Czołówka tabeli ekstraklasy po 10 kolejkach wygląda tak:
Prestiżowa mała tabela, uwzględniająca tylko mecze między pięcioma najlepszymi drużynami wygląda tak (brakuje w niej meczów Polonia - Lech, Legia - Śląsk i Śląsk - Wisła):
A tabela uwzględniająca mecze czołówki z blotkami wygląda tak:
Wnioski? Trener Urban wie co, mówi - w końcu to Legia najlepiej radzi sobie w prestiżowych meczach, ale zalicza sporo wpadek (0:2 z Odrą, 0:0 z ŁKS). Ofiarą "doktryny Urbana" jest też - w większym nawet stopniu - Lech (2:3 z GKS, 1:2 z Arką, 0:2 z Ruchem).
Trzy pozostałe drużyny to owej doktryny beneficjenci. Problem Śląska polega jednak na tym, że co prawda miał więcej szans na wpadki z blotkami (których nie wykorzystał), ale też za chwilę może wypaść z czołówki i naszych tabel prawdy - jako jedyny ma dwa czołówkowe mecze przed sobą.
Zostają więc Wisła i Polonia. Zwłaszcza drużyna z Warszawy umiejętnie bilansuje zdobywanie punktów z blotkami i asami. Wisła z kolei... czy ktoś jeszcze rozumie tę drużynę?