sportowo Cracovia spadła, ale wiele wskazuje, że jak zwykle na cztery łapy - Komisja Licencyjna na wczorajszym posiedzeniu zajęła się rozpatrywaniem wniosku ŁKS-u , który... także spadł z Ekstraklasy, wobec czego licencja ekstraklasowa na przyszły sezon mu na nic. ''Taką podjęliśmy decyzję, ale nie chcę rozmawiać o tym, dlaczego'' - powiedział przewodniczący Nowak. Czyli Cracovia ma szanse przesunąć się na miejsce piętnaste, a potem do licencyjnego odstrzału zostanie już tylko jedna drużyna...

ŁKS

ŁKSŁKS Fot. Ma?gorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl

Pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy to... to spadek. Próby ŁKS-u były rozpaczliwe (Szczot), ale ambitne (Łobodziński) i przez pewien czas przy ławce rezerwowych, obok trenerów Świerczewskiego i Pyrdoła można było zauważyć dziwny cień - był to cień nadziei. Niestety w najważniejszych meczach piłkarze z Łodzi zawodzili (2:2 z Cracovią), albo ''byli zawodzeni'' (1:2 z Zagłębiem) i cień udał się do pobliskiego baru, a ekstraklasowy sen się skończył i ŁKS legł na dnie. W przeciwieństwie do Cracovii - legł z honorem, ale to przecież żadna pociecha.

GKS Bełchatów

ŁKSFot. Tomasz Sta?czak / Agencja Wyborcza.pl

Latem typowałem GKS na 10-12 miejsce, zimą - na walkę o utrzymanie, a wyszło coś pośredniego. GKS zapewnił sobie byt ligowy dość dawno, ale skończył na 14. miejscu, końcówkę sezonu wykorzystując na eksperymenty personalne i taktyczne, testowanie młodzieży itd. Wyszło całkiem nieźle, a paru graczy z Bełchatowa (bracia Makowie, Maciej Wilusz, Damian Zbozień, Kamil Wacławczyk), doczeka się pewnie ciekawych propozycji. Najciekawszą dostał Miroslav Bożok, który ma przejść do Lecha Poznań. Znaczy, docenili... Jeden z najsłabszych sezonów GKS-u w Ekstraklasie, ale paradoksalnie nienajgorszy i dający nadzieję na przyszłość.

Lechia Gdańsk

Lechia GdańskLechia Gdańsk Fot. ?ukasz Ogrodowczyk / Agencja Wyborcza.pl

Wyobraźmy sobie punkt A i punkt B. Punkt A leży mniej więcej tutaj... o, tutaj... a punkt B na przedmieściach Władywostoku. I kiedy wyznaczmy linię stąd do Władywostoku i obliczymy jej długość - będziemy mieli miarę rozczarowania gdańskich kibiców i bezstronnych obserwatorów. Miała być walka o puchary - była rozpaczliwa (w sensie poziomu, nie w sensie desperacji) walka o utrzymanie. Dobrze, że choć nowy stadion można było pooglądać, bo na grę Lechii w sezonie 2011/2012 patrzeć się nie dało.

Podbeskidzie Bielsko-Biała

Lechia GdańskFot. Micha? ?epecki / Agencja Wyborcza.pl

Na początku wydawało się, że bielszczanie dostaną parę szybkich ciosów w rodzaju 0:6 z Bełchatowem, rozpłaszczą się na dnie tabeli, wpadną w depresję i spadną z ligi, a konkurencja w międzyczasie będzie ich wykorzystywać jako dostarczycieli lekkich, łatwych i przyjemnych trzech punktów. Na szczęście Podbeskidzie otrząsnęło się po silnych ciosach i oznajmiło, że się... że jest poirytowane. Trener Kasperczyk zmienił skład i ustawienie, Dariusz Łatka rządził, Sylwester Patejuk dzielił, Sebastian Ziajka harował za trzech i już na początku kwietnia Podbeskidzie zapewniło sobie utrzymanie, końcówkę sezonu spędzając na pełnym satysfakcji roztruchtaniu.

Widzew Łódź

Hachem Abbes z WidzewaHachem Abbes z Widzewa Fot. Tomasz Sta?czak / Agencja Wyborcza.pl

''Z pustego i Salomon nie naleje''. - Tak? - wrzasnął poirytowany Salomon i wskazał na trenera Mroczkowskiego - A jemu się udało!

Kłopoty finansowe w Widzewie jakie były - każdy widział. Tu zaległość, tam zaległość, tu dziura w budżecie, tam dziura w ścianie... a tu dziura w składzie, bo nagle odeszli podstawowi zawodnicy: Adrian Budka, Piotr Grzelczak i Sebastian Madera. Trener Mroczkowski robił, co mógł, wprowadzał do drużyny kolejnych ''młodziaków'' (i to takich naprawdę młodych), starszych przekonywał, żeby ''jeszcze raz skoczyli w wyłom'' i ostatecznie skończył sezon na miejscu 11. - chyba na miarę możliwości drużyny i zdecydowanie powyżej możliwości finansowych klubu.

Jagiellonia Białystok

Tomasz FrankowskiTomasz Frankowski Fot. J?drzej Wojnar / Agencja Wyborcza.pl

Ale która? Ta trenera Michniewicza czy ta trenera Hajto? Obie osiągnęły podobny rezultat punktowy, obie miały jakieś swój styl, ale kiedy przychodziło co do czego, to i tak okazywało się, że jedyną skuteczną metodą gry jest podawanie piłek Tomaszowi Frankowskiemu. Trener Michniewicz miał pecha, że długiej kontuzji doznał Plizga, a trener Hajto ma szczęście, że Plizga wyzdrowiał. Ma także nosa do piłkarzy - uparł się na Makuszewskiego i proszę bardzo, Białystok ma nowego ulubieńca, a Ekstraklasa - być może nową gwiazdę.

Zagłębie Lubin

Zagłębie LubinZagłębie Lubin Fot. Rafa? Malko / Agencja Wyborcza.pl

Po pierwszej rundzie wydawało się, że Zagłębie jest pewnym kandydatem do spadku. Ba! momentami wydawało się, że jest kandydatem pewniejszym niż Cracovia. Kibice dostawali furii i wrzodów, ale trener Hapal spokojnie (no, spokojnie...) robił swoje i nagle Zagłębie zaczęło piąć się w górę. Jeszcze w XIX kolejce lubinianie byli ostatni i tracili 2 punkty do Cracovii - 11 kolejek później kończyli sezon na miejscu dziewiątym, 18 punktów nad ''Pasami''. Tytuł ''rycerzy wiosny'' spakował manatki i jest gotów na przeprowadzkę do Lubina.

Górnik Zabrze

Arkadiusz MilikArkadiusz Milik Fot. Dawid Chalimoniuk / Agencja Wyborcza.pl

Trener Nawałka kroił i zszywał, przy czym jedyne, co w Zabrzu stawało, to dźwigi wokół boiska, bo materia rozłaziła się w szwach (finansowa) i po okolicznych lokalach (piłkarska). Wynik trener Nawałka uszył zdecydowanie powyżej możliwości klubu i chyba także powyżej możliwości piłkarzy, którzy przy innym szkoleniowcu pewnie plątaliby się tuż nad strefą spadkową. Sezon zdecydowanie na plus i tylko ciekawe co dalej - czy Górnik będzie chciał wykorzystać tak mocne fundamenty do budowania czegoś solidnego i na lata, czy może skończy na posezonowej wyprzedaży, bo z czegoś żyć trzeba?

Wisła Kraków

Arkadiusz MilikFot. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl

Rozczarowanie porównywalne chyba tylko z Lechią oraz Cracovią i w dodatku bez jakiegokolwiek usprawiedliwienia. Tzn. APOEL można wybaczyć, można wybaczyć nawet Standard Liege (choć z trudem), ale ligowego badziewia wybaczyć i usprawiedliwić nie sposób. Zwłaszcza, że Lech Poznań pokazał, jak się wychodzi z dołka, a skoro Lech mógł, to mistrz Polski tym bardziej powinien. W efekcie wróciły tradycyjne krakowskie koszmary: karuzela trenerska, zawieszanie i odwieszanie zawodników, nerwowe decyzje personalno-transferowe i odgrażanie się, że niech no tylko wrócą Brożkowie i Głowacki czyli zapowiedź kolejnego budowania ''na rok, może półtora''.

Polonia Warszawa

Arkadiusz MilikFot. Przemek Wierzchowski / Agencja Wyborcza.pl

Dla prezesa Wojciechowskiego wyłącznie źródło frustracji, dla piłkarzy - źródło sporych wynagrodzeń (i co z tego, że prezes zawieszał wypłaty? Przy takich zarobkach wszystkich stać na czekanie, a kontrakt jest kontrakt, przepis jest przepis i pieniądze nie przepadną). Miało być mistrzostwo - nie było. Miały być puchary - paaaanie, a komu by się chciało... Miał być zysk z transferów - ciekawe, kto i za ile kupi rozpieszczonych i rozpuszczonych zawodników, tuptających teraz po parku pod nadzorem trenera Bako? Może Cyloni na części zamienne? Może panna Dzidzia na wieczór panieński panny Margolci?

Korona Kielce

Korona KielceKorona Kielce Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Czarny koń sezonu. Co prawda koń nie do końca jest czarny, a raczej żółto-czerwony, przez co trochę przypomina wyglądem najaraną zebrę, ale osiągnięcia ma naprawdę imponujące. Piąte miejsce, do przedostatniej kolejki szanse na mistrzostwo, do ostatniej - szanse na puchary... Nie wiem, jak trener Ojrzyński to zrobił, ale zrobił i to w dodatku dysponując składem teoretycznie (i praktycznie) dużo słabszym niż Wisła, Polonia, czy może nawet Zagłębie Lubin. Siła motywacji? Jeśli tak, to w naszej lidze drzemią jeszcze naprawdę spore rezerwy. A przed trenerem Ojrzyńskim trudny sezon - rozbudził apetyty kibiców do czerwoności (a nawet żółto-czerwoności) i do granic zdrowego rozsądku, a apetyty piłkarzy do granic możliwości finansowych klubu.

Lech Poznań

Artjoms Rudnevs jeszcze w barwach Lecha PoznańArtjoms Rudnevs jeszcze w barwach Lecha Poznań Fot. ?ukasz Ogrodowczyk / Agencja Wyborcza.pl

Nikt już chyba nie pamięta jak nędznie grał Lech za czasów trenera Bakero, bo wszystko przykrył finisz i pogoń za pucharami - z miejsca dziewiątego na czwarte, a gdyby się piłkarzom Lecha zachciało zagrać w ostatniej kolejce, to i podium było w zasięgu. I proszę, jak to się dziwnie w piłce układa - wynik, który przed sezonem potraktowałoby jako klęską, ostatecznie został przyjęty jako sukces. I chyba naprawdę nim był.

Legia Warszawa

Michał ŻyroMichał Żyro Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Niby dobrze, a tak naprawdę nienajlepiej z tendencją do fatalnie. Właściwie wszystko skończyło w meczach ze Sportingiem Lizbona - Puchar Polski Legia dostała właściwie na tacy, mistrzostwo przegrała w stylu żałosnym, a niewiele brakowało, żeby w ogóle nie załapała się na podium. Czyli jak zwykle - jest potencjał, są możliwości, są pieniądze, są kibice... i jest odwieczne podstawowe pytanie:

 

Ruch Chorzów

Michał ŻyroFot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Nie ma przypadków - trener Fornalik wiedział, co robi, piłkarze wiedzieli, że trener wie, zarząd wiedział, że piłkarze wiedzą, że trener wie... Właściwie Ruch zaliczył tylko dwie poważne wtopy w końcówce: remis z ŁKS-em i zupełnie niezrozumiale przegrany finał Pucharu Polski. Reszta była milczeniem... konkurencji, której odbierało mowę na widok skuteczności pary Piech-Jankowski, wejść z ławki Pawła Abbotta i gry Pawła Lisowskiego, który zastępował czasem Marcina Malinowskiego, czasem Gabora Strakę, a czasem obu naraz.

Śląsk Wrocław

Radość po zwycięstwie Śląska Wrocław w meczu z Wisłą Kraków, które dolnośląskiej drużynie dało tytuł Mistrza PolskiRadość po zwycięstwie Śląska Wrocław w meczu z Wisłą Kraków, które dolnośląskiej drużynie dało tytuł Mistrza Polski Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl

Słaby mistrz? Przypadkowy? W takim momentach zawsze przypomina mi się anegdota o Nikiforze. Ta, w której do sterczącego na krynickim deptaku malarza podszedł jakiś turysta i zaczął wybrzydzać: że obrazy Nikifora głupie, że nieudolne, że krzywe, że kolory nie takie, że perspektywa... Nikofor zaś spokojnie słuchał, słuchał, słuchał... a kiedy krytykującemu turyście zabrakło wreszcie tchu, wręczył mu pędzel i powiedział: ''Niech spróbuje''.

Mistrzem mógł zostać każdy. Niektórzy próbowali, niektórzy próbowali bardzo, ale nie udało się nikomu z wyjątkiem Śląska. Że wiosną grał straszny piach? Grał, był w dołku oraz w kryzysie (albo odwrotnie). Ale w odpowiedniej chwili zmobilizował się, by wyleźć z dołka, wrócić do gry i zdobyć tytuł. W tym miejscu powinien pojawić się Mirosław Szymkowiak i wręczyć Śląskowi ładnie opakowany ''szacuneczek'', ale przed znakomitego piłkarza wepchała się niejaka Kasandra i zaczęła wyć coś na temat Apokalipsy, rozpadu zespołu, problemów finansowych i ściany, do której doszedł Śląsk i o którą rozbije sobie głowę w eliminacjach Ligi Mistrzów. - Ale to już zupełnie inna historia - westchnął Żelazny Karzeł Wasyl - Którą opowiem wam, gdy tylko skończę zupę... I lekturę pozostałych ''poligonowych'' raportów posezonowych.

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Agora SA