Dwa lata temu włodarze Tottenham Hotspur przy prowadzeniu swojej drużyny postanowili uwzględnić elementy feng shui. Kilka przemeblowań klubowej szatni oraz parę yinów i yangów później, piłkarze ''Ostróg'' wznosili w górę puchar po zwycięstwie w Carling Cup. Pozazdrościł im prezes Manchesteru City, Garry Cook, który po rozmowie z dwoma tajskimi pracownikami klubu, także postanowił osiągnąć równowagę ze środowiskiem naturalnym, a przy okazji wygrać jakieś trofeum.
W celu uchwycenia pozytywnej energii feng shui i zaprzężenia jej do pracy na korzyść klubu, umieścił pod murawą Eastlands kilka kryształów, a w kilku strategicznych miejscach stadionu kazał namalować charakterystyczne symbole. ''To tak jakby Katolik wieszał na ścianie krzyż. Błogosławienie klubu przez chrześcijańskich księży to częsta praktyka i Garry stwierdził, że warto spróbować także tego.'' - tłumaczył sięgnięcie po feng shui przez Cooka jeden z pracowników drużyny.
Będziemy śledzić poczynania Manchesteru City w tym sezonie. Jeśli uda im się coś ugrać, obiecujemy przeczytać od deski do deski tę stronę . Swoją drogą, bardzo się prezesowi Cookowi nie dziwimy - też sięgnelibyśmy po każdy znany człowiekowi sposób, żeby nie paść ofiarą klątwy Bon Jovi . No może poza łańcuszkiem szczęścia.