Gdyby bramkarze na Euro 2012 byli piwami

Euro zbliża się powoli do końca, co skłania do wszelkich rodzajów podsumowań i rankingów. Jako, że Z Czuba to inny serwis sportowy, zamiast klasycznego oceniania bramkarzy, których oglądaliśmy na turnieju, dowiecie się jakimi byliby piwami.

Wojciech Szczęsny (Polska) - Na rynku jest od niedawna, ale już zdobyło sporą popularność. W dodatku jego pojawienie się na imprezie poprzedziła wielka kampania reklamowa. Niestety, pierwszy łyk okazał się dość średni, a nim zdążyłeś wziąć drugi, ktoś zbił butelkę.

Przemysław Tytoń (Polska) - Piwo, które stało gdzieś na dnie lodówki i nikt nie spodziewał się, że ktokolwiek po nie sięgnie. Po zbiciu piwa Szczęsny trzeba jednak było je wyjąć i ocaliło imprezę , gdyż okazało się wcale nie gorsze niż znany konkurent.

Kostas Chalkias (Grecja) - Na początku nie było pewne, że to piwo w ogóle pojawi się na imprezie. Ktoś się jednak uparł, żeby je przynieść. Szybko okazało się, że to tani browar z dyskontu, w dodatku w wyszczerbionej butelce, dlatego wyrzucono je i sięgnięto po piwo...

Michalis Sifakis (Grecja) - Po otwarciu wchodziło rewelacyjnie i wydawało się, że to świetny wybór, ale potem nagle zrobiło się ciepłe i rozgazowane, przez co ostatnie łyki były wyjątkowo parszywe i na pewno za nim nie zatęsknisz.

Wiaczesław Małafiejew (Rosja) - Ktoś je przyniósł na imprezę, ale już do końca nie pamiętasz kto. W natłoku innych piw nie pamiętasz też czy było dobre, a to znaczy, że pewnie nie zachwyciło, ale też nie smakowało jak wywar ze skarpetek.

Petr Cech (Czechy) - Od lat uważane za jedno z najlepszych czeskich piw, więc sięgnąłeś po nie bez wahania i z przerażeniem odkryłeś, że stało się z nim coś bardzo, bardzo niedobrego. Tak niedobrego jak Grzegorz Lato w stroju baleriny. Już bałeś się, że zmieniono recepturę na jakąś parszywą, ale na szczęście pod koniec imprezy znalazłeś butelkę zawierającą taki smak, jaki znałeś, więc doszedłeś do wniosku, że po prostu wcześniej musiałeś trafić na jakąś zepsutą partię.

Stephan Andersen (Dania) - Nie wiedziałeś, że browar Dania ma w ogóle w ofercie to piwo, a tymczasem okazało się całkiem porządnym wynalazkiem. Piłeś je z przyjemnością w ogóle nie mając ochoty sięgać po inne trunki tego browaru, czyli dostępne w pewnym wielkim markecie piwo Lindergaard i będące następcą sławnego niegdyś trunku piwo Schmeichel.

Manuel Neuer (Niemcy) - Chodzą plotki, że to nie piwo, tylko przebrany za nie cyborg.

Rui Patrcio (Portugalia) - Nie wierzysz, że ten browar może robić dobre piwo. Na razie brałeś tylko po małym łyku, więc trudno osądzić czy zmienisz wiarę czy za chwilę ciśniesz butelką przez okno krzycząc, żeby szatan odszedł.

Maarten Stekelenburg (Holandia) - Produkt firmy, w której wszyscy się kłócą - kadrowa podkłada sobie świnie z księgową, prezes rady nadzorczej nienawidzi dyrektora wykonawczego, który z kolei twierdzi, że matka prezesa była oposem. Nikt nie wie jakim cudem w tym całym bałaganie powstało piwo, które nie dość, że da się pić, to jest w dodatku naprawdę przyzwoitym trunkiem.

Iker Casillas (Hiszpania) i Gianluigi Buffon (Włochy) - Prawdopodobnie najlepsze piwa na świecie. Trudno ocenić, które jest lepsze, gdyż oba potrafią uratować nawet imprezę, na której dj dostał biegunki, paluszki okazały się jakimś cudem spleśniałe, a wszystkie dziewczyny pożarł smok. Albo Pepe.

Shay Given (Irlandia) - Piwo, które przez lata pracowało na swoją renomę, ale teraz z niemal każdym łykiem krzywiłeś się coraz bardziej. W końcu spojrzałeś na etykietę i okazało się, że to wersja bezalkoholowa, która w ogóle nie potrafi kopać.

Stipe Pletikosa (Chorwacja) - Znasz je od dawna. Niby nigdy Cię jakoś specjalnie nie zawiodło, ale znasz dziesiątki innych marek, które wolisz wypić.

Andrij Pjatow (Ukraina) - Piwo, które postawił gospodarz. Z jednej strony kilka łyków weszło trochę gorzej, ale w ogólnym przekroju trudno powiedzieć o nim coś bardzo złego. I to nie tylko dlatego, że gościom nie wypada narzekać.

Joe Hart (Anglia) - Produkt browaru od lat wypuszczającego wyjątkowo parszywe napoje piwopodobne, które albo źle smakowały, albo miały zbyt kruche butelki. To jednak okazało się trunkiem z najwyższej półki i może przywrócić dawny blask swemu producentowi.

Andreas Isaksson (Szwecja) - Znasz je, lubisz je, ale kiedy ktoś pyta, czy dasz łyka - oddajesz bez żalu.

Hugo Lloris (Francja) - Jest francuskim piwem, co nie nastraja cię zbyt pozytywnie, ale po jego wypiciu nie czujesz wewnętrznej potrzeby ucieczki ani jedzenia żab, więc chyba można uznać, że jest całkiem niezłe.

Andrzej Bazylczuk

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Agora SA