Robert Mateja - człowiek od atmosfery

Już niedługo rozpoczną się skoki narciarskie, których konkursy będziemy z zapałem relacjonować. Albo nie będziemy. Nie zmienia to faktu, że choćby na nowy sztab szkoleniowy warto rzucić okiem.

Po nowym sztabie w rozmowie z dziennikiem ''Polska'' oprowadza Apoloniusz Tajner. Prezes PZN opowiada o pracy nowego trenera Łukasza Kruczka, nowego-starego fizjologa, prof. Jerzego Żołądzia tudzież psychologa Kamila Wódki. Nas jednak najbardziej zainteresował fragment rozmowy poświęcony Robertowi Matei.

Dawno temu Mateja udzielił ''Gazecie Wyborczej'' wywiadu, w którym opowiadał o tym, co będzie robił w kadrze skoczków. Jego streszczenie wygląda mniej więcej tak:

- Mam wizję, ale jej nie zdradzę. - Nigdy nie próbowałem trenerki, więc nie wiem. - Nie wiem dokładnie, na czym miałaby polegać współpraca. - Nie wiem, czy jestem dla nich autorytetem. - Nie wiem, ile będę zarabiał. - Ziarno do ziarnka i zbierze się miarka.

Teraz jednak dzięki Apoloniuszowi Tajnerowi już wiemy, co Mateja będzie robił. Na pytanie, jaką rolę pełni w kadrze prezes odpowiedział:

Bardzo pozytywną. Wprowadza świetną atmosferę w kadrze. Chłopaki go lubią.

No cóż, może to wyjaśnia wieloletnią obecność Roberta Matei w reprezentacji. Może nie skakał najdalej, ale wprowadzając świetną atmosferę poprawiał wyniki lepszych skoczków, w tym Adama Małysza. Być może gdyby nie Mateja, atmosfera byłaby gorsza i Małysz skakałby nieco słabiej i nie zdobył wielkiego worka różnych trofeów.

Ale atmosfera to nie jedyne, czy Mateja się zajmuje. Były skoczek uczestniczy też w pracy nad formą zawodników. Jak mówi Tajner:

Jeśli chodzi o sprawy szkoleniowe, to jest odpowiedzialny za analizę techniczną skoków. Nagrywa każdą próbę. Nikt nie może mu zarzucić, że nie zna się na skokach.

Cóż, skoro zdaniem Apoloniusza nikt nie może zarzucić, to nie zarzucimy. Zastanawiamy się tylko, czy do dzierżenia kamery na skoczni potrzeba aż Roberta Matei. No, ale kto wtedy dbałby o atmosferę?

Copyright © Agora SA