''Mistrz nieistotnych imprez'' - tak Przegląd Sportowy nazwał Michała Bieńka, który w ostatnią sobotę wygrał konkurs skoku wzwyż w ramach mityngu pierwszej ligi lekkoatletycznej w Zamościu. Rezultat który uzyskał - 2,35 to czwarty najlepszy wynik w tym roku na świecie i wysokość, której pokonanie dałoby mu w Pekinie srebrny medal.
- mówi w ''PS'' Bieniek. Cieszymy się ze świetnej dyspozycji naszego skoczka, ale będziemy złośliwi i zapytamy, czemu na igrzyskach skończyło się na 2,20 i odpadnięciu już w eliminacjach?
Od jakiegoś czasu z Bieńkiem współpracuje dwóch psychologów i pochodzący z Wrocławia zawodnik twierdzi, że pod tym względem był w Pekinie świetnie przygotowany. Jeśli nie zawiodła psychika, to co?
Na pocieszenie dla Bieńka powiemy, że brak trenera to nie najgorsza polska wymówka z Pekinu . Przynajmniej nie był zaskoczony tym, że rywale trenowali, albo że na stadionie wiał wiatr.
Mamy jednak nadzieję, iż to wszystko nie oznacza, że jeśli chcemy aby nasz zawodnik zaprezentował się korzystnie w olimpijskim konkursie, musimy poczekać aż igrzyska odbędą się w Zamościu.