Piłkarzowi dogodzić niełatwo, to powszechnie znana jest rzecz. A to uważa, że za mało zarabia, a to gra za mało, a to nie może zmienić klubu na taki w którym będzie grać/zarabiać więcej... Niekiedy piłkarze się za to obrażają, niekiedy nawet mszczą na swoich szefach - na przykład opowiadając w mediach, jacy są nieszczęśliwi i psując atmosferę w klubie.
Jednak dla grającego w Juventusie Portugalczyka Tiago Mendesa takie rozwiązanie nie było satysfakcjonujące. On postawił na rozwiązanie bardziej radykalne i zamknął prezesa Juventusu, Giovanniego Cobolliego w łazience. Dopiero po ponad godzinie szef klubu został uwolniony.
- Historia o tym, że Tiago zamknął mnie w łazience to prawda - przyznał Cobolli w rozmowie ze Sky Italia. - Dopiero Alessandro Del Piero usłyszał moje walenie w drzwi i mnie wypuścił.
Powodem nerwów Portugalczyka jest chęć gry w Lidze Mistrzów. Najwyraźniej nie spodobało mu się, że klub chce go sprzedać do drużyn, które w Lidze Mistrzów nie grają - Evertonu lub Monaco. Choć Juventus był skłonny go oddać, zawodnik za każdym razem odmawiał. I na swoim postawił, choć prezes klubu mówił, że jego dni w klubie są policzone. - Dla Claudio Ranieriego Tiago nadal jest częścią drużyny, ale jutro zdarzyć się może wszystko - mówił Cobolli. - Miejmy nadzieję, że do północy Tiago będzie już zawodnikiem innego klubu.
Cóż, zobaczymy. W tej chwili do zamknięcia okienka transferowego zostało niespełna 12 godzin i wedle naszej wiedzy Tiago nadal jest zawodnikiem Juventusu. Ale podejrzewamy, że prezes może być zdeterminowany, żeby się zawodnika pozbyć. Pytanie tylko, kto go kupi?