Złotouści na Euro - dzień 4.

Ach działo się, działo. Emerytowani reprezentanci Polski, występujący w randze komentatorów, nie zawiedli. Było kilku polityków, było kilku poliglotów, ale był przede wszystkim Wojtek Kowalczyk. Zapraszamy na kolejny odcinek naszego krasomówczego przeglądu.

Mecz Hiszpanii z Rosją komentowali Mateusz Borek i Wojciech Kowalczyk. Ten pierwszy zaczął mecz odnosząc się do melodii rosyjskiego hymnu, odziedziczonej po hymnie sowieckim. W pewnym momencie uciął swoje dywagacje stwierdzeniem:

- Ale dzisiaj jest nowa Europa i nowa Rosja (aż ciarki nam przeszły po plecach).

Z kontrą pospieszył, już w przerwie meczu, kolejny były reprezentant Polski w randze eksperta, Marcin Adamski, który komentując pierwszą połowę, zasugerował:

- Drużyna radziecka przegrywa przez środkowych obrońców (a my pytamy: co na to wojska Układu Warszawskiego?!?).

Mecz obfitował w lapsusy językowe, całkiem zabawne, czasem wręcz wyrafinowane (jeśli można mówić o błędach w ten sposób).

- Bystrow to szybki piłkarz (nomen omen Borka, na dodatek Bystrow bardzo szybko zszedł z boiska po tym, jak się na nim pojawił).

- Senna jest w wyśmienitej dyspozycji, dlatego pewnie nie gra Cesc Fabregas, a gra Luis Aragones (Wojtek Kowalczyk o dyspozycji gracza... no właśnie, jakiego gracza?).

- Aragones preferuje takich ludzi, którzy mu pasują (to dość zaskakujące, Aragones jest kontrowersyjnym trenerem).

- Guus Hiddink miał słuszną rację (Wojciech Kowalczyk nie szczędził ciepłych słów obu trenerom).

Wisienką na torcie tego meczu był popis lingwistycznych zdolności Kowalczyka. Mateusz Borek poprosił byłego zawodnika Realu Betis, by ten przetłumaczył na hiszpański wyrażenie ''ball possession''. Kowal w pierwszej chwili chyba zrozumiał ''pole position'', ale za moment zreflektował się i przetłumaczył ''primer toque... jugamos de primer toque'' (tłum. pierwsza piłka... gramy z pierwszej piłki).

Później był mecz Szwedów z Grekami, już nie tak krasomówczy, ale obfitujący w byłych reprezentantów Polski, którzy tłumnie przybyli do studia i popisywali się dezynwolturą. W przerwie meczu gospodarz Bożydar Iwanow poskarżył, że Boniek, Brzęczek i Świerczewski nie oglądali meczu, tylko gadali o poprzednim spotkaniu, ewentualnie zakładali się o wynik aktualnego meczu (Świerczewski wygrał Colę). Z nowości: Boniek przerzucił się z makaronizmów na anglicyzmy (Grecy grają man to man).

W trakcie meczu też było miło, przede wszystkim za sprawą Romana Kołtonia:

- Gracz znakomicie przerywający akcje swojego zespołu.

- Tajna broń Greków - rozegranie piłki we własnych szeregach i dopiero atak.

- Aplauz niezadowolenia z trybun.

Bardzo spodobało nam się podsumowanie meczu i całej pierwszej kolejki fazy grupowej. Byli reprezentanci Polski doszli do wniosku, że mecze otwarcia nic nie mówią o dalszych losach turnieju. Bożydar zaryzykował więc stwierdzenie ''dobrze, że źle zaczęliśmy'', na co pozostali uśmiechnęli się, a Świerczewski, uczestnik Mundialu 2002 i meczu z Koreą, przytaknął

Copyright © Agora SA