Ligowy Seans Filmowy czyli zapowiedź XIV kolejki Ekstraklasy

Madamy, żientelmeny, inne płcie oraz szanowna dyrekcjo! Załoga kina ligowego ma zaszczyt zaprosić na trzeci w tym tygodniu seans, w czasie którego zobaczycie mecze mrożące krew w żyłach oraz tak nudne, że piłkarze będą zasypiać przy piłce wcześniej, niż publiczność na trybunach.

Pokażemy Wam sędziów, broniących swego autorytetu, przy pomocy Magicznej Żółtej Kartki i piłkarzy "dziubających", tudzież skrobiących się po Achillesach. Pokażemy Wam murawy bitewne, które na zryte bojem wyglądają jeszcze przed meczem, a po meczu nie wyglądają wcale. Kobieta z gwizdkiem, Sebastian Mila z brodą, a w każdym razie z zarostem, a jeśli pan Władeczek naprawi maszynę do popcornu, to może nawet zobaczycie bramki. Wnimanie, achtung i atęsją! Premiera filmu "XIV kolejka Ekstraklasy czyli nieszczęścia uciśnionej Eulalii"! Kobiety wchodzą za darmo, dzieciom prosimy zasłonić oczy!

Arka Gdynia - GKS Bełchatów (piątek, godz. 17:45) - "Bruce Wszechmogący"

Bycie pierwszym po Bogu... a właściwie nawet samym Bogiem... to zadanie trudne i odpowiedzialne. Nie można liczyć na cuda - to inni liczą na cuda w naszym wykonaniu. Nie warto wzywać boskiej pomocy, bo to inni oczekują pomocy od nas. Nie można nawet ot, tak sobie żonglować piłkarzami, taktyką i techniką, bo każda akcja powoduje reakcję i wszystko, co zrobimy wraca do nas jako Wielki Klops i Niewesołe Jego Skutki. Trener Janas przeszedł to w reprezentacji: gdy tylko uwierzył , że jest Bogiem i może nawet zrezygnować z Frankowskiego - dostał żałosne baty, a bramki musiał strzelać obrońca. Dziś trener Janas wie, że nie wszyscy mogą wygrać w totka i że bycie Bogiem to mozolna, odpowiedzialna praca oraz umiejętność posługiwania się mopem. Sądząc po skutkach czyli trzecim miejscu GKS-u - to działa. Trener Michniewicz na razie jest Jak Jim Carey - niby fajnie się go słucha i ogląda, ale filmy/mecze z nim... W każdym razie gra Arki pod kierunkiem trenera Michniewicza wygląda w ostatnich meczach jak występ Evana Baxtera w wiadomościach - miało być prosto i jasno, a jest... caa caa boo boo .

Legia Warszawa - Śląsk Wrocław (piątek, godz. 20:00) "Casino Royale"

Miał być Bond... James Bond... czyli mistrzostwo w świetnym stylu i w smokingu, a na razie mamy do czynienia z efektowną, ale jednak podróbą. Styl Legii w ostatnich meczach przypomina Davida Craiga w roli agenta 007 - żadnej lekkości, żadnej finezji, tylko klata pulsująca ścięgnami, żyła na czole, twarda piącha i poczucie humoru na poziomie uderzenia kolbą pistoletu albo kulką na łańcuchu. Tak, wiemy, że Daniel Craig ma dużo uroku, bo ładnie robi ryjek. W ostatnich meczach raz uderzył Roger i dwa razy Iwański - ładne to były uderzenia, całkiem jak ryjek, ale ryjkiem meczu się nie wygra, a i na film pełnometrażowy nie wystarczy. W dodatku prawdziwy Bond walczył ze światowymi spiskami i zbrodniarzami na skalę globalną, a nasz ligowy przegrał ostatnio z Polonią Bytom... Z całą sympatią i zachowaniem proporcji - to tak, jakby agent 007 był cwaniak, nie chciał dać piątaka i dostał po buzi od Siwego.

W piątek imitacja Bonda zmierzy się z groźnym wrocławskim Le Chiffre. Kto będzie blefował, a kto dostanie piłką w... bramkę? Czy zobaczymy na boisku jakiś nowy gadżet Q czy tylko Arruabarenę? Czy obrona Legii będzie wstrząśnięta, czy może raczej obrona Śląska niezmieszana. Która drużyna zagra "licencję na zabijanie", a która wystąpi w roli dziewczyn Bonda?

Piast Gliwice - Odra Wodzisław Śląski (sobota, godz. 15:15) - "Oszukać przeznaczenie"

Przed rozpoczęciem rozgrywek wydawało się, że Piast ledwo wszedł do ligowego samolotu, a już skazany jest na spadek, tymczasem zespół gra dalej i to całkiem nieźle.. Do Marka Wleciałowskiego (zagra rolę Alexa Browninga) i drużyny, która przetrwała nawet rezygnację głównego sponsora dołączają inni wybrańcy losu - m.in. Marcin Radzewicz, Marcin Bojarski, który uniknął piłkarskiego niebytu, jaki chciał mu zafundować Stefan Majewski oraz Marcin Muszalik, uciekający przed pustką po likwidacji Groclinu. Wspólnie grają losowi na nosie i zadają kłam poglądowi, że jeśli coś komuś pisane, to go nie minie. Ostatnio Piast dość boleśnie wytłumaczył to faworyzowanemu Śląskowi Wrocław.

Niektórzy piszą, że przeznaczeniem Macieja Korzyma było i jest strzelanie goli w ekstraklasie. W sobotę na jego drodze stanie Grzegorz Kasprzik i przekonamy się, czy to przeznaczenie, czy tylko plotka. W przypadku trenera Wieczorka wątpliwości nie ma - może sobie pracować w Koronie, Górniku i gdzie chce, ale przeznaczenia nie oszuka - zawsze wróci do Odry Wodzisław.

Jagiellonia Białystok - Polonia Bytom (sobota, godz. 17:30) - "V jak Vendetta"

"Remember, remember the fifteenth of November..." - powtarzają sobie mieszkańcy Bytomia i Białegostoku, czekając na premierę nowej wersji "V jak Vendetta". W roli tytułowej wystąpi trener Michał Probierz, wspomagany przez Roberta Szczota, który ze względu na fryzurkę dostanie rolę Evey. Jeśli Jagiellonii uda się wysadzić w powietrze Polonię Bytom - na trybunach pewnie wybuchną fajewerki, za to w Bytomiu zacznie się mówić o paleniu czyjejś figury i nie chodzi tu o trenera Motykę. Żeby ludność Białegostoku nosiła na twarzy maski z wizerunkiem trenera Probierza, potrzebne byłoby chyba mistrzostwo kraju, ale V też miał ambitne plany i marzenia, więc może kiedyś... Sympatycznego trenera Motykę i jego zawodników trudno, co prawda, obsadzić w rolach kanclerza Sutlera i jego siepaczy, ale jeśli mecze z Legią i Lechem zabrały im za dużo sił, a trener Probierz dobrze poustawiał beczki z prochem - gracze Polonii mogą odegrać role statystów.

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk (sobota, godz. 18:15) - "Na Wspólnej"

Piłkarze Wisły ufundowali tysiąc wejściówek dla kibiców Lechii, kibice Wisły przygotowali specjalny pomeczowy catering, nieustannie przypominają: "proszę się pchać, Lechia ma pierwszeństwo", w dodatku na podróż powrotną kibice Lechii też mają dostać Małe Co Nieco. Mecz niemal rodzinny, ale ze względu na emocje sportowe dobrze by było, gdyby choć na murawie coś się działo. Skoro w serialu zawsze odnajduje się jakiś zaginiony bliźniak, albo lądują kosmici, to może dla równowagi w sobotę dobrze zagra Wojciech Łobodziński? A może Cleber weźmie przykład z kibiców i będzie równie gościnny dla Pawła Buzały? Role rodziny Brzozowskich zagrają, oczywiście, ludzie związani z Wisłą Kraków: Andrzeja zagra Maciej Skorża, Basię - Marek Wilczek, Michała - Jacek Bednarz, a jako niesforna młodzież wystąpi Patryk Małecki. Prezesa Cupiała nie przypisujemy do żadnej roli, bo jego nie obsadzają - to on obsadza. Catering w jadłodajni "U Marii", a pomeczowe rozwożenie gości zorganizuje pan Zięba.

Łódzki KS - Ruch Chorzów (sobota, godz. 19:45) - "Helikopter w ogniu"

Miała być jasna, prosta akcja: wychodzimy, gramy, utrzymujemy się - tymczasem łódzki helikopter został ostrzelany i musiał przymusowo lądować w najniższych rejonach tabeli. Procedura ewakuacyjna przewiduje mozolne podążanie w kierunku miejsca 13. i zbieranie punktów gdzie się da, problemem jednak staje się brak amunicji i ciągłe awarie broni. Brany za "Desert Eagle 0.5" Dawid Jarka okazał się na razie karabinem z czasów Mahdiego i wypalił tylko raz. Labinot Haliti wystrzelił parę razy, ale na szczęście ofiar wśród łódzkich graczy udało się uniknąć. O ofiarach wśród przeciwników nie ma co nawet mówić. Nadchodzi noc, wokół sami wrogowie, ostrzał się wzmaga. Ale druga strona ma przecież Piotra Ćwielonga, więc nie przesadzajmy z zagrożeniem. Na specjalną akcję ratowniczą nie ma sensu liczyć (Wrocław czuwa) - wszystko we własnych rękach i celownikach. W roli strzelca wyborowego - Kamil Bartosiewicz, a w roli granatu wybuchającego raz wśród przeciwników, raz pod własnymi stopami - Marcin Adamski.

Górnik Zabrze - Cracovia (niedziela, godz. 16:45) - "I am a legend"

Tajemnicza zaraza dopadła piłkarzy - wyglądają jak zombie, grają jak zombie, wyniki też mają jak zombie. Atmosfera strachu padła na miasto, a kto może - ewakuuje się, a to na chorobowe, a to na "kartkowe". Stada "żywych inaczej" w krótkich spodenkach i getrach, wychodzą popołudniami na murawy, by znaleźć punkty, niezbędne im do życia. Tylko jeden człowiek zachowuje zdrowy rozsądek i prowadzi badania, mające zbawić ludzkość. Trener. Sam wśród żywych trupów, ostoja fachowości na zgliszczach futbolu... Czy znajdzie lekarstwo i uratuje ekstraklasę dla klubu, czy też może polegnie w walce i sam stanie się zombiakiem? W roli Trenera: Artur Płatek, w roli zombiaków: drużyna Cracovii, w roli zagrożenia cywilizacyjnego: Piotr "Pokaż-mi-swój-kark-a-przywalę-w-niego-łokciem" Polczak i Tomasz "Pogromca Stawów Skokowych" Moskała.

Specjalna wersja dla widzów ze Śląska: Trenera-Legendę zagra Henryk Kasperczak, polujących na punkty półżywych mamlasów - drużyna, która nie potrafiła wygrać z Jagiellonią, a zrujnowany Nowy Jork - ławka rezerwowych, na której zabraknie Zahorskiego i Pazdana (tylko czy to naprawdę osłabienie?). Komentarz z offu wygłosi Tomasz Hajto, więc osoby o słabych nerwach prosimy o opuszczenie stadionu.

Lech Poznań - Polonia Warszawa (niedziela, godz. 16:45) - "Wróg u bram"

Czyli pojedynek strzelców rzucony na ogólne tło wydarzeń historycznych lub prawie-historycznych. Po początkowych sukcesach i prawdziwym blitzkriegu, jaki Lech Poznań urządził sobie w lidze i pucharach, przyszedł czas na zadyszkę i ciężkie walki o pozycję lidera. Zawodnicy generała Franza ciężko walczą o każdy punkt, czując na plecach nie tylko gorący oddech tosterów, ale także presję władz klubu, wyrażoną w prostych żołnierskich słowach "Mistrzostwo albo wypad". Zima się zbliża, złoża punktonośne wciąż nie zdobyte, a w dodatku partyzanci generała Motyki przecięli linie komunikacyjne. Przegrana z Polonią Warszawa mogłaby być dla Lecha prawdziwym Stalingradem - stratą siedmiu punktów do Polonii i początkiem końca marzeń o mistrzostwie.

Jeden snajper nie rozstrzygnie losów wojny, ale snajper na boisku może rozstrzygnąć losy meczu. Naprzeciwko siebie staną Robert Lewandowski i Filip Ivanovski. Który z nich strzeli celniej, który trafi, a który spudłuje? One man. One rifle. One desire... Błękitno-białą scenografię, imitującą stalingradzkie śniegi i niebo, zaprezentuje poznańska publiczność, a Franciszek Smuda wykona okolicznościowy ostrzał bidonami.

Andrzej Kałwa

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.