Na zgliszczach imperium

Piłkarskie imperium Romana Abramowicza chwieje się w posadach - Lampard, Terry i Cole (model Joe) krytykują Scolariego, trener londyńczyków żyje w swoim świecie i uważa, że wszyscy go kochają, a sam Roman ''Nie mogę wygrać Ligi Mistrzów, to spróbuję ją kupić. Jak to nie można??'' Abramowicz stracił na kryzysie nasze zbiorowe pensje na następne czterdzieści osiem wieków i nie daje żadnych pieniędzy na transfery. Do tego Chelsea piłkarsko męczy się ostatnio niemiłosiernie. Historia, jak Dariusz Szpakowski, lubi się powtarzać, a nam cały kryzys londyńczyków zaczyna przypominać historie o innych spektakularnych upadkach futbolowych imperiów albo półimperiów. Oto więc, ku przestrodze The Blues, kilka z nich.

Leeds United - z pewnością najbardziej spektakularny upadek ostatniego co najmniej dziesięciolecia. Pod wodzą Davida O`Leary`ego w ekipie z Yorkshire grały tabuny ówczesnych młodych zdolnych (Rio Ferdinand, Harry Kewell, Robbie Keane, Robbie Fowler, Jonathan Woodgate, Lee Bowyer). W przeciwieństwie do Pawła Brożka rozwinięcie talentów zajęło im mniej niż siedem dekad, czego efektem było to, że pod wodzą irlandzkiego szkoleniowca Leeds nigdy nie zajęło w lidze gorszego miejsca niż piąte(raz), a dwa razy jego piłkarze stawali nawet na najniższym stopniu ligowego podium. W 2000 roku Anglicy dotarli do półfinału Pucharu UEFA, a rok później do półfinału Ligi Mistrzów, gdzie przegrali z Valencią. Jak nie wiadomo czemu upadają imperia, to przez pieniądze. Albo, jak w wypadku, rozbicia dzielnicowego Polski, przez płodzenie synów bez zastanowienia. Na temat synów właściciela Leeds nic nam nie wiadomo, na temat pieniędzy wiadomo nam to, że klub zadłużył się horrendalnie pod sukces w Lidze Majstrów AD 2002. Do Ligi Mistrzów Leeds jednak nie awansowało, długi pozostały. Skończyło się to masową wyprzedażą młodych zdolnych, aż w klubie pozostał tylko dozorca, chłopak do podawania ręczników i Danny Murphy. A później już nawet on nie. Efekt jest taki, że Leeds tuła się teraz po angielskiej trzeciej lidze.

Celta Vigo - kiedyś klub z wiejskiej Galicji był piekielnie mocny i pałętał się gdzieś po górnych rewirach Primera Division, zajmując od sezonu 97/98 do 2002/03 kolejno miejsca 6., 5., 7., znowu 6., znowu 5. i wreszcie 4. Po drodze grali też pięć razy w Pucharze UEFA, trzy razy z rzędu docierając do ćwierćfinału. W 2003 vigańczycy (brzmi jak najeźdźcy z kosmosu wyjadający mózgi) zagrali w Lidze Mistrzów, gdzie powstrzymał ich dopiero Arsenal. Podczas zwiedzania europejskich miast piłkarze z Vigo zapomnieli chyba jednak o grze w Primera Division, bo w lidze zajęli przedostatnie miejsce i spadli do Segunda Division. Później Celta na dwa sezony powróciła jeszcze do La Liga, by znowu spaść i zająć w ostatnim roku rozgrywkowym dopiero 16. miejsce w drugiej lidze, dwa punkty nad strefową spadkową.

Deportivo Alaves - Miejsce niżej w Segunda Division w ostatnim sezonie uplasowało się Deportivo Alaves, o którym w Polsce pamięta dziś 15 osób, z czego 11 ultrasów z ''Alaves psycho fanatics'' z Biłgoraju. Jednak w sezonie 99/00 Baskowie zajęli 6. miejsce w La Liga, w co chyba sami za bardzo nie mogli uwierzyć. Siłą rozpędu zaczęli grać w Pucharze UEFA, gdzie w drodze do finału wyeliminowali między innymi Inter, a w półfinale 1. FC Kaiserslautern w dwumeczu aż 9:2. Nie chcący pokonali by też w decydującym spotkaniu Liverpool, ale pięć minut przed końcem dogrywki Geli strzelił samobója i to The Reds wygrali 5:4, wyjeżdżając z Dortmundu z pucharem i stosem widokówek. Od tego momentu największym sukcesem Deportivo Alaves jest to, że wciąż istnieje.

Pogoń Szczecin - przykład z lokalnego podwórka. Portowcy w 2001 odnieśli jeden z największych sukcesów zdobywając wicemistrzostwo Polski. Wydawało się, że czasy gdy walczyli o utrzymanie minęły i teraz będą mierzyć w najwyższe cele. I udało się. O ile najwyższym celem było 9. miejsce. W dodatku finansujący klub Sabri Bekda pożarł się z miastem i wrócił na swoje podwórko, zostawiając zespół w długach, a kolejni inwestorzy tylko skutecznie pogłębiali kryzys. Dzięki temu Pogoń w 2003 w fatalnym stylu powiedziała ekstraklasie ''papa''. W dodatku II-ligowej licencji nie dostała i niewiele brakowało, żeby wylądowała w B-klasie lub najlepszym wypadku IV lidze. Niczym Superman nadleciał jednak Antonii Ptak, który do Szczecina przeniósł drugoligowca - Piotrcovię Piotrków Trybunalski, którą przerobił na Pogoń. Klub szybko wrócił do Ekstraklasy, ale równie szybko zaczął dostarczać rozrywki wszystkim, prócz swoich kibiców. Ptak zaczął bowiem sprowadzać do zespołu w ilościach hurtowych piłkarzy z Brazylii. Chociaż w odniesieniu do nich stwierdzenie ''piłkarzy'' to spora przesada, bo sprawiali wrażenie, jakby siłą oderwano ich od imadła i za karę wrzucono na boisko. Po kolejnych protestach kibiców i zawirowaniach Ptak znad morza odleciał, a Pogoń rozgrywki 2007/2008 rozegrała w IV lidze z której udało jej się awansować do trzeciej ligi, noszącej obecnie dumne miano Ligi numer II.

Parma - o klubie z miasta Verdiego ludzkość usłyszała w 1989, gdy po raz pierwszy awansował on do Serie A. Z trofeów cieszono się dosć szybko, bo już w 1992, gdy klub sięgnął po Puchar Włoch, a rok później dorzucił do tego krajowy Superpuchar i Puchar Zdobywców Pucharów. Wprawdzie na szczyt ligowej tabeli nie udało się zabrnąć, ale lokalnych rywali ogrywano na arenie międzynarodowej, w 1993 pokonując Milan w meczu o Superpuchar Europy, a w 1995 wygrywając z Juventusem w finale Pucharu UEFA. Zespół w składzie z marzeniami wielbicieli antycznych menadżerów (przewinęli się m. in. Brolin, Stoichkov, Cannavaro, Zola, Asprilla, Dino Baggio, Crespo, Chiesa, Fuser, Thuram, Buffon) wciąż liczył na zawojowanie Ligi Mistrzów i wywalczenie pierwszego w historii klubu Scudetto. To się nie udawało, trzeba więc było zadowolić się kolejnymi Pucharami Włoch (1999 i 2002) i Pucharem UEFA (1999). Sny o potędze trafił szlag, gdy wyszły na jaw przekręty finansowe w koncernie Parmalat, do którego należało 98 proc udziałów w klubie. Drużynie w oczy zajrzało bankructwo i zaczęto wysprzedawać wszystko, co się rusza i jest warte więcej niż małe frytki. Szybko okazało się więc, że jedyne futbolowe gwiazdy w koszulkach Parmy to te na pamiątkowych zdjęciach, a marzenia o mistrzostwie zostały zastąpione przez marzenia o utrzymaniu. Udawało się je realizować do zeszłego sezonu, gdy dzieło upadku dokonało się całkowicie i jeszcze niedawno wielka Parma po niemal dwóch dekadach wśród najlepszych wróciła do Serie B.

Nottingham Forest - kiedy klub z Notthinghamshire awansował pod koniec sezonu 1976/77 do angielskiej ekstraklasy niewielu przewidywało, co zdarzy się później. W latach 78/79 i 79/80 Anglicy wygrali Puchar Europy (Liga Mistrzów z czasów gry świńskim pęcherzem), mając w składzie między innymi Petera Shiltona i Viva Andersona oraz kilku reprezentantów Szkocji. Nottingham zdobyło także Superpuchar Europy w roku 1979 i Puchar Interkontynentalny rok później. Do roku 1993 klub zanotował występ w większej liczbie finałów Pucharu Ligi niż Ana Ivanović w marzeniach erotycznych męskiej populacji globu, jednak od tego roku zaczęły się problemy Notthingham, które naprzemiennie spadało i awansowało teraz do najwyższej klasy rozgrywkowej. Kiedy w sezonie 2005/06 spadli z Championship zostali pierwszym w historii zdobywcą Pucharu Europy, grającym w trzeciej lidze. Dla nas i tak Nottingham pozostanie klubem, który dwa razy zdobył Puchar Europy i tylko raz mistrzostwo Anglii, co brzmi, trzeba przyznać, dość zaskakująco.

bazyl & miszeffsky

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.