Fanfary i fujary - dzień 2.

Kije i marchewki Polakom rozdajemy w innym miejscu. Ale, choć trudno w to uwierzyć, na naszej reprezentacji świat się nie kończy. Inni też grali i zasługiwali na fanfary. Albo na miano fujar.

Fanfary:

Lukas Podolski - Co tu dużo gadać, pokazał nam miejsce w szeregu. Dwa razy znalazł się dokładnie tam, gdzie trzeba i zrobił to, co powinien zrobić napastnik. Przy okazji, drugi gol naprawdę bardzo ładny. W pełni zasłużył na fanfary.

Chorwaci - Wygrali mecz minimalnym nakładem sił. Może się nam to nie podobać, ale cóż, tak się gra na wielkich turniejach. Na wielką grę przyjdzie czas przy wielkich wyzwaniach. Na razie trzeba wygrać i zapomnieć.

Fujary:

Chorwaci - Z takimi przeciwnikami wypadało wygrać wyżej. A już w drugiej połowie, kiedy Chorwaci cofnęli się przed własne pole karne i zupełnie oddali inicjatywę Austriakom, ich zachowanie zasługiwało na surową karę. Na przykład na przypadkową bramkę, która dałaby Austriakom remis.

Austriacy - Przez pół meczu wyglądali, jakby na Euro trafili za karę. W drugiej połowie trochę się pozbierali, ale wiele z tego nie wynikło. Powiedzmy sobie szczerze, w drużynie Austrii nie zobaczyliśmy ani jednego piłkarza godnego takiego turnieju.

Copyright © Agora SA