Poligon: Chwyt, nachwyt, przechwyt, zachwyt czyli raport bramkarski

Kryzys dopada każdego (zwłaszcza w każdego w średnim wieku) i odciska się na każdej dziedzinie życia społecznego - bramkarstwo nie jest tu żadnym wyjątkiem. Jeszcze niedawno mówiło się o ''polskiej szkole bramkarzy'', o naszym bogactwie naturalnym i specjalności eksportowej, ale miniony sezon zdaje się trochę temu przeczyć. Kto miał wyjechać - wyjechał, kto miał zrobić karierę - zaczął ją robić jakiś czas temu, a w 30 kolejkach sezonu 2011/2012 dało się zauważyć zaledwie dwóch ''nowych'' polskich (i jednego zagranicznego) bramkarzy, wartych zachodu (i godnych wyjazdu na tenże).

Pokaż jak kibicujesz i wygraj nagrodę - weź udział w konkursie

W zakończonym sezonie aż 40 bramkarzy broniło dostępu do ekstraklasowych bramek, co daje średnią powyżej trzech na zespół i z jednej strony może stanowić dowód na postępujący kryzys - bo w poprzednim sezonie kluby wystawiły aż 43 bramkarzy, ale przecież wszyscy wiedzą, że właśnie na bramce stabilizacja jest potrzebna szczególnie, więc im mniejsza rotacja między słupkami, tym lepiej. Znaczy, chyba lepiej.

Większość klubów wykorzystywała dwóch bramkarzy, przy czym proporcje rozegranych bywały rożne: w Zagłębiu Lubin wynosiły 16:14, w Polonii Warszawa 18:12, ale w Wiśle Kraków 28:3, a w nawet GKS-ie Belchatów 29:1. Po czterech bramkarzy sprawdzały Cracovia i Jagiellonia i obie wyszły na tym mniej więcej tak samo - w pewnym momencie trenerzy wzdychali z rezygnacją, przestawali eksperymentować i mrucząc: ''Trudno, co ma być, to będzie'', stawiali na ''znane zło'' (czyli Wojciecha Kaczmarka w Krakowie i Grzegorza Sandomierskiego w Białymstoku).

Tym razem nikt nie zagrał pełnego ''fultajmu'' - po 29 spotkań rozegrali Maciej Mielcarz z Widzewa Łódź i tradycyjnie Łukasz Sapela z GKS Bełchatów, przy czym Mielcarzowi jeden mecz wypadł z powodu żółtych kartek, a Sapelę w ostatniej kolejce trener Kiereś posadził na ławce, żeby dać szansę zaliczenia choć jednego meczu ligowego Łukaszowi Budziłkowi. Pewniakami w klubowych bramkach byli także Siergiej Pareiko (Wisła Kraków, 28 meczów), Łukasz Skorupski (Górnik Zabrze, 27 meczów), Dusan Kuciak (Legia Warszawa, 27 meczów), Wojciech Kaczmarek (Cracovia, 26 meczów), Zbigniew Małkowski (Korona Kielce, 26 meczów). Taka sama kolejność widnieje w rubryczce z etykietą ''minutaż'', więc oszczędzimy sobie bezproduktywnego cyferkowania.

Jedno spotkanie w sezonie rozegrało siedmiu bramkarzy: Boris Pesković z Górnika Zabrze, Michał Pytkowski z Widzewa Łódź, Łukasz Budziłek z GKS Bełchatów, Adrian Olszewski z ŁKS-u, Marcin Skrzeszewski i Radosław Cierzniak z Cracovii, ale wygrywa w tej kategorii Michal Buchalik z Lechii Gdańsk, który na koncie ma jedynie 85 minut meczu Zagłębiem Lubin (w 6 minucie musiał zmienić Sebastiana Małkowskiego).

Najwięcej goli dał sobie strzelić Łukasz Sapela - aż 34. 33 razy wyjmował piłkę z siatki Wojciech Kaczmarek, a 32 - Pavle Velimirović z ŁKS-u, ale tu trzeba przypomnieć, że Łukasz Sapela zagrał aż 29 spotkań, Kaczmarek - 26, a Velimirović jedynie 20. Gdyby jednak zastosować metodę ilorazową (zwaną w niektórych środowiskach metodą Kunaha), okazałoby się, że najbardziej ''dziurawym'' bramkarzem sezonu 2011/2012 był... Krzysztof Baran z Jagiellonii Białystok, który w 3 meczach puścił aż 10 goli, co daje nam średnią 3,333 bramki na mecz, a Łukasz Sapela z wynikiem 1,17 gola na spotkanie nie łapie się nawet do pierwszej dziesiątki ''durszlaków''.

Dla porównania - Pavle Velimirović puszczał 1,6 gola w meczu, Grzegorz Sandomierski - 1,4, Mateusz Bąk - 1,41 (a Richard Zajac tylko 1,222 - statystyka naprawdę jest wesołą nauką), a Bojan Isailović - 1,78.

Kto był najskuteczniejszym zawodnikiem na pozycji bramkarza? Zależy, jak patrzeć i jakich instrumentów używać. Bo jeśli skrzypiec... Hmm, jeśli skrzypiec, to o pracy bramkarzy nie da się powiedzieć ani słowa. Najlepiej byłoby użyć jakiegoś skomplikowanego programu statystycznego, który przy pomocy wielopiętrowego algorytmu wyliczyłby nam ilość skutecznych interwencji, pomnożył przez celne podania, podzielił przez efektywne wykopy, dodał interwencje na przedpolu, wytaplał w jajku i mące, doda sol i przyprawy, obsmażył... Co to ja chciałem?... A, że program. Niestety ''Poligon'' nie ma dostępu do tak wypasionych danych statystycznych, ma jednak dostęp do tabeli i kalkulatora. Z tabeli wynika że najmniej bramek przepuścił bramkarz Legii Warszawa Dušan Kuciak - zaledwie 13 w 27 spotkaniach, co daje średnią 0,48 gola na spotkanie...

- Uuuuuuuuu... - z uznaniem odezwał się Głos Wewnętrzny.

...ale jeszcze lepszą średnią ma Norbert Witkowski, który jako jedyny (jedyny grający) ekstraklasowy bramkarz zakończył sezon z czystym kontem.

- Oooo? - zdziwił się Głos Wewnętrzny.

Poważnie! Bronił w spotkaniach Górnika Zabrze z ŁKS-em (0:0) i Podbeskidziem (3:0), nie dał sobie strzelić gola i właśnie znaleźliśmy się w rzeczywistości, w której człowiek idący na spacer z psem ma statystycznie trzy nogi, a Norbert Witkowski jest lepszy od Dušana Kuciaka.

Dyscyplinę ''mecze z czystym kontem'' wygrywa zdecydowanie Dusan Kuciak - 17 razy przeciwnicy nie potrafili strzelić mu gola. Drugie miejsce - ku zaskoczeniu dam, starców i młodzieży - zajął Zbigniew Małkowski z Korony Kielce (12 spotkań ''na zero z tyłu''), trzecie Siergiej Pareiko (11), a czwarte Jasmin Burić (Lech Poznań, 10). Aż dziesięciu bramkarzy puszczało bramki za każdym razem, gdy znajdowali się na murawie.

Tradycyjna kategoria ''Rzeźnik sezonu'' w przypadku bramkarzy zawsze wygląda nieco śmiesznie i aż się prosi o zmianę nazwy na... w tym momencie na scenie powinien pojawić się ''kabarecikowy'' Pan Czesio i powiedzieć ''O, matko, jaki to brutal...''. Myślę, że połowa żółtych kartek, jakie zobaczyli ligowi bramkarz nie była pokazywana za jakieś szczególnie brutalne faule, a za zagrania typu ''Poprawię getry... zawiążę but... poprawię getry drugi raz... Ile do końca?... to jeszcze raz poprawię... A gdzie jest piłka? Nie widzę... nie widzę... Och, nie! Znowu muszę poprawić getry...''

Zaledwie cztery żółte kartki w 29 meczach to dorobek Macieja Mielcarza, 4 żółte w 26 spotkaniach zarobił Wojciech Kaczmarek, po trzy razy ''żółtkiem'' karani byli Siergiej Pareiko i Mateusz Bąk, a jedyną czerwoną kartkę, jaką sędziowie pokazali w sezonie 2011/2012 bramkarzom zobaczył Sebastian Przyrowski w II drugiej połowie meczu XXIX kolejki (Polonia - Zagłębie 0:4). Tu zaznaczyć jednak trzeba, że zdarzały się przypadki, w których bramkarz powinien wylecieć z boiska za faul taktyczny bądź faul bardzo brutalny (oba w sytuacjach bramkowych), ale sędzia akurat zajęty był liczeniem skowronków na nieboskłonie lub powtarzaniem układu okresowego pierwiosnków. Szanowna Wycieczka pamięta wejście Dusana Kuciaka w Ben Dhifallacha ?

Interwencja sezonu

Bramkarze fruwali, turlali się, skakali, wybijali nieprawdopodobne piłki, ale tak naprawdę z minionego sezonu zostanie mi w pamięci jedna interwencja. Panie i panowie: oto mecz VII kolejki Lech Poznań - Jagiellonia Białystok i Krzysztof Baran, który staje na głowie i pokazuje nerki .

Odkrycie sezonu

Wojciech Pawłowski zrobił nieco oszałamiający skok - zadebiutował nieco przypadkowo, ale po ośmiu kolejach rundy jesiennej podpisał kontrakt z Udinese, a w zapasie ma możliwość gry w hiszpańskiej Granadzie. Nieco bezczelny, nieco szalony, ale przeraźliwie skuteczny i jeśli Lechia utrzymała się w lidze, to w dużej mierze dzięki interwencjom Pawłowskiego właśnie.

Łukasz Skorupski - odważny, również nieco szalony i z garbem awantury w lokalu użyteczności procentowej, wytrzymał ciśnienie i nie tylko stal się jednym z najmocniejszych punktów zespołu, ale także szansą na porządne wzmocnienie finansowe dla klubu (podobno miałby odejść do Niemiec, a dział księgowości Górnika liczy na tłustą kwotę).

Rozczarowanie sezonu

Grzegorz Sandomierski - w niewielkim stopniu przypomina zawodnika, który przebojem zdobywał ligę, przebierał w ofertach, aż wybrał Genk i miał spore szanse pojechać na Euro. W Belgii niczego nie osiągnął, a w Ekstraklasie grał niepewnie, momentami nawet bojaźliwie i gdyby tylko Jagiellonia miał kogoś lepszego na jego miejsce, pewnie szybko usiadłby na ławie.

Poligonowe Podium Subiektywne (bardzo)

Miejsce trzecie: Maciej Mielcarz

Maciej Mielcarz z WidzewaMaciej Mielcarz z Widzewa Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl

Skała, opoka, ściana. Niemal dosłownie - opowieści obrońców, którzy zderzali się Maciejem Mielcarzem maja podobno wyjść na płycie DVD w serii ''Survival - tylko dla dorosłych''. Wyeliminował dawne błędy (gole puszczane pod lewą pachą), zapanował nad wiecznie zmieniająca się obroną Widzewa i aż 13 razu schodził z boiska niepokonany.

Miejsce drugie: Dusan Kuciak

Statystycznie zdecydowanie najlepszy, najmniej puszczonych bramek, najwięcej meczów ''na zero'', wiele świetnych interwencji. No i z marszu wpasował się w zespół, co też się w przypadku Legii liczy i to bardzo. Z drugiej strony, gdy się ma taką obronę przed sobą, gra się trochę łatwiej, niż wtedy, gdy trzeba nieustannie pilnować Jarosława Bieniuka czy - excusez le nom - Arkadiusza Radomskiego lub Milosa Kosanovicia.

Miejsce pierwsze: Marian Kelemen

Kolejny równy sezon, kolejne paręnaście fantastycznych interwencji do materiałów promocyjnych i kilka(-naście?) punktów, które własnoręcznie (i własnonożnie) uratował dla Śląska, a każdy z tych punktów był jak się okazało na wagę mistrzostwa. Niestety, zbyt często narażony był na radosną twórczość swoich kolegów z obrony (ponad połowa z 26 bramek puszczonych przez Kelemena idzie na konto obrońców). Mówiło się, że po sezonie miałby odejść do Niemiec. Mówi się jeszcze?

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.