Myślał indyk o niedzieli...

Po tym jak Agnieszka Radwańska odpadła już w pierwszej rundzie Australian Open, usłyszeliśmy głośne pierdnięcie - to było powietrze gwałtownie schodzące z napompowanego przed turniejem balonu oczekiwań. Ile to już razy wymagaliśmy od naszych sportowców wielkich rzeczy, a jedyną z nich, której się doczekaliśmy był zawód? Kilka na pewno. I te kilka postanowiliśmy przypomnieć.

Na początku chcieliśmy zaznaczyć, że nad nikim z poniżej wymienionych nie chcemy się pastwić. Wiadomo - sport to sport. Porażki, słabsza forma - zdarzają się. Czasem przy okazji wielkich rozczarowań sami jesteśmy sobie winni. My - kibice oraz my - dziennikarze: dmuchamy ów balon do niemożebnych rozmiarów, a później dziwimy się, że pęka. Nie zmienia to jednak faktu, że czasem mamy prawo wymagać i prawo być zawiedzionym. Spektakularnych porażek polskiego sportu było wiele, oto te charakteryzujące się wielkością oczekiwań i szybkością ich nie spełnienia.

Adam Małysz w sezonie 2008/2009. Sezon wciąż trwa, Małysz wciąż może się ''odrodzić'', ale jednak... Przed sezonem od morza aż do samiuśkich Tatr niosła się stara śpiewka z czasów największej świetności zjawiska Małyszomanii. Adam ma moc i nie zawaha się jej użyć na progu kolejnych skoczni. Może to nie były największe z przedsezonowych oczekiwań związanych z Małyszem, bywało naprawdę gorzej/lepiej, ale ich kres nadszedł wyjątkowo szybko - już po trzech konkursach indywidualnych Małysz pojechał potrenować do Ramsau, a po 37. miejscu w Garmish-Partenkirchen, przyznał się do myśli o zakończeniu kariery.

Wisła Kraków w Pucharze UEFA w 2004 roku. Pucharowe perypetie polskich drużyn piłkarskich przynoszą w ostatnich latach bardzo dużo rozczarowań. Można się zastanawiać, czy w związku z tym klubom towarzyszą duże oczekiwania. Ligi Mistrzów, jak hiszpańskiej inkwizycji, nie spodziewa się chyba już żaden rozsądny kibic, ale wciąż wymagamy przynajmniej gry na przyzwoitym poziomie. A ''przyzwoity poziom'' to niestety czasem w odniesieniu do naszych ligowców wymaganie wygórowane. W 2004 roku marzenia Wiślaków o Champions League zostały rozwiane przez Real Madryt jednak w Krakowie wiązano duże nadzieje z występem w Pucharze UEFA. ''Biała Gwiazda'' miała nazbierać jak najwięcej punktów w rankingu UEFA i sprawić by polski klub był wreszcie rozstawiony w kwalifikacjach LM, albo chociaż zarobić trochę na awansie do fazy grupowej Pucharu. Europejska przygoda skończyła się niestety już w I rundzie, w Gruzji, gdzie teoretycznie gorsze o klasę Dinamo Tbilisi ośmieszyło wręcz mistrza Polski. Po porażce 3:4 w Krakowie, Gruzini pewnie wygrali u siebie 2:1. To był początek końca wielkiej Wisły Kasperczaka ale ani nie początek ani nie koniec pucharowych cierpień polskich kibiców.

Siatkarki w Pekinie. Choć udowadnialiśmy, że nie dały ciała , to jednak występ polskich siatkarek w Pekinie po paru miesiącach kojarzy nam się z zawodem. I sami jesteśmy sobie winni, bo niesmak po olimpijskim turnieju siatkówki kobiet to tylko i wyłącznie zasługa zbyt wysokich oczekiwań. Wiara w to, że talent i uroda naszej reprezentacji są w stanie przezwyciężyć każdą przeciwność losu, a w Pekinie może nawet dać medal, został poddana ciężkiej próbie już w pierwszym meczu (1:3 z Kubą). A także w kolejnych dwóch przegranych. Z walką o dobre miejsce ''Złotka'' pożegnały się więc już po fazie grupowej, dając swoim kibicom jedynie jedno zwycięstwo w pięciu meczach. Kibicom spodziewającym się zbyt wiele, ale mimo wszystko rozczarowanym.

Sztafeta w Sydney. Popularni ''Lisowczycy'' czyli nasza sztafeta 4x400 od połowy lat 90. dawała nam mnóstwo radości, przywożąc medal prawie z każdej wielkiej imprezy. Wisienką na tym torcie, a przy okazji formalnością, miał być krążek wywalczony w Sydney w 2000 roku. Wystarczyło jednak pierwsze 400 metrów w finale sztafety, żebyśmy stracili nadzieje medalowe. Świat nam wtedy nie uciekł, ale wredny poustawiał przeszkody na torze.

Pływacy w Pekinie. Przed igrzyskami prasa typowała, że nasi pływacy przywiozą z Pekinu nawet 3 medale i że ogólnie, powinni być na basenie olimpijskim widoczni. Niestety Polacy zamiast w wygrywaniu specjalizowali się w zajmowaniu najwyższych nie premiujących niczym miejsc. Tylko raz niewiele zabrakło do medalu (czwarte miejsce Otylii), pozostały dorobek pływaków to siedemnaste miejsca w eliminacjach, bądź dziewiąte w półfinałach oraz kilka jeszcze odleglejszych - generalnie Polacy prawie zawsze odpadali w przedbiegach. Oczywiście jest świetne wytłumaczenie tak kiepskiej postawy - oddajmy głos Mateuszowi Sawrymowiczowi:

Stawka odskoczyła. Trenowała do igrzysk - nawet tego nie zauważyliśmy

Polscy piłkarze na Mundialu 2006. To miał być ten turniej. Fatalny występ w Korei i Japonii odszedł już w niepamięć, mieliśmy nową drużynę, która zarządziła w eliminacjach do MŚ, a na dodatek wylosowaliśmy bardzo łatwą grupę. Zdawało się, że wystarczy z palcem wiadomo gdzie ograć Ekwador i Kostarykę i powalczyć o wieczną sławę z Niemcami i faza pucharowa stanie przed nami otworem. Nieliczni przebąkiwali nawet o medalu, bo czemu nie? Pierwszy krok do awansu miał być wykonany w meczu z Ekwadorem... i do tej pory mamy wrażenie, jakby ktoś wtedy zgasił światło, zdzielił nas ''przez łeb'' jakimś tępym narzędziem, a gdy się obudziliśmy, Polska przegrywała 0:2 i nasze wyjście z grupy można było praktycznie włożyć tam, gdzie spoczywają opowieści o kocie w butach czy Jasiu i Małgosi. Andrzej Gołota. Z niespełnionych nadziei przy okazji walk Gołoty można by ułożyć osobne zestawienie, wymieńmy jednak te najbardziej spektakularne. 95 sekund z Lennoxem Lewisem w 1997 roku, dwie rundy i ucieczka z ringu z Tysonem w 2000, 52. sekundy z Lamonem Brewsterem w 2005, jedna runda (w tym liczenie po 3 sekundach) z Rayem Austinem w listopadzie 2008 - za każdym razem wierzyliśmy w Gołotę, za każdym razem jednak to on okazywał się pragnieniem, a rywale ''Sprite'em''. A my nie wiedzieliśmy, że pragnienie można ugasić tak szybko.

Na pewno nie wymieniliśmy wszystkich przykładów, ale cóż, jest coś takiego jak mechanizm wyparcia. Jeśli pamiętacie jeszcze jakieś sytuacje, kiedy liczyliśmy na medale i układaliśmy sobie w myślach turniejowe drabinki aż do finałów, a kończyło się na zimnym prysznicu we wczesnej fazie, uzupełnijcie ten tekst o swoje komentarze.

kostrzu

Copyright © Agora SA