Adamek bredzi a Włodarczyk bije jak dziecko

Mamy wrażenie, że gdyby polscy bokserzy wymieniali ciosy równie sprawnie, co w ostatnim czasie medialne prztyczki w nos, to mielibiśmy teraz kilku mistrzów świata. Po tym jak Tomasz Adamek zapowiedział, że z Krzysztofem Włodarczykiem może się bić nawet jutro czekaliśmy na odpowiedź ''Diablo''. Niezbyt długo. Tyle, że zamiast Włodarczyka głos zabrał jego promotor.

Zaczęło się od Gołoty, który stwierdził, że z Adamkiem się bił nie będzie, tak samo jak z kobietami i dziećmi, a jeśli już, to co najwyżej może go walnąć jedną ręką. Cięta riposta Adamka brzmiała: ''a ja jego w takim razie drugą''. Tą ''pierwszą'', wolną rękę zaoferował do obicia Krzysztofa Włodarczyka.

Buńczuczny, pewny siebie, zadziorny, prowokujący - tak można by podsumować postawę Adamczyka. ''Pijany'' - chciałby dodać Andrzej Wasilewski, promotor ''Diablo'':

Może Tomek wypił za dużo piwa podczas kontroli dopingowej. Nie wiem, ale na pewno się zagalopował.

- zastanawia się w rozmowie z ''Przeglądem Sportowym'' szef grupy Bullit KnockOut Promotions. Mimo wszystko chętnie zorganizowałby walkę swojego podopiecznego z Adamkiem, choć nie na warunkach nowego mistrza świata IBF:

Jestem jak najbardziej za. Tylko nie jutro.

Wasilewski mimo wszystko nie włącza się w środowiskowe przechwałki o to kto kogo szybciej i mniejszą ilością rąk. Zamiast tego martwi się o los Adamka na obczyźnie (bokser od jakiegoś czasu przeniósł się do USA):

Adamek chce być bardziej amerykański niż Amerykanie. Przez ostatnie lata w Tomku narastała zawiść i zazdrość. Szkoda, bo w grupie wszyscy mu kibicowaliśmy.

Na koniec promotor Włodarczyka chciał chyba powiedzieć, że gdyby jednak pewnego wieczora Adamek zapukał do drzwi ''Diablo'' jedną ręką, a drugą szykował do boksowania, to Włodarczyk się nie da, bo jest trudniejszym przeciwnikiem niż Cunningham. ''Chyba'', bo powiedział co innego:

Porównanie siły ciosu ''Diablo'' i Amerykanina to jak porównanie uderzenia dziecka z mężczyzną.

Pozostaje czekać na dalszy ciąg.

Copyright © Agora SA