Kariera 20-letniej dziś Camili Giorgi przebiega dość ciekawie. Gdy miała 14 lat i nie zagrała jeszcze w żadnym zawodowym turnieju, jej ojciec Sergio w rozmowie z ''La Gazzetta dello Sport'' wypalił, że w ciągu 2-3 lat jego córka będzie numerem 1 rankingu WTA. Wszyscy śmiali się długo, uderzając przy tym dłońmi o uda, tarzając się i wzywając imienia Eddiego Izzarda http://pl.wikipedia.org/wiki/Eddie_Izzard nadaremno.
Szybko okazało się, że sprawa nie jest aż tak prosta. W wieku 17 lat Camila była 285. na świecie i bardziej niż sukcesami na korcie zwracała na siebie uwagę urodą. Jeszcze przed 18. urodzinami zdecydowała się na dość odważną sesję zdjęciową u francuskiego fotografa Erica Cassiniego.
Czy miało to bezpośredni wpływ na rozwój jej kariery - nie wiadomo. Wiadomo za to, że od czasu sesji Włoszka kolejnymi występami przed obiektywem się nie wsławiła, a na korcie idzie jej coraz lepiej. W poniedziałek odniosła życiowy sukces pokonując w pierwszej rundzie Wimbledonu swoją rodaczkę Flavię Pennettę, siedemnastą rakietę świata. W kolejnym meczu zmierzy się z Gruzinką Anną Tatiszwili (WTA 73) i jeśli ją pokona, to po turnieju będzie tuż za pierwszą setką rankingu WTA.
Zaraz, chwileczkę. Ale jak tu porównywać Giorgi do Kurnikowej, skoro ta druga w wieku 19 lat była ósma na świecie? Ano była. Wyżej już nie zaszła, turnieju WTA nie wygrała i jak już zostało napisane trzy lata później karierę bezpowrotnie zakończyła. A Giorgi dopiero się rozkręca. Poza tym te Włoszki są jakieś inne. 25 turniejów WTA wygrały w sumie: Francesca Schiavone (5, w tym Roland Garros), Flavia Pennetta (9), Sara Errani (5) i Roberta Vinci (6). W wieku 19 lat żadna z nich nie była tak wysoko jak Camila.
Poczekajmy zatem, a na razie, w przerwach od czekania, pooglądajmy.
Camila Giorgi fot. Internet
LANDMARK / PR PHOTOS/Landmark / PR Photos
T KA