Janusz Wójcik i jego złote myśli

''Sukcesów jest wiele. Więcej niż porażek, a o porażkach niech mówią ci, którzy są ich autorami. Tak samo jak o problemach. Ja tutaj mogę powiedzieć jedno - nie będę się wypowiadał''. Na szczęście media pytały Janusza Wójcika nie tylko o problemy, dzięki czemu mogliśmy zrobić małe ''the best of'' z jego wypowiedzi.

Srebrnego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie - największego sukcesu w polskiej piłce reprezentacyjnej lat 90-tych nikt mu nie odbierze - my również nie zamierzamy. Faktu, że po konfliktowej kadencji trenera Piechniczka, piłkarze chętniej przyjeżdżali na zgrupowania, na których niczego nie brakowało, też nie negujemy. Jednak do Janusza Wójcika i jego słów zawsze podchodziliśmy z pewną taką nieśmiałością.

Zaczniemy od klasyku, by w tym jednym cytacie zamknąć kwestię motywacyjno-warsztatową byłego selekcjonera. O Hiszpanach (z książki Jerzego Dudka):

To piękni chłopcy, ładnie wyglądają jak grają na gitarach, gdy świeci słońce. Niech sobie grają, ale nie dzisiaj i nie tutaj w Warszawie. Nam tu nikt, k****, nie będzie grał! Bo od grania my dzisiaj jesteśmy. Jedziemy z nimi od samego początku. K****, kiełbachy w górę i do boju.

O odejściu z Legii:

- Jadę do Emiratów Arabskich. W Polsce jest jak jest, a dostałem dobrą propozycję. Kasa, misiu, kasa...

O grze prowadzonej przez niego reprezentacji, po bezbramkowym meczu z Anglią w Warszawie (zwycięstwo dawałoby nam baraże do Euro 2000)

- Gramy lepiej od kadry Górskiego, a stare mecze na Wembley i te z 1973 roku nikogo już w Polsce nie obchodzą.

- Takie premie za mecz ze Szwecją [1500 marek startowego] to dla nas obelga. Piłkarze wykonują ciężką pracę, chwali się nimi cały kraj, ale do premiowania chętnych ciągle nie ma. (...) Mecz z Anglią potwierdził to, o czym wie już cała Europa. Że nam, Polakom, trudno dobrać się do d.... (...) Po środowym meczu, gdy grająca o wszystko Anglia nie potrafiła stworzyć stuprocentowej sytuacji strzeleckiej, jestem pewny, że będziemy grali w finałach ME i dziś oświadczam, iż mamy szanse na medal. (...) Chciałbym panu Tomaszewskiemu powiedzieć, że jego stare mecze nikogo już w Polsce nie obchodzą. Młode pokolenie nie chce żyć remisami na Wembley i zwycięstwami z 1973 roku. My gramy lepiej od nich i mam nadzieję, że będziemy mieli lepsze wyniki. A pan Tomaszewski niech nie zapomina, że na Wembley obrońcy wybijali piłkę z jego bramki.

(w ramach ciekawostki - odpowiedź Jana Tomaszewskiego, z którym w tym przypadku - trudno nam się nie zgodzić: Polacy zagrali z Anglią ofiarnie i na najwyższych obrotach, walczyli, ale jak powiedział po meczu znany holenderski trener Leo Beenhakker: "bez pomysłu na grę". Taka euforia po remisie z Anglią? To co mają powiedzieć Bułgarzy, którzy dwukrotnie zremisowali z Wyspiarzami? Chyba, że mają drużynę dwutysiąclecia. Dla mnie trener Wójcik jest trenerem tysiąclecia, ale tylko w dyscyplinie pod nazwą "walka o pieniądze". Joseph Blatter dziwił się, że w Polsce jako w ostatnim kraju w Europie obowiązują premie za pojedyncze mecze, podczas gdy na świecie pieniądze wypłaca się dopiero za awans. Michel Platini powiedział mi, że Francuzi dostali premie dopiero za awans do ćwierćfinałów mistrzostw świata. Kiedy trener Wójcik mówi, że dziś nikt już nie chce pamiętać naszych meczów i sukcesów z lat 70., zastanawiam się, dlaczego przed środowym meczem tylu polskich i angielskich dziennikarzy robiło ze mną wywiady. )

O Jerzym Engelu (ksywa od Wójcika: "śmieszny Niuniuś"):

(po zatrudnieniu Engela na stanowisku dyrektora sportowego Legii)

- Nie jestem zazdrosny, bo też nie mam czego zazdrościć temu handlarzowi cytrusów. Mnie się tylko serce kraje, że mój ukochany klub stacza się na psy.

O przyczynach porażki na ostatnim Mundialu w Niemczech:

Oceniając występ naszej drużyny na Mundialu Janusz Wójcik powiedział w "Sygnałach Dnia", że zawiedli zawodnicy, którzy mieli stanowić człon polskiej drużyny. Wśród nich wymienił Mirosława Szymkowiaka, Macieja Żurawskiego i Jacka Krzynówka. Jego zdaniem, to właśnie oni są w konflikcie z trenerem. Poseł Wójcik dodał, że nie rozumie po co ci zawodnicy pojechali do Niemiec. Zwrócił uwagę, że być może chodziło o to, by zostały podpisane jakieś lukratywne kontrakty.

O Leo Beenhakkerze:

(przed nominacją)

- Wielki szacunek. Oceniam go wysoko jako szkoleniowca: wiele dokonał, ale myślę, że najlepsze lata ma za sobą. - Rozmowy nadal się toczą, ale myślę, że Beenhakker nie byłby zbawcą polskiej piłki.

(po dłuższym okresie czasu pracy Holendra - już po meczu z Portugalią) - Niech Beenhakkera przepraszają ci, którzy go obrażali. Ja powtarzałem tylko - i podtrzymuję tę opinię - że na stanowisku selekcjonera powinniśmy mieć Polaka. Też by sobie zapewne poradził, z podobnym jak Leo efektem. Cóż bowiem takiego nowego wprowadził Holender? Czy wymyślił jakąś nową koncepcję grania biało-czerwonych?

O zostaniu honorowym prezesem... Polskiego Związku Futbolu Amerykańskiego :

Ja rozważam w tym momencie jedno. To, że trzeba rozwijać polski sport związany z tematem kultura fizyczna szeroko rozumiana. I w związku z tym, jeśli ktokolwiek myśli w inny sposób, to zastanawiałbym się, czy można dopuszczać jakiekolwiek dyscypliny do rozwoju polskiego sportu. - trudno było wywnioskować, czy chce być prezesem PZFA, czy też raczej jednak nie.

Bartosz Nosal

Copyright © Agora SA