Z czuba błędnie typuje - igrzysk dzień 7.

Zanim w weekend do boju przystąpią nasze największe medalowe nadzieje, w piątek wystartuje kilka mniejszych, powiedzmy ''nadziejki''. Wzmocnieni zastrzykiem optymizmu od siatkarzy, ponownie przystępujemy do szukania, nawet na siłę, pierwszego polskiego medalu.

Siatkówka kobiet

Polska - Wenezuela, godzina 6:30 . Tak, wygramy. 3:0 albo 3:1... Pewnie 3:1. Co za różnica. I tak nic nam to nie da (prawie na pewno).

Judo

Urszula Sadkowska (kat. +78 kg), piąta na MŚ i siódma na ME, o 6:14 powinna sobie poradzić z rywalką z Kazachstanu. W kolejnej rundzie czeka już jednak wicemistrzyni świata ze Słowenii... No, znacie dalszą część scenariusza.

Janusz Wojnarowicz . 201 centymetrów wzrostu. 168 kilogramów wagi. Dwa wicemistrzostwa Europy. W czwartek znów naprawdę uwierzyliśmy w pierwsze podium - Matyjaszka w judo. W piątek to judo wreszcie może okaże się medalowe. Co tam - liczymy na medal . Start pierwszej walki o 7:17 .

Kolarstwo torowe - sprint drużynowy

Start o 10:30 , Polacy startują jako pierwsi. Nazwiska Bielecki oraz Kuczyński (prawie Kuchczyński) kojarzymy tylko z piłką ręczną. Ale nam te igrzyska (pozytywnie) kojarzą się głównie z piłkarzami ręcznymi (i siatkarzami). No panowie, trzy kółeczka - i do domu. Albo na trybuny - oglądać jak naprawdę szybko potrafią jeździć mistrzowie z Holandii.

Szermierka - szpadziści (5:00)

Szermierka. Hm. Polacy. Hm. Porażka. Mhm.

Łucznictwo - mężczyźni indywidualnie

1/8 finału. Rafał Dobrowolski kontra strasznie dobry, czwarty w eliminacjach Koreańczyk (5:22 ; ew. ćwierćfinał o 10:26). Jacek Proć kontra strasznie dobry, trzeci w eliminacjach Ukrainiec (4:30 ; ewentualny ćwierćfinał 10:00). Jeśli Polacy wygraliby po 2 pojedynki, to napotkaliby na siebie w półfinale (o 10:52). Aż tak zachłanni nie jesteśy, ale tak jedno podium... Liczymy na medal .

Lekkoatletyka, pchnięcie kulą - Tomasz Majewski

Eliminacje o 3:05 , ale nie zrywajcie się finał jest raczej pewny - 15:00 . Moglibyśmy tu rozpisywać wyniki Majewskiego, rywali, biorytmy i pogodę w Pekinie. Nie będziemy. Powód, dla którego licytujemy tak wysoko jest jeden - broda (o której już nie raz , nie dwa pisaliśmy). Liczymy na medal.

Podsumowując, trzy razy marzymy używając magicznego ''liczymy na medal''. Ale strasznie byśmy chcieli, by choć raz się sprawdziło. Nawet w odcieniu brązu. A wtedy, po takim wyczekiwaniu, będziemy się cieszyć jak dzieci.

Copyright © Agora SA