Peru pełni rolę czerwonej latarni w grupie dziesięciu państw walczących o awans do Mistrzostw Świata w RPA ze strefy CONMEBOL. Reprezentacja, w której grywają Claudio Pizarro, Jefferson Farfan i Hernan Rengifo w 10 meczach wywalczyła zaledwie 4 punkty. Najwyraźniej nie najlepiej dzieje się także w ichnim PZPNie, bo prezydent kraju Alan Garc~a Perez odmówił zaakceptowania wyboru na szefa federacji Manuela Burgi (nie, spoko, też nie mamy pojęcia kto to jest). Do akcji wkroczyła więc FIFA. Stojący na jej czele Sepp Blatter w zeszłym tygodniu stwierdził, że jeśli Peruwiańczycy nie ograną się do poniedziałku, to zapewni im sporo wolnego czasu, a Franciszkowi Smudzie pozwoli spać spokojnie, bez obaw, że Rengifo zamiast na mecz Lecha, będzie musiał śmigać na zgrupowanie kadry. Innymi słowy zagrożono tym, czym wcześniej Polsce - wykluczeniem. Peruwiański rząd ogłosił, że wcale się nie wtrąca, tylko przestrzega prawa. Sprawy więc nie rozwiązano i już we wtorek 25 listopada okazało się, że Blatter nie żartował. Peruwiańska Federacja Piłkarska została wykluczona z jakiejkolwiek aktywności na polu międzynarodowym. Zawieszenie dotyczy tak reprezentacji, jak i sędziów czy działaczy.
Pocieszeniem dla Peruwiańczyków jest to, że kolejny eliminacyjny mecz mają dopiero w marcu i jest szansa, że do tego czasu sprawę uda się rozwiązać. Nam groziło to tuż przed meczami reprezentacji i Lecha, więc w przypadku walkowerów już moglibyśmy na mundialowe eliminacje patrzeć pod kątem czysto rozrywkowym, a Pucharem UEFA nie przejmować się wcale.