Power ranking reprezentacji po fazie grupowej

To teraz jesteśmy już sporo mądrzejsi odnośnie dyspozycji poszczególnych reprezentacji. W końcu większość z nich w ostatniej kolejce musiała się bić o awans, a nic tak nie pokazuje siły drużyny co Grupowa Próba Ognia czyli ''mecze o wszystko''.

1. Niemcy - Wyrośli nam na głównego faworyta polsko-ukraińskiego turnieju. Spokój w ich grze zamraża przeciwnikom krew w żyłach, Niemcy w grupie śmierci kontrolowali sytuację w każdym meczu i sprawiają wrażenie bezlitosnej, bezdusznej maszyny. Takiej jak Fiat Uno.

2. Hiszpania - Niby pewnie wyszli z grupy na miejscu pierwszym, z siedmioma punktami i bilansem bramkowym 6:1, ale zachwycili tylko w meczu z Irlandczykami, którym strzelili 2/3 swoich goli na tym turnieju, a którzy mają takie dziury w obronie, że mogłyby w nie wpadać całe planety. Nie potrafili wygrać z Włochami, przez sporą część spotkania z Chorwatami zostali zdrowo przyciśnięci przez bałkańską reprezentację. Nie tylko nie wyglądają już na niepokonane cyborgi, ale po prostu na dość zmęczonych życiem i futbolem ludzi. Co nie zmienia jednak faktu, że ludzi wciąż świetnie potrafiących kopać piłkę.

3. Włochy - Wrócili starzy dobrzy Włosi. Mogą sobie i grać trójką obrońców, ale i tak niezmiennie pokazują, że każdy z nich ma wciąż po 10 łokci i jest gotów wsadzić je przeciwnikowi tam, gdzie boli najbardziej, prezentują też prawdziwą wyższą szkołę boiskowego sprytu i cwaniactwa. Co nie dziwi - w końcu sami ją przed laty założyli. Anglicy powinni mieć się mocno na baczności.

4. Anglia - No kto by się spodziewał przed mistrzostwami? Wykończona niemalże przez kontuzje, zmagająca się z licznymi problemami Anglia wygrywa grupę D! Co prawda w zremisowanym meczu z Francją, to ''Trójkolorowi'' przeprowadzali na bramkę Joe Harta huraganowe natarcia, w zwycięstwie ze Szwecją pomogły nieco szczęśliwe trafienia Walcotta i Welbecka, a w pierwszej połowie ostatniego starcia zdecydowanie lepsza była Ukraina... A jednak, to też jest siła niektórych drużyn. Wygrywać nawet wbrew okolicznościom.

5. Portugalia - Wychodzi na to, że w dwóch pierwszych spotkaniach Cristiano Ronaldo spał dla urody. Teraz, kiedy prawdopodobnie już się obudził na dobre, mówi się, że drużyna z zachodniego końca kontynentu może nieźle namieszać na tym turnieju.

6. Francja - Przez 2/3 fazy grupowej sprawiali wrażenie bardzo mocnych. Ostrzeliwali Anglików przez równe 90 minut, a także przez doliczony czas gry, nawet nie spocili się z Ukraińcami, ale okazało się, że na grających twardo w obronie i ambitnie w ataku Szwedów nie mają już kompletnie sposobu. Wciąż nie może się odblokować Karim Benzema, ich środek obrony nie wygląda zbyt pewnie, a co gorsza w ćwierćfinale nie zagra Mexes. Nie można ich jednak jeszcze skreślać, a wręcz przeciwnie.

7. Chorwacja - Niestety swój występ w Polsce zakończą na fazie grupowej, choć z pewnością byli czysto piłkarsko lepsi od części ekip, które awansowały do ćwierćfinału.

8. Czechy - Wygrali grupę A, choć ta sztuka nie wyszłaby im w żadnej innej. Nie mają ataku, nie mają środka obrony z prawdziwego zdarzenia, a jeśli nie będą mieć również Rosicky`ego, to legnie ich linia środkowa. Ale jednak - mimo tego wszystkiego wychodzą z pierwszego miejsca, a to już spory sukces.

9. Grecja - ''Nowi Niemcy'', choć pewnie gdyby tylko usłyszeli ten przydomek, to krew by ich zalała i popołudniową drzemkę szlag by trafił. Tę przedpołudniową zresztą też. Grecy pokazali, że w każdym meczu zamierzają walczyć do samego końca i to chyba nowy znak rozpoznawczy ich reprezentacji, tak jak niegdyś był nim strzał głową Charisteasa po rzucie rożnym, kiedy to nawet gdy zawodnik grecki pakował piłkę do siatki nogą po solowym rajdzie, to jak człowiek odwrócił telewizor do góry nogami, to i tak okazywało się, że to jednak główka Charisteasa po kornerze. Reprezentacja Hellady wywalczyła remis w przegranym już zdawałoby się meczu z Polakami, nie poddała się po tym jak z Czechami straciła dwie bramki w pierwszych sześciu minutach, a ciśnięta przez Rosjan załadowała im gola w doliczonym czasie pierwszej połowy. Brawa za walkę.

10. Ukraina - Drużyna, która zaprezentowała się o niebo lepiej niż współgospodarz. I nie tyle chodzi tu o wyniki sportowe, w końcu drużyna trenera Błochina zdobyła tylko o jeden punkt więcej i strzeliła tyle samo bramek co my, ale o styl. Poza tym przegrać z Francją i Anglią to nie wstyd (na pewno mniejszy niż porażka z Czechami), wygrana ze Szwedami powinna cieszyć, a ambitna walka do samego końca i sporo większe niż u biało-czerwonych umiejętności piłkarskie zasługują na brawa.

11. Dania - Nie muszą się wstydzić swojego występu na ukraińskich boiskach. W najtrudniejszej teoretycznie grupie strzelili cztery bramki, wygrali z Holandią, byli blisko remisu z Portugalczykami i walczyli tak, że ich kibice mogą być z nich dumni.

12. Szwecja - Wreszcie pokazała, na co ją stać, w bardzo dobrym stylu wygrywając z Francją. Martwić może powrót do domu już po fazie grupowej i dwie trochę pechowe jednobramkowe porażki w pierwszych spotkaniach, ale cieszy to, że Erik Hamren będzie dalej pracował z reprezentacją, a buduje on potrafiącą grać naprawdę ładnie i ofensywnie drużynę.

13. Rosja - Jedno z wielkich rozczarowań turnieju, zwłaszcza po spotkaniu z Czechami. Po raz kolejny piłkarze Sbornej pokazali, że nie potrafią udźwignąć presji, ani utrzymać mobilizacji 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Pozwolili sobie wydrzeć zwycięstwo w meczu z biało-czerwonymi i nie znaleźli sposobu na Greków, tak samo dalekich od wirtuozerii piłkarskiej jak od wirtuozerii w grze na skrzypcach. Prawdopodobnie.

14. Polska - Dwa punkty, dwie strzelone bramki, trzy stracone, łącznie 90 minut przyzwoitej gry na całym turnieju i ostatnie miejsce w najsłabszej grupie mistrzostw.

15. Irlandia - Na miejscu przedostatnim bez zmian. ''Boys in green'' wciąż ambitni, wciąż nie próbujący murować bramki, za to grający do przodu, wciąż niesieni wspaniałym dopingiem swoich kibiców i wciąż, jeśli chodzi o sumę piłkarskich talentów, najsłabsi na Euro 2012.

16. Holandia - Ostatnia w poprzednim notowaniu utrzymuje swoją pozycję czerwonej latarni i nic w tym dziwnego. Mimo tego, że Oranje wciąż mieli teoretyczne-matematyczno-niemożliwiczne szanse na awans, sił, umiejęności i ambicji wystarczyło im tylko na 20 minut gry z Portugalią. Beznadziejny turniej ekipy van Marwijka.

ŁM

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.