"Chabry z poligonu" czyli podsumowanie X kolejki Ekstraklasy

Odcinek dzisiejszy poświęcamy bezimiennym zębom Jacka Trzeciaka, które złożył na ołtarzu drużyny i mimo wybicia dwóch jedynek dotrwał do końca wygranego meczu z Arką. Równocześnie zawiadamiamy, że delegowany przez Niewidzialny Uniwersytet docent Stibbons nie potwierdził bezpośredniego przełożenia pozbycia się przez kapitana Polonii zębów na wynik bramkowy jego drużyny, więc gorąco apelujemy do ewentualnych naśladowców: bardzo prosimy odłożyć te obcęgi, ale to już! I uuuk!

Emocje

W piątek były w pracy po kwadransie na każdy etat, ale i tak miały za złe, bo podobno w odeonie puszczano nowy film z takim jednym aktorem, który przekonał się, że świat jest podły, więc pozabijał wszystkich bedgajów, po czym odszedł ku zachodzącemu słońcu. W sobotę emocje uciekły z płaczem ze stadionu Cracovii, na szczęście każdy kolejny mecz był już lepszy, ciekawszy, a kiedy finis robił coronat kolejkowemu opusowi i Legia Warszawa grała z Wisłą Kraków, emocje sięgały zenitu, sięgały... i sięgnęły, gdy Jan Mucha wybronił uderzenie Pawła Brożka w ostatnich sekundach. Rozwojowa to była kolejka, zwieńczona solidnym kawałem tak dobrego widowiska, że nie będziemy się czepiać dość przeciętnej średniej dwóch bramek na mecz. Bywało gorzej, n'est-ce pas?

Frekwencja

Szanowna publiczność, delikatnie i aluzyjnie uszczypnięta w poprzednim wydaniu ''Chabrów z Poligonu'' zarumieniła się ze wstydu i już od środy słychać było w całej Polsce nawoływania ''Chodź z nami na mecz, bo znowu będą nas na Poligonie wytykać palcami'' . X kolejkę obejrzało ok. 70 tysięcy widzów, a najwięcej widzów na metrze kwadratowym zgromadził Lech Poznań (19.000). Najmniej - tradycyjnie - Piast Gliwice na gościnnych występach w Wodzisławiu (niecałe 3000) i Cracovia na własnym obiekcie (niecałe 3500). Może poznaniacy wypożyczyliby tym klubom nadwyżki kibiców? Bo jeśli tak dalej pójdzie, to biedactwa będą musiały zatrudniać dzieci z czworaków do nagonki, żeby zapychać nimi dziury w sektorach.

Sędziowie

Będąc młodą lekarką przyszedł do mnie sędzia piłkarski i powiedział, że humare est... że błądzenie jest rzeczą ludzką. W 10 kolejce mogliśmy się zatem przekonać, że sędziowie w Ekstraklasie są jak najbardziej ludźmi. Arbiter Piasecki wlepił w meczu Cracovia - Odra Wodzisław dwie czerwone kartki, ale obie drużyny ograniczyły się do uwag zgoła kosmetycznych, Sędzia Radziszewski okazał się być szczęśliwy dla Polonii Bytom (w 4. kolejce sędziował jej wygrany mecz z Lechią), ale przy rzucie karnym wykazał się co najmniej nadwrażliwością . Arbiter liniowy w meczu GKS-u Bełchatów z Polonią Warszawa puścił wyraźnego spalonego, co pozwoliło Ivanovskiemu zdobyć gola na 0-2 i nawet sędzia Małek nie ustrzegł się wpadek: od niewlepienia kartki Cleberowi za zagranie nogami po faulu na nim w końcówce (faulował Arruabarena) po sporą wpadkę w postaci nieodgwizdania ręki Rzeźniczaka w 61 minucie. I bardzo proszę nie używać opinii Krzysztofa Słabika jako argumentu, bo Dzień Kiepskiego Wica nie został jeszcze oficjalnie zatwierdzony przez Radę Ministrów. Sędzia Słabik żadnych rąk w polu karnym nie widzi (vide ręka Nowaka w krakowskich derbach), a stałe uzasadnienie w postaci ''zasłonił się nieudolnie, a czy lewą, czy prawą... nie można karać za nieudolność'' otwiera szerokie możliwości np. dla Łowców Ścięgien, którzy odtąd mogą się tłumaczyć, że urwali przeciwnikowi stopę, nawet nie próbując trafić w piłkę, bo po prostu och-jejku do szkoły mieli pod górę i nie potrafią zrobić wślizgu.

Jakkolwiek by było - to wszystko tylko pomyłki, które nie wypaczyły wyniku żadnego meczu. Polonia Warszawa była lepsza od GKS-u Bełchatów (czy może raczej GKS był trochę słabszy), Wisła miała swoje sytuacje i choć jedną powinna wykorzystać, a Polonia Bytom nie oglądała się na sędziego i po prostu strzeliła więcej bramek niż przeciwnik.

Trenerzy

W spotkaniu na szczycie wygrał Jan Urban, który zrezygnował z 4-5-1 na rzecz gry dwoma napastnikami, a ustawieniem środka zneutralizował krakowską pomoc. To znaczy środek pomocy, bo Marek Zieńczuk i Wojciech Łobodziński neutralizowali się sami. Trener Skorża przyjął porażkę po męsku, a nawet po meczu żartował, za to trenerzy Smuda i Tarasiewicz na konferencji prasowej cięli się po kostkach i wtykali sobie szpile, a publiczność obstawiała, kto w kogo pierwszy rzuci mineralną. Trener Probierz wreszcie zatryumfował, trener Wleciałowski jak zwykle uśmiechał się uroczo, trener Michniewicz zaś... Cóż, trener Michniewicz obraził się na opinię, iż jest świetnym trenerem i postanowił zrobić tej opinii jakąś krzywdę. Trzeba przyznać, że skutecznie. Trener Majewski jak zwykle mówił o pierwszej połowie i obiecał, że wszyscy będą mądrzejsi, co nas cieszy, bo może też się załapiemy.

A najpiękniejszym obrazkiem 10, kolejki były wysoko wzniesione ręce trenera Motyki i jego szeroki, promienny uśmiech po końcowym gwizdku w Gdyni . Czysta radość - ani grama nadęcia, choć rola trenera i jego motywacji widoczna była po przerwie wyraźnie, a ''szarańcza'' zadziałała jak szwajcarski zegarek.

Niespodzianka

Czy aby nie przesadzimy pisząc kolejny raz o Polonii Bytom?

Nie?

No to piszemy. Bo wygraną Polonii i to w takim stylu mógł przewidzieć tylko człowiek z optymizmem posuniętym do granic szaleństwa albo Volga Jasnowidząca motywowana przez Szninkla.

Rozczarowanie

Postawa obu drużyn z Wybrzeża. Arka nie tylko nie potrafiła pokonać teoretycznie słabszej Polonii Bytom, ale w drugiej połowie miała nawet problemy ze stworzeniem sobie sytuacji bramkowej, natomiast Lechia tego problemu nie miała, za to nie potrafiła żadnej sytuacji wykorzystać. Obrona białostockiej Częstochowy zakończyła się sukcesem, trener Probierz w roli przeora Kordeckiego ''niniejszym szturm odpierał i nadal nie otwierał'', a gdańszczanom pozostało pocieszanie się bezproduktywnymi kiwkami i nucenie baaardzo dawnego refrenu Maleńczuka: ''Roznieślibymy was...''

- Żeby aby coby gdyby, to by w rzece rosły grzyby - mogliby odśpiewać gracze Jagiellonii.

Bramka kolejki

Kiedy przypomnimy sobie bramkę Jarzębowskiego z zeszłego tygodnia, to aż wstyd nagradzać tegotygodniowe gole podobnym tytułem. No, ale ''na bezpticzu... tego... i rak ryba'', więc szanownemu gronu możemy polecić obie bramki Grzegorza Podstawka w meczu z Arką Gdynia, gole Piotra Klepczarka w meczu GKS Bełchatów - Polonia Warszawa i Janusza Gancarczyka w meczu Lech Poznań - Śląsk Wrocław oraz bramkę Pawła Brożka z niedzielnego spotkania z Legią Warszawa.

Wyróżnienie specjalne otrzymuje Marcin Drzymont - piękna, precyzyjna główka . Żaden bramkarz by tego nie obronił.

Jeźdźcy bez głowy

Można by się było zastanawiać, czy statuetkę smutnego łosia przyznać Tomaszowi Moskale czy Piotrowi Ćwielongowi, bo obaj mieli idealne sytuacje, który patrzyły im głęboko w oczy i piszczały namiętnie: ''Wykorzystaj mnie, ach, wykorzystaj!'', ale... Czy fakt, że akurat ci gracze nie potrafią trafić do bramki jest naprawdę aż taką niespodzianką? Tak ułożony jest ten świat, że słońce wschodzi na wschodzie, woda jest mokra, Paweł Brożek trafia, Tomasz Moskała nie trafia raczej, a Piotr Ćwielong wcale. ''Praw fizyki pan nie zmienisz'', a skoro tak, to nagrodę otrzymuje duet Ricchi e Poveri z naciskiem na Poveri czyli Bogusław Wyparło i Marcin Adamski . Za konstruktywny wkład w teorię chaosu i działalność charytatywną na rzecz Tomasza Zahorskiego.

Cytat kolejki

Bartłomiej Grzelak: ''Na pewno był to duży zastrzyk w kierunku morale''

W temacie przesunięcia z odcinka na front uznać należy, że istotnie dokonano postępu w przód.

Maciej Skorża: ''Marzenia to jest domena ludzi z pasją. Trener Smuda ma pasję, ja mam Smudę...''

A ''Poligon'' ma Elle Macpherson .

Ale zdecydowanie pierwsza nagroda należy się duetowi Al Bano i Romina Power... przepraszamy, to nie ten festiwal... duetowi Franciszek Smuda i Ryszard Tarasiewicz. ''Felicita'' to nie była, a raczej taniec ze szpilami, ale za to emocje prawie takie jak na boisku i zamiast czytać - trzeba to po prostu obejrzeć:

KS Szacunek (czyli poligonowa jedenastka kolejki):

Jan Mucha - Jakub Wawrzyniak, Peter Hricko, Andrius Skerla, Tomasz Owczarek -Janusz Gancarczyk, Damir Kojašević, Tomas Jirsak, Marcin Bojarski - Grzegorz Podstawek, Bartłomiej Grzelak

FC No-Przecież-Tym-Razem-Nie-Napiszemy-Że-Szarańcza (czyli kolejkowe niewypały):

Bogusław Wyparło - Marcin Drzymont, Marcin Adamski, Cleber, Zlatko Tanevski - Marek Zieńczuk, Bartosz Ława, Dariusz Pawlusiński , Wojciech Łobodziński - Tomasz Moskała, Piotr Ćwielong

PS okolicznościowy

Życzenia urodzinowe składamy młodziutkiemu Beskidowi Równe, o którym nie wiadomo, czy jest LKS czy WKS i czy powstał w 1997 czy w 1998 roku. Znaczy, większością głosów wychodzi, że WKS i w 1998 , ale źródła różnie podają . Co natomiast wiadomo na pewno - Beskid skończył rundę jesienną na pierwszym miejscu III grupy krośnieńskiej C-klasy i jest głównym kandydatem do awansu. Tego awansu oraz uporządkowania biografii życzy kominiarz oraz ''Poligon''.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.