Złotouści w Pekinie - dzień otwarcia

Przywracamy kolejny cykl, którego już kiedyś uświadczyliście. Polsat po Euro pamięta nas do tej pory, teraz przyszła kolej na TVP. Wyjmujcie swoje stetoskopy, dyktafony, myjcie uszy i dołączajcie na nas w misji dokumentowania krasomówczych wyczynów komentatorów Igrzysk. Piątek był tylko rozgrzewką - piątek był dniem otwarcia. Mamy więc otwierające kwestie sprawozdawców TVP.

Stadion przywitał się z nami serdecznym "Dobry wieczór" Włodzimierza Szaranowicza (u nas było przed godziną 14) - przez właśnie tę chwilę czuliśmy się tak, jakbyśmy byli w Pekinie, tuż obok dzielnych komentatorów TVP (oprócz Szarana byli tam Przemysław Babiarz i Piotr Sobczyński). Mistycyzm pierwszej części ceremonii otwarcia starał się oddać zarówno Szaranowicz, jak i Babiarz. Oto kilka wyimków:

- Chińczycy mają dystans do wielu rzeczy, którego nam, cywilizacji Zachodu, brakuje. Słynne feng shui, słynne sztuki walki (zakompleksiony Europejczyk, Włodzimierz Szaranowicz o dorobku chińskiej cywilizacji).

- Ruch przestrzenny przeniesiony na płaszczyznę! (...) Te pozornie chaotyczne ruchy okazały się aktem tworzenia. (Próba oddania w słowach tego, co wyczyniali Chińczycy na płycie stadionu, próba autorstwa Przemysława Babiarza).

Później była parada reprezentacji olimpijskich, niezwykle nudna, ciągnąca się przez dwie godziny. Komentatorzy TVP, również wyraźnie znużeni, próbowali znaleźć sobie jakąś rozrywkę - poszukiwali ładnych sportsmenek w poszczególnych ekipach ( nie tylko oni ), komentowali stroje poszczególnych reprezentacji, liczyli ekipy kolejnych Gwinei, wreszcie dokonywali etymologicznych wywodów na temat nazw poszczególnych krajów. Oto wypis, w którym oczywiście bardzo nam pomogliście wysyłając donosy na komentatorzy@g.pl .

- Liechtenstein - chorąży i grono jego bardzo bliskich znajomych. (Sobczyński ironicznie o kilkuosobowej ekipie małego europejskiego państewka. Fajne.)

- Chorąży USA został w Stanach zaadaptowany. (Przemysław Babiarz o Lopezie Lomongu. Jesteśmy ciekawi, czy w adaptacji brali udział hollywoodzcy filmowcy.)

- Idą Bytyjskie Wyspy Dziewicze - czemu brytyjskie, to widzimy po koszulkach (Sobczyński) - A czemu ten drugi przymiotnik? Tego nie sprawdzimy (Babiarz).

- Tak jakby to strefami geograficznymi było ułożone w chińskim alfabecie (Sobczyński o kolejności reprezentacji w trakcie parady, w tym samym czasie Mozambik obok Holandii).

To na rozgrzewkę. Oczywiście nieustannie liczymy na waszą pomoc w kompletowaniu kolejnych odcinków cyklu. Piszcie na komentatorzy@g.pl . Dzięki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.