Poligon: Zima wasza, wiosna nasza, lato Muminków, a jesień trenerów

Polska reprezentacja gra w eliminacjach Mistrzostw Świata, Wisła Kraków i Lech Poznań jeszcze grają w europejskich pucharach, liga ma za sobą już V kolejkę. Zaczyna się pierwsze podsumowania i pierwsze prognozy, szukamy piłkarskich gierojów, na których moglibyśmy wskazać i powiedzieć z dumą: ''orły sokoły, herosy'' , proszę bardzo - wcale nie gorsi od zagranicznych gwiazdorów, a nawet zagranicznych tosterów przeganiających naszą kiełbasę.

Jedni zachwycają się grą Roberta Lewandowskiego, inni wymieniają Artura Wichniarka czy Kubę Błaszczykowskiego, co tydzień pojawia się kolejne nazwisko piłkarza Ekstraklasy. Najpierw formą błyszczał Paweł Brożek, potem Robert Lewandowski pokazał, że właściwie wszystko mu jedno w jakich rozgrywkach strzela, bo trafia i w lidze, i w pucharach, i w kadrze, aż wreszcie zaczął się sezon na hat-tricki (Ivanovski, Komorowski, Mąka). Ale tak naprawdę to nie piłkarze są bohaterami piłkarskiej jesieni, nie oni grają rolę Leeloo Dallas Multpass, piątego elementu, który powoduje, że rzeczy dzieją się tak, jak dziać się powinny, a gra układa się w ładny wzorek ze szlaczkiem. W dodatku nie oni wzbudzają najwięcej emocji na rynku transferowym.

Trenerzy, proszę szanownych państwa. Jesień zdecydowanie należy do trenerów. To oni swoją ciężką pracą dostarczają piłkarzom powodów do treningowych narzekań, kibicom - emocji, związanych z grą ich ukochanej drużyny, mediom - tematów do artykułów itd. I przyznajmy - czasami potrafią dokonać rzeczy zaskakujących, w każdym tego słowa znaczeniu.

Skoro więc powszechnie docenia się piłkarzy, skoro ligowy gracz może liczyć na statuetkę, tytuł lub miejsce w jedenastce kolejki - doceńmy też trenerów. Takie małe podsumowanie pierwszych tygodni sezonu 2008/2009 z widokiem na ławkę trenerską.

Hit - Henryk Kasperczak

Klub, którego ambicje realizowane były przez trenera Wieczorka w sposób - łagodnie mówiąc - niewystarczający, postanowił sięgnąć po trenera z najwyższej polskiej półki. Także z najwyższej półki cenowej. Kontrakt podpisano na dwa lata, budżet klubu zwiększono, konkurencja zazdrości chyba nawet bardziej niż w przypadku kupienia przez Lecha Roberta Lewandowskiego.

Najcierpliwszy - Maciej Skorża

Wzmocnienia, mające pomoc Wiśle w awansie do Ligi Mistrzów, obiecywano trenerowi Skorży od zeszłego roku. Obietnice wciąż są aktualne, a ich realizacja (utrata Kosowskiego, Gaulisty, Dudki, Kokoszki wobec przyjścia Diaza, Singlara, Marcelo, a zwłaszcza coraz mizerniejszego Łobodzińskiego) wyprowadziłaby z równowagi nawet Kopiec Kościuszki. Trener Skorża zaciska zęby, robi swoje, gra wąskim składem, przetrzebionym kontuzjami i nikogo jeszcze nie udusił, choć pewnie ma ochotę.

Niespodzianka - Ryszard Tarasiewicz

Po klęsce fuzji z Groclinem pozostał trenerem Śląska i na razie radzi sobie bardzo dobrze. Wniósł do Ekstraklasy jakąś naturalność, która czasem objawia się długimi ostrymi dyskusjami z arbitrem, czasem długimi, barokowym wypowiedziami na konferencjach, ale drużyna pod jego kierownictwem gra futbol szybki, dynamiczny i wydaje się nie być klasycznym beniaminkiem, który tylko przez parę kolejek będzie groźny. Wydaje się, że zapowiedzi Tarasiewicza iż Śląska chce grać o najwyższe cele nie można lekceważyć i skwitować wyłącznie wzruszeniem ramion.

Doktryner - Stefan Majewski

Odkąd objął Cracovię, kładzie nacisk przede wszystkim na grę obronną. Wobec czego Cracovia natychmiast zaczęła mieć problemy ze strzelaniem bramek. Traci je nadal i to dość regularnie, a trener Majewski kupuje kolejnych obrońców, ponieważ zaś w linii obrony zaczyna być już za ciasno - ustawia ich nawet w pomocy (Wasiluk). Mimo, że w niektórych meczach ''Pasów'' na boisku przebywało sześciu obrońców równocześnie - do Cracovii dołączył kolejny - Semjon Milosević. W jego pierwszym meczu Cracovia przegrała 0-2. Przy obu bramkach zawinili obrońcy. Podobno trener Majewski zgłosił prezesowi Filipiakowi zapotrzebowanie na kolejnego defensora.

Pokerzysta - Michał Probierz

Postawił wszystko na kartę białostocką i na razie wydaje się, że przelicytował sam siebie. W grze Jagielonii brak jest tej pasji, którą w końcówce poprzedniego sezonu prezentowała prowadzona przez Probierza Polonia Bytom, a zespół, w którego składzie znaleźć można wielu dobrych graczy (Arifović, Stano, Szczot) robi na razie wrażenie zagubionego w ligowej mgle.

Cudotwórca - Marek Chojnacki

Po raz kolejny Markowi Chojnackiemu udaje się rzecz niemal niemożliwa: z gromady przeciętnych i przypadkowo dobranych graczy robi zespół potrafiący napsuć krwi lepszym od siebie (Polonia Warszawa), a czasem nawet z lepszym wygrać (2-0 z GKS Bełchatów). Poprzednio Chojnacki utrzymał ŁKS w lidze, obecnie - jest na dobrej drodze, by powtórzyć ten wyczyn ze składem o wiele słabszym i mniej zgranym.

Konsekwentny - Franciszek Smuda

W trzecim sezonie jego pracy w Lechu i spokojnego, konsekwentnego budowania składu, wreszcie przyszły efekty. Poznański zespół gra równo, mądrze, efektownie i przede wszystkim efektywnie. Po wygranej 4-1 z Wisłą Lech zaczął być traktowany jako jeden z głównych kandydatów do tytuł mistrza, a jeśli jeszcze uda się mu awansować do fazy grupowej Pucharu UEFA - Smuda zostanie bohaterem Poznania. Konsekwencji trenera Smudy nie zburzyły nawet dwie bramki, jakie zaaplikował Lechowi ex-lechita Zakrzewski - ''on tylko w jednym meczu coś pokaże, a potem taka sama kicha'' - filozoficznie stwierdził Smuda i rozgromił Wisłę, podczas gdy Arka poległa w Warszawie.

Pechowiec - Jan Urban

Po zeszłorocznych występach Inakiego Astiza wydawało się, że przybycie kolejnych Hiszpanów uczyni z Legii ''maszynę do zabijania''. Na razie jednak trzej nowi gracze częściej siedzą na trybunach, a kiedy już wyjdą na boisko - szybko z niego schodzą z kontuzją. Rywalizacja z FK Moskwa przegrana w fatalnym stylu, formy z zeszłego sezonu nie mogą odzyskać Piotr Giza i Roger, współpraca tego drugiego z Iwańskim nie układa się jeszcze najlepiej, a w dodatku doszło do konfliktu trenera z Aleksandrem Vukoviciem. Na szczęście świetnie grają warszawskie skrzydła: Szałachowski i Radović, bo inaczej trenerowi Urbanowi poważnie groziłby los trenera Wieczorka.

Tajemniczy Jeździec - Dusan Radolsky

Był i przestał być, niewiele osób wie, czemu, a ci, którzy wiedzą są równie tajemniczy jak trener. Nikt nic nie mówi, nikt nikogo o nic nie oskarża, gra zespołu nie dawała podstaw do zwolnienia trenera, a jednak trenera Radolskiego w Ruchu już ni ma. ''Czeski film - nikt nic nie wie'' - mawia się w takich sytuacjach. Jak widać, słowacki także.

Fajerwerk - Marek Motyka

Nie tylko twórczo zmodyfikował wyśmiewaną ''szarańczę'', ale w dodatku efektownie rozgromił Lechię Gdańsk. Niestety w kolejnym meczu jego drużyna zebrała ciężkie baty od Polonii Warszawa i sytuacja jakby zaczęła wracać do normy, a piłkarze bytomskiej Polonii - do uroczego dreptania przed polem karnym w rządku.

Siła spokoju - Marek Wleciałowski

Wygrane przyjmuje z uśmiechem, porażki ze spokojem, a remis jakby nie wiedząc, co z nim zrobić. Ma świadomość atutów i ograniczeń własnej drużyny i siebie jako trenera, nie wymądrza się i nie napina. Nawet żartować z niego jakoś głupio - taki jest sympatyczny.

Wędrowiec - Jacek Zieliński

Miał grać we Wrocławiu, Szczecinie, Gdyni, w ostatniej chwili wylądował w Warszawie i wyprowadził Polonię na fotel lidera. Gracze Groclinu, uzupełnieni kilkoma zawodnikami Polonii grają piłkę szybką i atrakcyjną dla widzów, a braku Adriana Sikory nikt nie zauważa - zastąpili go godnie Filip Ivanovski i Daniel Mąka. Szkoda tylko, że drużyna nie może trenować spokojnie, bo grozi jej kolejna podróż - właściciel klubu spiera się z miastem i grozi, że w razie braku porozumienia Polonia będzie grać mecze poza Warszawą .

A podobno ''dziś prawdziwych Cyganów już nie ma ''

Grupa Laokoona - Jacek Zieliński i Czesław Michniewicz

Presji na wielki wynik ligowy nie ma, więc obaj panowie głownie popatrują na siebie i starają się dać kibicom satysfakcję w postaci miejsca w tabeli nad lokalnym liderem. Widać jednak, że ich praca przynosi efekty, a ambicje sięgają o wiele wyżej. Ale to może w przyszłym sezonie - w obecnym Lechia i Arka to przede wszystkim zaplątane lokalne ambicje.

Powracający - Paweł Janas

Objął rozsypujący się GKS Bełchatów i może nie uczynił z niego jeszcze zespołu na miarę powtórki z wicemistrza, ale widać, że ma na to ochotę. Na razie trener Janas pozbierał drużynę, posklejał i niech kontuzje przestaną męczyć jego graczy - GKS może jeszcze pokazać pary pewniakom, że w polskiej Ekstraklasie mocnych nie ma.

Tradycja - Janusz Białek

Skład taki sobie, budżet taki sobie, gra raz lepsza raz gorsza, ambicje na miarę środka tabeli i takie też możliwości - Odra Wodzisław w pełnej krasie. Kolejny sezon bez fajerwerków i katastrof. Patrząc na losy wielu ekstraklasowych i już-nie-ekstralasowych drużyn - to i tak dużo.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Agora SA