Mateja. I wszystko jasne

Jeśli ktoś zastanawiał się, co dokładnie wnosi do sztabu szkoleniowego kadry skoczków Robert Mateja, nie musi się już zastanawiać.

Wszystko wyjaśnia sam zainteresowany w wywiadzie dla serwisu skijumping.pl:

Najważniejszą moją funkcją jest filmowanie skoków. Ale jestem asystentem, czyli pomocnikiem. A więc muszę pomagać skoczkom we wszystkim, w czym potrzebują pomocy, oraz trenerom w sprawach organizacyjnych. W czasie wyjazdów jestem kierowcą, na zgrupowaniach księgowym, załatwiam sprawy w hotelu, rozliczam się za grupę. Pilnuję też kombinezonów. Na przykład tuż przed zawodami w Zakopanem trzy razy jednego dnia jeździłem do krawca do Poronina, bo ciągle coś trzeba było przeszywać. Pół dnia w samochodzie, bo wiadomo jak się jeździ po Zakopiance.

Ktoś mógłby powiedzieć, że Mateja nie robi nic bezpośrednio związanego ze skokami. Otóż nieprawda:

Obserwuję też pogodę na skoczni, pilnuję siły wiatru. Pomagam chłopakom przy rozgrzewce, podnoszę ich do góry przy treningach imitacyjnych. No i wspieram ich dobrym słowem.

Cóż, o dobrym słowie i filmowaniu skoków pisaliśmy już dawno temu, jednak o pozostałych obowiązkach dowiedzieliśmy się dopiero teraz. Wbrew pozorom, panu Robertowi życzymy jak najlepiej (serio, serio), pozostaje więc nam tylko życzyć mu jeszcze wielu udanych wynajęć hotelu i wizyt u krawca oraz niezakorkowanej Zakopianki. Dla dobra polskich skoków.

Copyright © Agora SA