Idee pekińskiego olimpizmu: opiekuńczość.

Pekin przez najbliższe 2 tygodnie będzie nam się kojarzył z zacnymi ideami olimpizmu - nie zapominajmy jednak, że władze chińskie zasady te gwałcą i redefiniują. Raporty Amnesty International będą nam przypominały o tym na każdym kroku. Dziś przyjrzymy się kwestii opiekuńczości.

- Shi Tao został skazany na 10 lat więzienia za wysłanie e-maila ze streszczeniem komunikatów Chińskiego Centralnego Departamentu Propagandy zawierających wytyczne dla dziennikarzy o tym, jak powinni oni potraktować 15 rocznicę ataku na tłumy protestujących w obronie demokracji. Odbywa swoją karę w więzieniu w Deshan. Po wizycie w więzieniu w maju 2008 roku brat Shi Tao zakomunikował, że warunki, w których obecnie przebywa skazany polepszyły się, nie jest on zmuszany do pracy oraz pozwala mu się na czytanie gazet i słuchanie radia. Również w maju Najwyższy Sąd Ludowy oddalił apelację o ponowne rozpatrzenie sprawy Shi Tao, które złożyła jego matka Gao Qinsheng, uzasadniając swą decyzję stwierdzeniem, że nie ma wystarczających dowodów na przeprowadzenie rewizji procesu. Władze więzienia odrzuciły wniosek matki Shi Tao o zwolnienie warunkowe z powodów medycznych dla syna, ze względu na jego problemy żołądkowe, jednak administracja więzienia podkreśliła, że zostanie mu zapewniona staranna opieka medyczna na miejscu.

- 3 kwietnia 2008 roku Hu Jia został skazany na trzy i pół roku więzienia za "podburzanie do działalności wywrotowej" po tym jak został zatrzymany przez policję w grudniu 2007. Jeszcze miesiąc wcześniej uczestniczył dzięki kamerom internetowym w przesłuchaniu Parlamentu Europejskiego, podczas którego stwierdził, że Chinom nie udało się spełnić obietnic, by polepszyć stan praw człowieka przed Olimpiadą. (...) Hu Jia odsiaduje swój wyrok w więzieniu w Chaobai, pod Pekinem. Początkowo, do końca 2006 roku, był przetrzymywany w więzieniu, gdzie strażnicy podobno bili go pałką z paralizatorem. Nie istnieją dowody na to, że Hu Jia był poddawany podobnym metodom maltretowania, jednak wciąż obawy wzbudzają warunki w jakich przebywał w areszcie. Hu Jia cierpi na chorobę wątroby spowodowaną zapaleniem wątroby typu B. Władze więzienia słownie odrzuciły podanie Hu Jia o zwolnienie warunkowe z powodu choroby 5 czerwca 2008 roku, mówiąc jego rodzinie iż zgodnie z przepisami nie można ubiegać się o takie zwolnienie jeśli skazany nie odbył co najmniej jednej trzeciej wyroku. Rodzina nie była w stanie zapewnić mu opieki lekarskiej. Otrzymywał ją w więzieniu, jednak rodzina skazanego nie była przekonana o tym, czy ta opieka była właściwa. Żona skazanego, Zeng Jinyan, miała szansę odwiedzić go razem z jego matką i córeczką 5 czerwca, a następnie 9 lipca 2008 roku. Były w stanie porozumieć się z nim jedynie poprzez szybę i były zmartwione jego marnym wyglądem, spowodowanym najwyraźniej brakiem ruchu. Według rodziny, skazany trzymany jest w jednoosobowej celi, jednak pilnowany jest przez wyznaczonych przez strażników innych czterech więźniów. Nie jest zmuszany do pracy, ale przechodzi "reformę", która uwzględnia narzucanie śpiewania "pieśni reformatorskich". Zeng Jinyan, żona skazanego, jest nadal pod ścisłym nadzorem policji stacjonującej nieustannie koło jego mieszkania. Śledzą ją kiedy wychodzi oraz śledzą jej gości, zmuszając ich do wylegitymowania. Zakłóca to również życie jej sąsiadów i uniemożliwia zatrudnienie opiekunki do dziecka. Policja pozwoliła jej przebywać z matką Hu Jia przez około trzy tygodnie w czerwcu 2008, jednak każdy jej ruch śledzono z wozów policyjnych.

Więcej o raporcie Amnesty International pt. "Złamane obietnice" dowiecie się tutaj .

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.