Poligon: Moskwa nie wierzy łzom

Już w czwartek na stadionie Łużniki Lech Poznań zagra swój drugi mecz z fazie grupowej Pucharu UEFA. Przeciwnikiem ''Kolejorza'' będzie CSKA Moskwa. O moskiewskiej drużynie pisało się ostatnio wiele - wszyscy wiedzą, że to klub ze ścisłej rosyjskiej czołówki, że kiedyś Sibnieft, że Roman Abramowicz, że Walerij Gazzajew, i że Vagner Love jest zły, bo odbiera Dawidowi Janczykowi miejsce w drużynie. I najlepszą szafkę w szatni. I kawior. To znaczy, chleb. I miejsce na parkingu. I w ogóle jest okropny. Nie lubimy go, my preciousssss...

Teraźniejszość oraz przyszłość zostawmy piłkarzom, trenerom i ekipom odśnieżającym. Niekoniecznie w tej kolejności. I miejmy nadzieję, że pan Jurek z Moskwy będzie równie sprawny jak pan Jurek z Gdańska i że farby nie zabraknie . Przepraszam, ktoś coś mówił? Że podgrzewana murawa, sprawne służby, brak śniegu na trawie, równe linie i jaki pan Jurek? Proszę, nie żartujcie z nas tak boleśnie... I może jeszcze powiecie, że oni na tych Łużnikach potrafią robić takie czary-mary, w których murawa się podgrzewa, a jupitery świecą i to wszystko równocześnie? No, dorośli ludzie, a w bajki wierzą, naprawdę... Przecież wszyscy wiedzą, że to tak się nie da. I już.

Ale my tu o śniegu, a temat rozłazi się w szwach. Przy okazji meczu z Nancy wspominaliśmy pucharowe pojedynki polsko francuskie. Wyszło jak wyszło, ale zawsze są jakieś okoliczności łagodząc, więc pewnie i tu by się znalazły. Jakieś. W oczekiwaniu na ich odnalezienie oraz w oczekiwaniu na mecz Lecha- spróbujmy podsumować boiskowe boje polsko-rosyjskie. Polsko-rosyjskie, podkreślmy, bo pominiemy w wyliczance mecze z drużynami ukraińskimi, białoruskimi oraz innymi, które reprezentowały barwy niegdysiejszych republik ZSRR, a dziś niepodległych państw - odpadają więc także zespoły gruzińskie, kazachskie, armeńskie oraz kluby z Litwy, Łotwy, Estonii. Trzymamy się stanu obecnego i obecnych granic. Z wyjątkiem roku 1982. Moskwa to jednak Moskwa.

Z drużynami rosyjskimi polskie drużyny spotykały się w europejskich pucharach rzadko i chyba nawet w Węgrami zdarzało się grywać częściej. Nie wiodło nam się w tych spotkaniach - dotychczasowy bilans meczów z rosyjskimi klubami to 3 wygrane, 1 remis i 13 porażek. Czyli przekładając na współczesną ligowszczyznę - coś pomiędzy Cracovią a Górnikiem Zabrze. W bramkach wygląda to ciut lepiej - 15 strzelonych i 27 straconych.

Do pierwszego pojedynku polsko-rosyjskiego doszło w 1982 roku we Wrocławiu, gdy grający w Pucharze UEFA Śląsk podejmował Dynamo Moskwa. Śląsk zdobył bramkę już w pierwszej minucie - bramkarza Rosjan pokonał Janusz Sybis, kwadrans później na 2:0 podwyższył Aleksander Socha, ale kiedy publiczność spodziewała się kolejnych bramek, Rosjanie uspokoili grę i jeszcze w pierwszej połowie zdobyli gola kontaktowego. Po przerwie zrobiło się nerwowo, w 50. minucie gola na 2:2 zdobył Dżawadow, a Śląsk stać było jedynie na dowiezienie remisu do końca meczu.

Trybuny gotowały się ze złości, bo mecz poza wymiarem sportowym, miał także wymiar polityczny: jesień 1982 to przecież jeszcze okres stanu wojennego, a naprzeciw Śląska stawała drużyna z Moskwy. Każdy może sobie wyobrazić atmosferę na trybunach, a dla pewności pomnożyć przez dwa. W rewanżu wrocławianie wygrali 1:0 po przepięknym golu Ryszarda Tarasiewicza w 17. minucie (strzał z 30 metrów) i jak mawiał Jan Ciszewski: sprawiedliwości stało się zadość. Niestety w następnej rundzie Śląsk trafił na Servette Geneva i odpadł z rozgrywek, ale to już zupełnie inna historia.

Kolejne pucharowe spotkanie z klubem z Rosji miało miejsce w sezonie 1993/1994. Lech Poznań grał w Pucharze Europy ze Spartakiem Moskwa i przepraszamy, że w ogóle przypominamy. 1:5 w Poznaniu - mecz rozstrzygnął się jeszcze w pierwszej połowie, Rosjanie szybko zdobyli trzy bramki, honorowego gola dla Lecha strzelił Jerzy Podbrożny z rzutu karnego.

W rewanżu w Moskwie kolejna porażka, tym razem 1:2 Tym razem gola dla Lech strzelił Jacek Dembiński.

Dwa lata później ten sam Spartak zagrał z Legią Warszawa. Było to już w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Pierwszy mecz Legia przegrała 1:2, a kibice do dziś twierdza, że gdyby nie ten mocno dyskusyjny karny w 12. minucie, to mecz mógłby potoczyć się inaczej. Honorowego gola dla Legii strzelił głową Marek Jóźwiak.

Mecz rewanżowy zakończył się wygraną Spartaka 1:0 po bramce Mamiedowa w 41. minucie, ale 15 tysięcy kibiców na Łazienkowskiej pocieszało się faktem, że mimo porażki Legia awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

W roku 1996 Łódzki KS zagrał w rozgrywkach Pucharu Intertoto - trafił na zespół FK Kamaz i w jedynym spotkaniu (takie wówczas obowiązywały przepisy) przegrał praktycznie bez walki 0:3.

W sezonie 1997/1998 w rundzie eliminacyjnej pucharu UEFA zagrała Odra Wodzisław. Młodszych czytelników prosimy o nieprzecieranie oczu. Tak, Odra Wodzisław grała w pucharach. I to całkiem nieźle. Po pokonaniu macedońskiego FC Prilep Odra Wodzisław trafiła na drużynę Rotoru Wołgograd (dawniej Stalingrad, jeszcze dawniej Carycyn) . W meczu wyjazdowym Odra przegrała 0:2, za to rewanż w Wodzisławiu należy do grupy tych meczów, o których opowiada się latami.

Pierwsi bramkę strzelili Rosjanie - już w 5. minucie gola zdobył Berkietow. Pół godziny później wyrównał Staniek, a kiedy minutę przed końcem pierwszej połowy na 2:1 podwyższył Zagórski, zaś chwile potem na 3:1 Staniek - kibice Odry wpadli w stan nirwany i niewiele brakowało, żeby zaczęli okrążać stadion lotem koszącym. Awans był na wyciągnięcie ręki... albo nogi. Niestety, w drugiej połowie Abramow trafił na 3:2, a nadzieje wodzisławian zamordował Wierietiennikow strzelając bramki w 68. i 72. minucie. Mecz i marzenia Odry zakończyły się wynikiem 3:4.

Rok później na rosyjską drużynę trafiła Polonia Warszawa. W rundzie eliminacyjnej Pucharu UEFA Polonia Warszawa dwukrotnie przegrała z Dynamem Moskwa 0:1, choć w rewanżu niewiele brakowało, by ''Czarne Koszule'' wyrównały i doprowadziły do dogrywki. Niestety w 89 minucie gola zdobył Terechin i było po pucharowej zabawie.

Kolejne dwa pojedynki polsko-rosyjskie należą do gatunku dyskusyjnych, więc purystów politycznych prosimy o uznanie, że bierzemy pod uwagę obecny stan polityczny i niewytykanie nam, że Ałania Władykaukaz to zespół z Północnej Osetii, a Grozny to stolica Czeczenii, która... Wiemy, rozumiemy, ale sport jest sport, a Terek Grozny grał wtedy w rosyjskiej lidze.

Ałania Władykaukaz była przeciwnikiem Amiki Wronki w sezonie 2000/2001. Amica rozprawiła się z egzotycznym przeciwnikiem szybko, sprawnie i dwukrotnie: 3:0 na wyjeździe (bramki strzelali Król, Kryszałowicz i Zieńczuk) oraz 2:0 u siebie (Kryszałowicz i Sobociński). Spotkanie bez większych emocji, i bez specjalnej historii, ale nie mamy nic przeciwko, żeby któryś wynik powtórzył się we czwartek. Oczywiście, na korzyść Lecha.

Mielibyśmy natomiast wiele przeciw powtórce ze spotkań Lecha Poznań z Terekiem Grozny. Dwumecz tych zespołów z sezonu 2004/2005 jest wspominany w Poznaniu zdecydowanie gorzej niż klęska w dwumeczu ze Spartakiem - teoretycznie słabszy przeciwnik z Groznego dwukrotnie pokonał Lecha 1:0, w dodatku zdobywając bramki w samych końcówkach spotkań - bramka w Groznym padła w 91., a w Poznaniu w 81. minucie.

Ostatni klubowy pojedynek polsko-rosyjski miał miejsce w tegorocznej edycji pucharu UEFA: Legia Warszawa w fatalnym stylu odpadła z dalszych gier po dwóch porażkach z zespołem FK Moskwa (0:2 i 1:2).

W czwartek Lech Poznań ma szansę poprawienia niekorzystnego bilansu spotkań polsko-rosyjskich. Na wyrównanie bilansu bramkowego nie ma chyba , co liczyć, ale nie obrazimy się za powtórkę z meczu z Grashoppers. Za to powtórki rewanżu z Austrią Wiedeń możemy nie przeżyć, więc niech ''Kolejorz'' ma na względzie nasze słabe serce.

Żeby poznańskich graczy natchnąć, popchnąć, zdopingować i w ogóle - podpowiemy jeszcze, że dotychczasowy dorobek Lecha w pucharach, wliczając Puchar Intretoto, wynosi 29 zwycięstw, 12 remisów i 30 porażek. Lechowi życzymy symetrii w bilansie. A Robertowi Lewandowskiemu - żebyśmy znowu mogli pośmiać się z dyrektora Bednarza.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Agora SA