Dobry pomysł, zły pomysł: Franz mówi frycowe

''Głowy do góry'' - to słowa trenera Franciszka Smudy i obowiązująca w Lechu doktryna. I dobrze, w końcu zawsze lepiej być po jasnej stronie księżyca, patrzeć na jasną stronę życia i liczyć, że te zniknięte dwa punkty jeszcze mocniej zewrą nasze szeregi. Ale też powiedzmy sobie uczciwie - jeśli Lech nie poprawi tego i owego, będzie źle.

Dobry pomysł: Zamknąć rachunek pt. ''frycowe''. Płacenie frycowego w europejskich pucharach staje się, obok grillowania, naszą narodową specjalnością. Wisła dwa lata temu z Blackburn i leżącym Dariuszem Dudką, też straciła punkty u siebie w premierze grupy Pucharu UEFA tracąc gola w końcówce. I też nie powinna wypuścić dobrego wyniku z rąk. W Krakowie wniosków nie wyciągnięto - w kluczowym meczu w Rotterdamie, Wisła nie była gorsza od rywala, a przegrała. Warto, by Lech, już po uiszczeniu, w kolejnych meczach raczej stosował dawną sentencję swojego trenera: ''masz frajera, to go duś''.

Zły pomysł: Myśleć, że w kolejnych meczach będzie łatwiej. Nie będzie. CSKA w Moskwie zapragnie trzecim zwycięstwem przypieczętować swój awans do dalszej fazy, a że jest strasznie mocne, w tej grupie prawdopodobnie najmocniejsze, to... No właśnie. Kluczowe będą mecze z bezpośrednimi rywalami do awansu - u siebie z Deportivo i wyjazd do Rotterdamu. Rywale z La Corunii już wykazują oznaki odrodzenia się (wyjazdowe 3:0 z Betisem), a Feyenoord, aktualnie żenująco spisujący się w lidze, do połowy grudnia jeszcze ma czas na renesans.

Dobry pomysł: Grać tak jak z Nancy. W ataku. Niby to wiadomo od dawna, ale gdy teza sprawdza się w kolejnych pojedynkach z mocniejszym rywalem niż Odra Wodzisław, za każdym razem warto ją podkreślać: Lech gra ofensywnie. Może jest z tym trochę jak z elokwencją Mikołajka (nagroda bardziej za ilość, niż jakość), ale to mimo wszystko lepsze, niż tradycyjne polskie inscenizacje obrony Klasztoru Jasnogórskiego. Zwłaszcza, że kilka jutrzenek nadziei widać. Rafał Murawski na boisku myśli, a to naprawdę pomaga. Semir Stilić z kolei, nawet jeśli czasem irytuje, jest zawodnikiem, który lubi mieć piłkę przy nodze i potrafi zrobić z tego użytek. W drugiej połowie była taka sytuacja, że Stilić wychodził na świetną pozycję, ale niestety jedyną osobą na boisku, która mogłaby odpowiednio dograć mu piłkę był... on sam. Nie chodzi nam nawet o samego gola, po prostu niektóre zagrania Bośniaka sprawiają, że kiwamy mu z uznaniem.

Zły pomysł: Grać tak jak z Nancy. W obronie. Obrońcy Lecha chyba naprawdę myślą, że z każdej opresji wybawi ich harujący za ośmiu Arboleda. Bartosz Bosacki gra w pierwszym składzie chyba już tylko za nazwisko i poznańskie pochodzenie. W tym meczu za kartki nie mógł zagrać Zlatko Tanevski i - niech to będzie miarą defensywnej mizerii Lecha - lepiej, żeby to on zagrał w Moskwie. O Grzegorzu Wojtkowiaku myślimy ciepło niestety tylko wtedy, gdy mocno rzuca piłkę z autu. Nie wiemy, czy sztab Kolejorza (i reprezentacji Polski) zdaje sobie z tego sprawę, ale cztery ostatnie gole stracone przez Lecha strzelone zostały ze strefy pracy Wojtkowiaka. Takie błędy w obronie jak te z Nancy, popełnione w meczu z naprawdę poważnym rywalem, mogą skończyć się tylko w jeden sposób - workiem straconych goli.

Dobry pomysł: Oglądać mecze Lecha w Poznaniu. Pięć (Chazar), sześć (Grasshoppers), sześć (Austria) i cztery (Nancy). Tyle goli padało w poznańskich meczach Pucharu UEFA. To swoistego rodzaju krach myślenia o poznańskim skąpstwie.

Zły pomysł: Spóźniać się na mecze Lecha w Poznaniu. Czwarta oraz czternasta (Grasshoppers), dziesiąta (Austria), piąta, dziesiąta oraz dwudziesta druga (Nancy). To minuty, w których padały gole w pierwszych połowach spotkań na Bułgarskiej. Przypadkiem znamy szczęściarza, który na mecz z Nancy dotarł 10 sekund przed pierwszym golem , ale nikomu podejmowania takiego ryzyka nie polecamy.

Dobry pomysł: Zadać proste pytanie Hernanowi Rengifo. Pytanie, które już padło w filmie, gdzie najważniejszą postacią był Franz, choć nie Smuda: ''spudłowałeś z takiej odległości?!''

Zły pomysł: Zapomnieć o umiłowaniu horrorów przez Franciszka Smudę. Dużo bramek, roztrwonione prowadzenia, emocjonujące (niekiedy na własne życzenie) końcówki. Lech potrafi rozstrzygać mecze w końcówce i doktrynersko założymy, że teraz chciałby tak samo - o awans zatroszczyć się dopiero w ostatnich minutach meczu w Rotterdamie. Jeśli w Poznaniu tak lubią - nie wypada im przeszkadzać.

Zobacz bramki z meczu Lech - AS Nancy - na Z czuba.tv

Relacja z meczu

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.