Finałowe powtórki z pierwszej kolejki fazy grupowej

Podczas Euro 1972 człowiek wymyślił ogień. Podczas Euro 1976 rzuty karne w stylu Antonina Panenki. A cztery lata później fazę grupową. Licząc od tego czasu, Euro 2012 jest dziewiątym turniejem o mistrzostwo Europy. I po raz czwarty (skuteczność blisko pięćdziesięcioprocentowa) zmierzą się w nim drużyny, które zwarły się ze sobą również w pierwszym meczu fazy grupowej. Co więcej, dzieje się to dokładnie co osiem lat.

1988, Holandia i ZSRR

W pierwszej kolejce zachodnioniemieckiego turnieju, rozgrywki w grupie B zaczęły się od zaskakującej porażki Anglików z Irlandczykami 0:1. Później miało się okazać, że Trzy Lwy wrócą do domu z podkulonym ogonem i czwartym miejscem. Nie w turnieju, w grupie. Niecałe pięć godzin później swój pierwszy mecz na Euro rozegrały reprezentacje Holandii i ZSRR. Mimo że to Oranje przez cały mecz dominowali i prowadzili grę, to wschodni Wielki Brat ostatecznie zwyciężył 1:0 po trafieniu Wasilija Raca, co doprowadziło do tego, że zajął pierwsze miejsce w grupie. Jako że drużyn było wtedy dwa razy mniej niż teraz, a trzy razy mniej niż będzie w roku 2016, po pierwszej fazie już następowały półfinały. W nich Holandia poradziła sobie 2:1 z gospodarzami z RFN, a ZSRR pokonało dzielną Italię i oba zespoły starły się ponownie w finale. Niestety okazało się, że na takie woleje jak ten van Bastena po prostu nie ma mocnych.

Wcześniej gola zdobył Ruud Gullit, Trójsierpmłotowi nie potrafili przebić się przez holenderską defensywę, zatem mecz skończył się zwycięstwem Oranje 2:0.

1996, Niemcy i Czechy

Osiem lat później w pierwszym spotkaniu grupy C zmierzyły się ze sobą reprezentacje Niemiec i Czech. Nasi faworyzowani zachodni sąsiedzi bez większych problemów wygrali 2:0 po bramkach Christiana Ziege i Andy`ego Mollera, ale nie spodziewali się tego, że grają z przyszłymi wicemistrzami Europy. Tak jak nie spodziewali się tego Włosi, którzy niespodziewanie ze Squadrą Plerezzą w tej grupie przegrali i, tak jak Rosjanie, musieli wracać do domu.

W ćwierćfinale Niemcy pokonali Chorwatów 2:1, a Czesi poradzili sobie z kolejnym faworytem - portugalską ''złotą generacją'' 1:0 dzięki genialnemu trafieniu Karela Poborsky`ego (od 20 sekundy).

Obie reprezentacje awans do finału wywalczyły w karnych - Niemcy z Anglią, Czesi z Francją i zmierzyły się na Wembley w walce o tytuł mistrzów Europy. W walce, w której bohaterami byli Oliver Bierhoff oraz instytucja ''złotego gola''.

2004, Grecja i Portugalia

Portugalczycy sięgnęli głęboko do kieszeni i znaleźli w nich bacalhau oraz widok na ocean. Sięgnęli jeszcze głębiej, wysupłali wszystkie pieniądze, które mieli i okazało się, że jednak mogą zorganizować Euro. Jako gospodarz wierzyli też, że to jest właśnie ten moment, w którym ich reprezentacja wreszcie coś wygra. A tu na początek taki klops. Na inaugurację Portugalia grała z Grecją i nie minęło siedem minut, kiedy do siatki gościnnych gospodarzy trafił Karangunis. Figo i spółka naparli na Helladę całym impetem i skończyło się to rzutem karnym... dla Grecji. Po 51. minutach było już 0:2. Honor Portugalii uratował wtedy w doliczonym czasie gry młodziutki Cristiano Ronaldo.

Wtedy uważano, że to jeden drobny wypadek przy pracy. W końcu Portugalczycy pokonali jeszcze później Hiszpanów i Rosjan. Greccy hoplici też jednak nie składali broni i nie dali sobie wyrwać awansu ,remisując z tymi pierwszymi i przegrywając nieznacznie z drugimi. Gospodarze w fazie pucharowej walczyli zaciekle, eliminując Anglię dopiero w rzutach karnych, a z Holandią po solidnym meczu wygrywając 2:1. Tymczasem greckie zagony defensywne nie pozwoliły na strzelenie bramki Francuzom (1:0) oraz najlepszym chyba na turnieju Czechom (1:0), by w finale zapisać piękną... Nie, nie piękną. Jedną z najbardziej zaskakujących kart w historii europejskiego futbolu.

2012, Włochy i Hiszpania

I mija kolejne osiem lat, w swoim pierwszy meczu na Euro 2012 Włosi i Hiszpanie zremisowali ze sobą 1:1 po golach Di Natale oraz Fabregasa, by potem spotkać się w finale. Ten ośmioletni cykl jest niepokojący i sprawia, że naprawdę zaczynamy myśleć o jakimś spisku.

Łukasz Miszewski

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.