Thierry Henry świętuje mistrzostwo... NHL

Tego sezonu Thierry Henry do udanych z pewnością zaliczyć nie może. Dobrze wychodziła mu bowiem tylko gra w reklamach. W Barcelonie i reprezentacji było już znacznie gorzej. Okazuje się jednak, że miniony sezon nie był dla Francuza zupełnie stracony, mistrzostwo zdobył bowiem jego ulubiony klub... Detroit Red Wings.

Thierry'ego przyłapano, jak kupował gadżety mistrzów NHL. Okazuje się, że od dziecka interesuje się hokejem i kibicuje Wingsom. Drużynę z MoTown polubił, bo podobało mu się jej logo. Mamy nadzieję, że podobnymi kryteriami nie będzie się kierował przy wyborze nowego klubu. W wywiadzie dla www.nhl.com przyznał, że z powodu przygotowań do Euro nie oglądał playoffów NHL. Nas jednak bardziej ciekawi to, czemu z zakupami czekał aż do zdobycia przez swych ulubieńców mistrzostwa. Gdyby robili tak wszyscy kibice, to tak utytułowane ekipy jak Phoenix Suns czy Los Angeles Kings zbyt długo by nie pociągnęły. Ostatecznym dowodem na kibicowski koniunkturalizm Francuza byłoby jednak dopiero stwierdzenie, że od zawsze kochał Boston Celtics, a New York Giants kibicował jeszcze przed odcięciem pępowiny. Tego na szczęście nie było, chociaż zdeklarował się, że pasjonują go wszystkie amerykańskie sporty - z jajowatym futbolem i baseballem włącznie.

Z ciekawostek napastnik Barcy wyznał, że nigdy nie było mu dane obejrzeć meczu NHL na żywo, ani spotkać zawodnika z najlepszej z hokejowych lig. I to, prócz zarobków i tego, że ma medale Mistrzostw Świata i Europy, od niego nas odróżnia. A hokejowo wyposażony Henry wygląda tak:

Copyright © Agora SA