Ciężkie życie byłego bramkarza Man Utd i Chelsea

Wydawałoby się, że jeśli ktoś grał w Manchesterze United i Chelsea to kłopotów finansowych nie powinien się obawiać. A jednak - zdaniem angielskich mediów wątpliwej opiniotwórczości Mark Bosnich został ogłoszony bankrutem.

To niezły wyczyn biorąc pod uwagę, że w szczytowym momencie kariery Autralijczyk zarabiał 42 tys. funtów tygodniowo, a teraz podobno nie ma ani grosza. Ale Australijczyk udowodnił kilkakrotnie, że jest postacią nietuzinkową. Jego największym osiągnięciem była kokainowa wpadka w 2002 r., po której został wyrzucony z Chelsea i zawieszony przez angielską federację na rekordowe wówczas dziewięć miesięcy.

Później jego kariera potoczyła się w sposób typowy dla sportowca uzależnionego od narkotyków. Został przez były klub wyeksmitowany z wartego milion funtów domu, a jego związek z modelką Sophie Anderton (też niezłe ziółko, swoją drogą) w przeciągu kilkunastu miesięcy rozpadł się z powodu uzależnienia, przemocy i topniejących zasobów. Planowany transfer do Bolton Wanderers został wstrzymany.

Mark z powodu narkotyków stracił wszystko - mówi jeden z jego przyjaciół. - Miał wspaniałą karierę, ale wszystko trafił szlag. Teraz w jego życiu może być tylko lepiej.

Możliwe, że rzeczywiście Bosnich wziął się za siebie, bo postanowił niedawno wrócić do futbolu. Rok temu, za namową kolegi z Chelsea, Eda de Goeya próbował podpisać kontrakt z Queens Park Rangers, gdzie Holender jest trenerem bramkarzy. Bosnich podczas treningów schudł 15 kilo, zagrał w jednym sparingu, ale ostatecznie do podpisania kontraktu nie doszło.

Ostatnio podjął jednak kolejną próbę i przechodzi dwutygodniowe testy w australijskim Central Coast Mariners. W zeszłym tygodniu świetnie bronił w wygranym przez jego klub 3:0 meczu z FC Sydney, obronił nawet karnego. Kiedy w 80. minucie schodził z boiska oklaskiwali go kibice obu drużyn. Było wiele radości, a wyglądało tak.

Bosnichowi życzymy powrotu do formy. W końcu synowi marnotrawnemu należy się przebaczenie i druga szansa, a bankrutując Bosnich udowodnił, że marnotrawić potrafi jak mało kto.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.