Ale nie z nami te numery, Brunner - wszyscy wiedzą, że owe kluby tylko się czają i w odpowiednim momencie (zazwyczaj ostatnim) rzucą się do ofensywy, kupując wszystko, co się rusza i tylko księgowy będzie się potem dziwił, co w składzie zespołu robi babcia Pelagia i dlaczego klub płaci jej bez kozery pincet, skoro na etacie środkowego obrońcy zarabia się 3500 plus premie plus rozłąkowe minus składka na sędź... tego... na fundusz okolicznościowy?
Zintensyfikowane, a czasem nawet skoordynowane, działania na odpowiedzialnym odcinku transferowym nie są sprawą łatwą. Oto przykład, w którym występują jedynie dwie strony oraz przedmiot negocjacji. Rzeczywistość piłkarska jest o wiele bardziej skomplikowana - stron jest więcej (klub, piłkarz, agent, konkurencja, prasa, rodzice, dziewczyna/żona/partnerka piłkarza), Rzymianie patrzą na ręce oraz na kontrakty i wcale nie chcą ''ite domus'', o wszystkim można przeczytać w prasie zanim się wydarzy a jedyne, co się zgadza to okrzyk ''Targuj się właściwie! To nie jest warte dziewiętnastu szekli'', z tym, że zazwyczaj krzyczą tak kibice.
Jak przedstawia się sytuacja w tabeli transferowej po pierwszych tygodniach stycznia.
1. Cracovia
Prezes Filipiak zapowiadał transfery, ale przecież zapowiadał je co roku i nic nie wskazywało, by akurat w roku 2009 można było mu uwierzyć. Kibice Cracovii wyczekiwali w lekko zawstydzonym milczeniu, przeciwnicy drwili jak zwykle, aż tu nagle okazało się, że nie tylko ''pieniądze na transfery są'', ale są także same transfery. ''Pasy'' w ostatnim tygodniu organizowały konferencje prasowe częściej niż partie polityczne, a na każdej przedstawiały nowego piłkarza i proszę nie przegapić nacisku, jaki kładziemy na słowo ''piłkarza'' (to tak dla odróżnienia od niektórych ''wynalazków'' trenera Majewskiego). Najpierw do Cracovii trafił gracz Podbeskidzia Mariusz Sacha, a następnie Paweł Sasin, Bartosz Ślusarski, Maciej Murawski i to podobno nie koniec, bo blisko podpisania kontraktu jest Łukasz Mierzejewski. Wygląda więc na to, że władzo Cracovii byt ligowy zagotował się pod fotelami i tym razem postanowiły poważnie wziąć się do pracy. Co prawda kibice z Łodzi podejrzanie cieszą się z transferu Mierzejewskiego, a inni złośliwcy mruczą coś o konieczności dokładnego sprawdzania kontraktów podpisywanych z Cracovią, ale jak mówił trener drugiej klasy Jarząbek: ''To nie ludzie - to wilki''
2. Górnik Zabrze
Kolejna drużyna, która będzie bronić się przed spadkiem, więc trochę rozpaczliwie stara się, by mieć kim się bronić. Zapowiedzi były barwne, rozmach nieogarniony jak bezkres syberyjskich równin, ale kiedy przyszło co do czego - klub skupił się na nizinach, równinach, wierzbach płaczących itd. Zaczęło się od powrotu Marciniaka i Jarki z wypożyczenia do ŁKS. ''Zaraz, zaraz!'' - zaniepokoili się kibice - ''Miały być wzmocnienia, nie? Takie poważne, umięśnione i skuteczne. Oraz że gole czyli bramki, prawda?'' Kolejne zakupy były już bardziej udane - do Zabrza trafili Paweł Strąk z SV Ried, Marcin Przybylski z Polonii Bytom. I wreszcie przyszedł czas na naprawdę poważne transfery - obronę Górnika wzmocni Adam Banaś, a ofensywę Robert Szczot, który rozegrał świetną rundę jesienną w barwach Jagiellonii. Wszystkim niezadowolonym przypominamy, że to podobno nie koniec zakupów, a co ważniejsze - te już dokonane mają jedną wspólną cechę: odbywają się kosztem bezpośrednich rywali do spadku, osłabiając ich dość poważnie: Przybylski, Banaś i Szczot byli kluczowymi graczami swoich drużyn, podobnie jak Pawlusiński, którego Górnikowi nie udało się ''wyjąć'' z Cracovii. Niby nic, ale jednak... Niestety, wrażenie potransferowe zepsuł prezes Jędrych, który stwierdził, że sprowadzając nowych graczy klub ''trochę przepłacił''. Nie ma to jak nowoczesne techniki motywacyjne...
3. Piast Gliwice
Wydawało się, ze w sportowo-finansowej sytuacji Piasta może być już tylko gorzej, a kiedy zrezygnowano z trenera Wleciałowskiego i oddano Adama Banasia do Zabrza - że już jest. Tymczasem zespół z Gliwic pokazuje, że nie tylko nie zmierza rezygnować z walki o utrzymania, ale że potrafi prowadzić bardzo ciekawą i umiejętną politykę transferową. Odeszli Kukulski, Andraszak, Wróbel i Radzewicz, ale ich jesienna forma wcale nie skłaniała do żalu z powodu ich odejścia (pomijając bramkę Wróbla). Do klubu trafili za to Piotr Bronowicki i Przemysław Wysocki z Legii Warszawa oraz Mateusz Kowalski z Wisły Kraków ( linia obronna Piasta zapowiada się smacznie i ciekawie) a także doświadczony Damian Seweryn z Odry Wodzisław i dwóch utalentowanych młodziaków: pomocnik Kamil Wilczek z GKS jastrzębie i napastnik Jakub Smektała z Jatroty Jarocin. W dodatku zarząd Piasta odgraża się, ze to nie koniec transferów... Oby - zwłaszcza napastnik by się przydał. Znaczy, taki strzelający bramki, bo tytularnych w Gliwicach już paru(nastu) było.
4. Lech Poznań
Kupił raz, a dobrze. Znaczy, czy dobrze - przekonany się ''w praniu'', ale po transferach z zeszłego roku (Stilić, Lewandowski, Peszko, Aroboleda, Turina) poziom wiary w umiejętności poznańskich skautów i sztabu szkoleniowego podniósł nam się znacznie. Dotychczasowe transfery: Jasmin Burić, Gordan Golik, Haris Handžić i Mariusz Szyszka to podobno nie ostatnie słowo Lecha - prezes Andrzej Kadziński zdradził, że Lech ma specjalną rezerwą transferową, tworzoną z myślą o kolejnych zakupach.
5. Legia Warszawa
Zaczęło się nienajlepiej - od rozstań i to z graczami ważnymi dla drużyny. Najpierw z Legią pożegnał się Edson, potem w niekoniecznie sympatycznych okolicznościach Aleksandar Vuković, wreszcie do Piasta Gliwice trafił Przemysław Wysocki. Transfery ''do klubu'' nie są na razie imponujące, ba! nie są nawet transferami sensu stricto - Adrian Paluchowski i Kamil Majkowski wracają z wypożyczeń, a Tomaszowi Jarzębowskiemu skończył się kontrakt w Bełchatowie, a o powrocie do Legii mówił od dawna. ''Poligon'' szczególnie uważnie będzie się przyglądał Paluchowskiemu, bo ten gracz znakomicie się zapowiada, jest tylko jeden problem. Jeśli Legia kupi - a trochę się o tym pisało ostatnio - napastnika z Zimbabwe Evansa Chikwaikwai, to Paluchowski raczej nie pogra za wiele. Jako wzmocnienie można także potraktować wypożyczenie Mikela Arruabareny do SD Eibar.
6. Lechia Gdańsk
Długo mówiło się o przyjściu do Gdańska Sebastiana Tyrały, ale ostatnio temat jakoś ucichł, a nawet jeszcze gorzej - większe szanse w staraniach o Tyrałę ma Arka Gdynia (ach, te regionalne rywalizacje czasem bardziej prestiżowe niż sportowe...). Następnie zaczęto spekulować, że z Lechii odejdą Mateusz Bąk i Łukasz Trałka. Na szczęście Lechia zamiast się osłabiać postanowiła dokonać wzmocnień i można powiedzieć, że całkiem nieźle jej to na razie wychodzi. O transferze Bąka już się nie mówi, sprawa odejścia Trałki ucichła (zobaczymy, co będzie po jego powrocie ze zgrupowania kadry), a do klubu zaczęli trafiać kolejny gracze: napastnik Olimpii Elbląg Piotr Trafarski, powracający z tourneé zagranicznego Łukasz Surma, Marko Bajić (''Pierona, to mo być wzmocnienie?'' - zaśmiał się znajomy kibic Górnika), a w ostatnich dniach kontrakt z Lechią podpisał Jakub Zabłocki i jeśli przypomnimy sobie, jak grał jesienią w Polonii Bytom, chyba wszyscy zgodzimy się, że to bardzo dobre posunięcie zarządu Lechii. W przeciwieństwie do zarządu Polonii, który może wiosną gorzko zapłakać.
(...)
Na minus
14. GKS Bełchatów
Polityka transferowa Bełchatowa w przerwie zimowej zaplątana jest straszliwie i gdyby ktoś miał, na podorędziu niejakiego Macedońskiego , to ''Poligon'' chętnie by onego wypożyczył do działań rozjaśniających. Świetna runda jesienna, szansa na walkę o puchary, a może... nawet... Ale THIS! IS! BEŁCHATÓW! Tu się nic nie może dziać po prostu i zwyczajnie. Najpierw zabrakło argumentów, by zatrzymać w klubie Tomasza Jarzębowskiego, potem sprzedano Łukasza Gargułę, z tym, że nie do końca, bo dopiero od lipca, ale gdyby ewentualnie coś tam, to można by rozważyć luty, ale chyba nie, bo... bo właściwie nie wiadomo co. Na deser zarząd przygotował listę transferową, tylko zapomniał o niej poinformować trenera Janasa, który poszedł sobie do Widzewa. Na razie nikt do Bełchatowa nie przyszedł i ciekawe, czy ktokolwiek chciałby, skoro już teraz widać, że wiosna GKS do najambitniejszych należeć nie będzie. Do odejścia za to szykują się Janusz Dziedzic i Tomasz Wróbel (co jest sporym osłabieniem) i Carlos Costly. Ten ostatni ruch byłby solidnym wzmocnieniem dla Bełchatowa, a gdyby jeszcze potwierdziły się pogłoski o 700 tysiącach euro jakie za Costly'ego gotowa byłaby wyłożyć Steaua Bukareszt - GKS mógłby uznać tegoroczną Gwiazdkę za odfajkowaną.
15. Wisła Kraków
Dyrektor Bednarz znowu nadmuchał balon zapowiedzi, ale na razie jak zwykle wychodzi z tego wielkie ''Eee, tam...''. Miało być dwóch Brazylijczyków - jest jeden i to niepewny, bo znowu jakieś problemy z certyfikatem i trzeba czekać, aż Beto wróci z Brazylii. Ponieważ Wisła w walce na papiery raz wygrała (Marcelo), ale raz też przegrała (Kokoszka) - ciężko powiedzieć, jak się obecna prawa skończy. Z hukiem i fajerwerkami kupiono Łukasza Gargułę, ale okazało się, że dopiero do lipca, więc na razie Wisła jest na minusie i musi dać na mszę za zdrowie Garguły. A raczej ''dawać'' - co tydzień. Z niewyjaśnionych przyczyn Wisła zaczęła mocno się starać o Macieja Żurawskiego, ale tu także nastąpiła klapa, bo Larissa wcale nie zmierza Żurawskiego puszczać przed lipcem. W przypadku tych negocjacji nie można nawet mówić o wyjściu na zero - tu jest ewidentne minus dwa. W rozliczeniu z Żurawskiego Wisła oferowała Larissie Baszczynskiego i Zieńczuka. Z Żurawskiego nic nie wyszło, za to Baszczyński i Zieńczuk dogadali się z Larisą sami, a ponieważ Wisła deklarowała, że ich puści, jeśli znajdą sobie klub... Zresztą nawet gdyby zostali - ich motywacja spadnie o parę punktów po tym, jak zostali potraktowani jako dodatki do transakcji. Podobnie sprawa wygląda z Mauro Cantoro, którego Wisła także próbuje ''upchnąć'' w innych transakcjach (oferowała go Bełchatowowi w zamian za wcześniejsze zwolnienie Garguły). Przedłużenie umowy z Juszczykiem sugeruje, że Henri Sillanpää na razie do Wisły nie trafi, Mateusz Kowalski wypożyczony został do Piasta Gliwice, z Kmiecikiem i Szabatem pożegnano się ostatecznie... Na razie Wisła zawodników traci, a jeden Beto wiosny nie czyni i proszę nas nie rozśmieszać Ćwielongiem, bo choć to sympatyczny chłopak - czy ktokolwiek na sali uważa, że to gracz, który może pomóc Wiśle w walce o obronę mistrzostwa? Na szczęście to dopiero połowa stycznia i czasu na transfery jest jeszcze... no, tak poważnie, to jest go coraz mniej.
16. Polonia Bytom
Że klub sprzedał Mariusza Przybylskiego do Zabrza - można zrozumieć. Bezpieczeństwo finansowe klubu wymaga poświęceń, brak jednego zawodnika nie musi o niczym decydować. Ale na Przybylskim się nie skończyło, niestety. Zaległości finansowe, konflikt między zarządem a częścią graczy, ambicjonalne podejście do rozmów, a w właściwie ich braku - to wszystko doprowadziło do odejścia z klubu Jakuba Zabłockiego, jednego ze współautorów jesiennego sukcesu Polonii. Na liście transferowej wylądowali Michał Zieliński, Walery Sokolenko, Tomasz Owczarek, Janusz Wolański, Michal Peškovie, mówi się o ewentualnym transferze Rafała Grzyba za granicę i Marcina Komorowskiego do jednego z klubów krajowych. Źle się dzieje w państwie duńskim i jeśli tak dalej pójdzie, to zamiast spokojnego bytu ligowego, Polonia zafunduje kibicom dramatyczną walkę o utrzymanie. Przyglądając się transferom ''do'', ciężko nie popaść w depresję: jeden Lukáš Killar, obrońca z SK Kladno robi pozytywne wrażenie, Wojciech Mróz i Mariusz Mężyk z Sandecji to wielkie niewiadome, a Marcin Radzewicz to wielka wiadoma i to wcale nie jest komplement.
Pozostałe kluby plasują się w środku tabeli dokonując transferów dziwnych i ryzykownych (jak Jagiellonia, która sprowadziła Tomasza Frankowskiego i Kamila Grosickiego czy Ruch Chorzów, który Ćwielonga zamienił na Janoszkę, a Sobczaka oddał do MKS Żilinia), albo wyczekują, przeliczając gotówkę i testując kolejnych graczy. Śląsk Wrocław pozyskał na razie tylko Pawła Kowala z Gawina Królewskiej Woli, Arka wciąż tylko planuje transfery, a Polonia Warszawa po sprowadzeniu Adriana Mierzejewskiego bardziej martwi się ewentualnym odejściem Przyrowskiego, Jodłowca. Podobno do Polonii miałby trafić Łukasz Trałka z Lechii, a z wieści naprawdę dobrych - kontrakt przedłużył Radek Myna . Łódzki KS miota się transferowo, jak miotał się sportowo i to jedyne, co można powiedzieć o tym klubie, bo na razie ''winien'' przeważa tu nad ''ma''.
Po pierwszych tygodniach stycznia można powiedzieć, że okno transferowe otwarte jest szeroko, przeciągi hulają, jest nieźle, a będzie jeszcze ciekawiej, bo Legia podobno stara się o Jacka Krzynówka więc trzymamy rękę na pulsie (a klubowi księgowi - na portfelach).
Andrzej Kałwa
Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.